wtorek, 25 grudnia 2012

Wigilijny deser- Moczka

Od połowy grudnia prawie w każdym sklepie spożywczym, piekarni i cukierni można kupić świąteczny piernik na moczkę. Ten słodki deser króluje na śląskich stołach wigilijnych, a także w okresie Nowego Roku. Jego podstawowym składnikiem jest pachnący piernik. Propozycji przyrządzania moczki jest wiele. Dawniej gotowało się wywar z łbów karpi i na powstałej zupie rozpuszczano piernik. Moczono go również w rosole z warzyw. Dzisiaj moczkę najczęściej robi się na ciemnym piwie lub na kompocie z suszu bądź też innych owoców. Do potrawy najczęściej dodaje się pokrojone migdały, orzechy włoskie, suszone figi, jabłka, gruszki, morele, rodzynki, śliwki wędzone, kokos. Można dodać trochę soku z cytryny i kilka łyżek cukru. Ta pachnąca potrawa ma konsystencję gęstej zupy lub budyniu. Smacznego!


poniedziałek, 24 grudnia 2012

Świąteczne pierniczki

Co roku pachnie u mnie na Wigilię pierniczkami. Dzisiaj czeka nas prawdziwa śląska uczta u rodziców mej drugiej połówki. Nie zabraknie karpia, moczki, makówek, kapusty z grzybami, pierożków przyrządzanych przez szwagierkę. Słowem tego za czym tęsknię cały rok. Nie wiem tylko jak to obżarstwo zniesie moja wątroba:). Rano zabrałam się za robienie ciasta na pierniczki, które parę lat temu znalazłam na internecie.
Z podanej porcji składników wychodzi około 100 pierniczków.
Składniki:
500-700 dkg mąki pszennej
1 kostka masła
20 dkg cukru pudru- zwykle daję mniej
pół szklanki płynnego miodu np. wielokwiatowego
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki przyprawy do pierników
1 łyżeczka imbiru
2 jajka
Masło ucieramy z cukrem pudrem na masę, dodajemy miód, całe jajka, miksujemy. Następnie wsypujemy mąkę z proszkiem oraz przyprawami. Wyrabiamy ręcznie. Ciasto nie powinno lepić się do dłoni. Wstawiamy na godzinę do lodówki. Wałkujemy je na placek grubości około 3-5 mm, wycinamy nasze choineczki, gwiazdeczki, jeżyki...i układamy na blachy wyściełane papierem do pieczenia. Pierniczki należy piec w temperaturze około 175 stopni, mniej więcej 11 minut. Po upieczeniu można je udekorować lukrem cytrynowym, do którego użyłam trochę cukru pudru, sok z połowy cytryny i dwie łyżki wrzątku lub tez można pomalować ciasteczka kurzym białkiem i posypać startymi orzechami, wsadzić do nagrzanego piekarnika, tak by białko się ścięło. Wszystkiego smacznego na te Święta:)


niedziela, 23 grudnia 2012

Pulpety z kapustą z grzybami

W dalszym ciągu testuję potrawy wigilijne. Taka przymiarka przed jutrzejszą wieczerzą. Oczywiście przygotowując wczoraj kapustę z grzybami, umknęła mi informacja, że grzyby gotujemy oddzielnie. Także gotowanie do miękkości kapusty z grzybami zajęło mi 2,5 godziny. Człowiek uczy się całe życie...robić jeszcze większe błędy. Jako, że u nas wszyscy mięsożercy w niedzielnym menu nie mogło zabraknąć mięsa. Zostało mi mielone i już zabierałam się za robienie moich kotletów mielonych z ryżem, kiedy natchnęła mnie myśl o pulpetach. Przepis znalazłam na internecie i tak  moi domownicy zajadali się po paru chwilach delikatnymi, soczystymi pulpecikami.
Składniki na pulpety:
mięsko mielone pół kg
pół dużej pokrojonej w kostkę cebuli
3 łyżki grysiku
pieprz, sól, lubczyk
jajko
Składniki łączymy, wyrabiamy z nich małe pulpety, następnie obtaczamy w mące pszennej i wkładamy do gotującej wody ze startą na tarce  marchewką, do wody dodałam jedną kostkę rosołową Winiary. Pulpety mają być dokładnie zanurzone, gotujemy je w tym wywarze 20 minut. Na koniec wsypujemy posiekany koperek, a po wyjęciu pulpetów do wywaru dodałam przecier pomidorowy i trochę mąki wymieszanej
z zimną wodą . W ten sposób powstał pyszny sos pomidorowy, który przelałam do sosjerki.


sobota, 22 grudnia 2012

Surówka z cykorii

Cykoria jak się okazuje ma szerokie zastosowanie w medycynie naturalnej, a przede wszystkim w sztuce kulinarnej. To pyszne warzywo o lekko goryczkowatym posmaku stanowi składnik wielu dań i surówek. Wspaniale komponuje się z innymi warzywami oraz owocami. Cykoria wspomaga trawienie, ułatwia przemianę materii, ogranicza wchłanianie cholesterolu. To bogactwo białka, soli mineralnych, cukrów i witamin. Kwiaty cykorii mogą być piękną i jadalną dekoracją potrawy. Niestety na naszych polskich stołach rzadko króluje, choć w zachodniej i południowej części Europy jest to popularny składnik wielu potraw.
W tym roku w Chorwacji miałam okazję jeść grillowaną cukinię w towarzystwie innych warzyw. Jak tam smakują ryby kupione na targu rybnym w Zadarze....Dodam tylko, że trzy dni z rzędu jadłam rybę o nazwie brancin i nadal mogłam ją jeść. Niestety ryby kupione w sklepie rybnym nie mają już tej świeżości, smaku i zapachu. Jestem za Śląskiem z dostępem do Adriatyku!:)
Składniki na małą surówkę:
2 cykorie
3 mandarynki
sok z połówki cytryny
1,5 łyżeczki cukru
1 łyżka oleju np. Kujawskiego
Tok pracy:
Cykorię opłukać, odkroić końcówkę i pociąć na cienkie talarki. Mandarynki obrać, usunąć białą skórkę, pokroić na mniejsze cząstki, dodać do cykorii, całość skropić sokiem z połówki cytryny, posłodzić do smaku oraz dodać olej. Do dekoracji mojej surówki dodałam parę kulek czarnych winogron. Pyszne i mięsiste. Smacznego!


piątek, 21 grudnia 2012

Sushi

W Gliwicach jest restauracja japońska, w której podają między innymi sushi. Mam tam swój ulubiony lunch numer 1. W skład takiego zestawu wchodzi zupa rybna, sushi oraz sałatka z makaronu ryżowego. Domowe sushi śmiem twierdzić jest o niebo lepsze, nori rozpływa się w ustach i nawet najbardziej zagorzali przeciwnicy sushi stają się jego zwolennikami. Do mojego sushi potrzebowałam: nori, ryż do sushi, ocet ryżowy, sos sojowy, troszkę cukru, zielonego ogórka, dojrzałe awokado, wędzonego łososia norweskiego, czarny kawior, serek Philadelpia, wasabi, marynowany imbir, matę do zwijania. Polecam, bo to danie dietetyczne. Smacznego.
PS. W Japonii sushi jada się palcami, to tylko w naszej europejskiej kulturze uważane jest to za nieeleganckie:)



czwartek, 20 grudnia 2012

Świąteczny piernik

Trudno wyobrazić sobie Święta Bożego Narodzenia bez pierniczków. Od kilku lat piekę te pachnące ciasteczka, które podobno im dłużej leżakują, tym stają się smaczniejsze. Niestety nie miałam okazji sprawdzić w praktyce tej teorii, bo moje trzy blachy wypieków są pochłaniane do Sylwestra. Tym razem postanowiłam upiec piernik. Przepis znalazłam na internecie, ale lekko go zmodyfikowałam:) Ciasto to jest przede wszystkim zdrowe, aromatyczne, lekko wilgotne.
Składniki na blachę keksówkę:
3 jajka
kostka masła
2 łyżki miodu
niepełna szklanka cukru pudru
3 łyżki ciemnego kakao z wiatraczkiem
2 łyżki przyprawy do pierników
pół słoika konfitury ze śliwek
2 szklanki mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
garść orzechów włoskich
Tok pracy:
masło, miód, konfiturę, kakao, przyprawy rozpuszczamy w rondelku, mieszając, nie doprowadzamy do wrzenia. Kiedy zawartość nam ostygnie, ubijamy całe jajka z cukrem pudrem na puszystą masę. Łyżką dodajemy powoli do ubitych jajek rozpuszczoną masę z rondelka, następnie przesiewamy mąkę
z proszkiem, sodą i delikatnie mieszamy łyżką. Na koniec wsypujemy pokruszone orzechy włoskie.
Całość wylewamy do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia. Ciasto pieczemy w temperaturze 170-175, około 45-55 minut. Najlepiej pod koniec pieczenia, sprawdzić patyczkiem. Kiedy ciasto wystygnie można je udekorować polewą, polecam gorzką czekoladę. Smacznego:)




poniedziałek, 17 grudnia 2012

Placek czeski

Ten przepis jest w naszej rodzinie od prawie dwudziestu lat. Zastanawiam się, czy się kiedyś znudzi mojej siostrze:) Póki co nie. Idealny na Święta Bożego Narodzenia. Jest niezwykle reprezentacyjnym ciastem, ale i jego przygotowywanie nie trwa 5 minut. Placek czeski sam w sobie wymaga czasu, więc należy go przygotowywać dzień wcześniej, aby jego miodowe warstwy skruszały.
Składniki na dużą blachę:
60 dkg mąki pszennej np. Lubella
1 margarynę np. Kasia
2 łyżki miodu
2 łyżeczki sody
pół szklanki cukru
1 jajko
śmietanę 18% tutaj dałam z pół szklanki, ale proponuję zacząć od mniejszej ilości, bo z ciasta ma powstać kula, a nie papka. Wszystkie składniki zagniatamy, ciasto nie powinno lepić się do dłoni. Całość dzielimy na trzy równe kawałki i wylepiamy jednym z nich blachę wyściełaną papierem do pieczenia. Proces wylepiania jest dłuugi:) Placki pieczemy w temperaturze ok 180-200 stopni 10-15 minut. Mają być ładnie zarumienione.
Na dolną warstwę wykładamy cały słoik konfitury ze śliwek, nakrywamy drugim plackiem. Przygotowujemy krem, na który potrzebujemy:
1/2 mleka
1 cukier waniliowy,
6 łyżek kaszy manny
Całość gotujemy do zgęstnienia. Gdy wystygnie ucieramy z kostką masła, które powinno mieć temperaturę pokojową. Najlepiej wyjąć je godzinę wcześniej z lodówki. Krem ucierałam własnoręcznie:)  Wykładamy na drugi placek, ale można sobie zostawić trochę na górę, dosłownie kilka łyżek, by do kremu przylepiła nam się starta czekolada najlepiej gorzka lub mielone orzechy. Smacznego!


Śmietankowy biszkopt

Ciasto jest bardzo proste, tanie i smaczne. Po prostu musi się udać. Robiłam już kilka wariantów: z ciemnym biszkoptem, w bitej śmietanie znajdowały się kolorowe galaretki, świeże owoce, gęsty kompot z malin zagęszczałam żelatyną i wyszła pyszna warstwa galaretki z malinami. Na mniejszy biszkopt potrzeba:
3 jajka
pół szklanki cukru
jedną, ale niepełną szklankę mąki pszennej np. z Brzegu
1 łyżeczkę proszku do pieczenia
1,5 łyżki oleju np. Kujawskiego
Tok pracy:
Białka ubijamy na sztywno z cukrem, dodajemy przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia i delikatnie mieszamy. Na koniec dodajemy rozbełtane z olejem żółtka i całość delikatnie mieszamy. Ciasto pieczemy
w temperaturze 180-200 stopni ok. 20 minut. Kiedy zbliża się koniec pieczenia dla pewności sprawdzić patyczkiem. Biszkopt wyjmuje się z piecyka zaraz po upieczeniu, można nim "trzepnąć" o ziemię lub deskę:)
Odczekać aż wystygnie i zabrać się za przygotowywanie bitej śmietany. Polecam tę kupioną
w szklanym opakowaniu z kapselkiem.
pół litra śmietany kremówki
1 cukier waniliowy
1 łyżkę cukru
3 łyżeczki żelatyny np. Winiary
Żelatynę rozpuścić w gorącej wodzie, ale poczekać by ostygła. Bitą śmietanę ubić z cukrem, na samym końcu dodać ostudzoną żelatynę. Śmietanę odstawić do lodówki, by stężała lekko. Ciasto przekroić i przykryć śmietanką. Nałożyć drugą warstwę ciasta. Smacznego!

czwartek, 13 grudnia 2012

Strzelać każdy może!


Śląskie kwatery agroturystyczne według danych Głównego Urzędu Statystycznego z 2011 roku stanowiły 4,9% wszystkich obiektów w Polsce. Takich obiektów w tym województwie jest 378, z 4768 miejscami noclegowymi. Gospodarstwo agroturystyczne "Rancho U Marka" znajduje się w miejscowości Bargłówka, niemal w środku parku "Cysterskie kompozycje krajobrazowe Rud Wielkich" - w odległości ok. 15 km od Gliwic i 40 km od Katowic - jednego z najpiękniejszych i zarazem najciekawszych zakątków Górnego Śląska. Przebieg granic Parku w dużej mierze pokrywa się z granicą zachowanych lasów. W tym oddalonym od drogi krajowej 919 powstało gospodarstwo agroturystyczne, na którym nie można narzekać na nudę. Na taką imprezę integracyjną z pracy wybrał się z kolegami Marek z zamiarem kibicowania polskim piłkarzom na Euro. Zamiast Polaków zagrali Czesi, ale i tak długo będzie wspominał gościnność organizatorów. Już po przyjeździe można było na oklep zwiedzić lasy nadleśnictwa Rudy, czy spróbować swych sił w strzelaniu z broni pneumatycznej, czy z łuku. Dla smakoszy śląskiej kuchni czekały prawdziwe rarytasy, które zaspokoiły najbardziej wybredne gusta. Karczek z pieca chlebowego, polędwica wędzona w dymie, czy smalec „pani Eli” to tylko niektóre z nich. Wieczorem czekało dla gości przygotowane ognisko, przy którego blasku słychać było leśne odgłosy dochodzące z lasu. „Najgorsze jest wstawanie o czwartej, czy piątej rano do pracy. Po południu człowiek myśli o wypoczynku na własnej kanapie”- mówi Marek. Dlatego był zaskoczony, że pomimo iż impreza skończyła się przed dwudziestą trzecią, on na drugi dzień był bardziej wypoczęty niż zwykle. Może to zasługa świeżego powietrza, którego w ich pracy brakuje. Rano ważna jest każda minuta. Nawet picie porannej kawy to luksus na który trzeba mieć dodatkowe pięć minut. W takim miejscu jak rancho w maleńkiej Bargłówce, czas płynie wolniej, jakby leniwiej. Naokoło lasy. Jesienią można spotkać grzybiarzy, szukających jadalnych skarbów. Dzieciaki przyjeżdżają ze swoimi opiekunami, by przejechać się wozem konnym po okolicy, wysłuchać opowieści o lesie i jego mieszkańcach, spróbować przejażdżki wierzchem, czy zjeść własnoręcznie upieczoną na ognisku kiełbaskę. Od dawna wiadomo, że zwierzęta psy i konie odgrywają znaczącą rolę w procesie rehabilitacji psycho-ruchowej osób niepełnosprawnych. Bliskość zwierzęcia, dotyk, możliwość obcowania z naturą, zwiększa poczucie własnej wartości, rozwija pozytywne kontakty społeczne. Gospodarstwo rancho u Marka zadbało, by każdy najbardziej wybredny gość znalazł coś dla siebie. Do dyspozycji klientów zostało oddane hektarowe pole
w terenie leśnym z możliwością gry w painball, wyposażone w liczne przeszkody i osłony. W tej niecodziennej scenerii można zorganizować Sylwestra, Andrzejki, czy urodziny. Zimą, kiedy nie brakuje śniegu organizatorzy zapraszają na kuligi. Artur często wyjeżdża ze swoimi znajomymi w okolice miejscowości Chełmsko Śląskie w województwie dolnośląskim. Kwatery agroturystyczne w tym regionie Polski stanowią ogółem 8% całości. Zawsze jedzie do zaprzyjaźnionego małżeństwa, które już zdążyło się przyzwyczaić do niecodziennych gości, bo Chełmsko to takie miejsce, gdzie czas się zatrzymał. Ze swoimi przyjaciółmi przyjeżdża, by uwiecznić na kliszy, tę małą miejscowość, barokowe i klasycystyczne kamienice, zespół drewnianych domów tkaczy, przydrożne kapliczki. W domu u pani Ireny i Stanisława czuje się jak
u siebie. Pyszne, obfite śniadania. Nigdzie indziej jak tutaj smakują mu jajka sadzone ze szczypiorkiem, kupione od zaprzyjaźnionego rolnika. Pachnące, świeże pieczywo. Wieczorem po całym dniu biegania po Chełmsku, czy Kamiennej Górze w poszukiwaniu tych niepowtarzalnych miejsc, można usiąść z gospodarzami przy grillu, czy wykąpać się w basenie, który jest do dyspozycji przyjeżdżających gości. Tam naprawdę można się wyciszyć i zapomnieć o troskach tego świata. Jeśli ktoś szuka relaksu i wytchnienia koniecznie musi odwiedzić gospodarstwo agroturystyczne w Kosewie koło Mrągowa. Województwo Mazursko-Warmińkie oferuje ponad siedem i pół tysiąca miejsc noclegowych na kwaterach agroturystycznych. Sylwia i Andrzej z Warszawy po raz pierwszy odwiedzili to magiczne miejsce. Ten niesamowity weekend spędzony w ciepłej, rodzinnej atmosferze na długo zostanie im w pamięci. Tereny wokół zachęcają do spacerów i wycieczek rowerowych. Do dyspozycji wczasowiczów przygotowano sprzęt pływający jak kajaki i łódki. Jest pomost do łowienia ryb, własna plaża nad Jeziorem Probarskim, które jest uznawane za jedno z najczystszych jezior z okolic Mazurskiego Parku Krajobrazowego. W tej malowniczej scenerii można oddać się błogiemu lenistwu i zapomnieć o całym świecie. Wieczorem przy ognisku lub grillu, można posłuchać dźwięków gitary, czy akordeonu, zjeść pieczone ziemniaki z własnej ekologicznej uprawy. Małżeństwo już dzisiaj obiecuje, że na pewno odwiedzi to gospodarstwo w szerszym gronie znajomych.





sobota, 8 grudnia 2012

Kwaśny detoks

Kapusta kiszona to cenne źródło witamin oraz biopierwiastków. Przede wszystkim znajdziemy
w niej witaminę B12, która to zapewnia dobry nastrój, równowagę psychiczną, pomaga w uczeniu się, skupieniu uwagi, wpływa na układ kostny, przeciwdziała niedokrwistości. Dalej witaminę B6 która ułatwia przemianę tłuszczów i węglowodanów, umożliwia magazynowanie energii, uczestniczy w tworzeniu enzymów, hormonów, hemoglobiny, ma wpływ na ciśnienie krwi, skurcze mięśni, pracę serca, prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego, zwiększa odporność organizmu, łagodzi skutki uboczne leków, wspomaga leczenie nerek, zapobiega tworzeniu się kamieni nerkowych, łagodzi objawy napięcia przedmiesiączkowego. Wspiera leczenie łojotokowego zapalenia skóry, przeciwdziała wypadaniu włosów, zapaleniu warg i języka. Świetnie robi na oczyszczenie organizmu dwutygodniowa kuracja sokiem z kapusty kiszonej. W tym celu codziennie należy wypić szklankę kwaśnego napoju. Sok z kapusty może być również stosowany w leczeniu schorzeń gardła. Dobrze więc pomyśleć o tej jakże taniej, a skutecznej terapii.


Surówka z kapusty kiszonej:

20  dkg kapusty kiszonej
1 jabłko
1 cebulka
1 marchewka
sok z cytryny
trochę oleju
1 łyżeczka cukru
pieprz i sól do smaku
Kapustę przekroić na mniejsze kawałki, cebulkę posiekać w kostkę, marchewkę z jabłkiem zetrzeć na tarce. Wszystko połączyć, wymieszać z pozostałymi składnikami. Smacznego!

  Gulasz z kurzych żołądków: Potrawa dla wybrańców:))
Danie to jest niewątpliwie tanie, zdrowebo kurze podroby to kopalnia białka, a zawiera tylko 4% tłuszczu. Żołądki należy dokładnie umyć i usunąć błonki, dusić 1,5 godziny na dobrym oleju i małym ogniu, można podlać woda mineralną:) na koniec przyprawić pieprzem, solą, papryką, zrobić sos z kilku łyżek 18-procentowej śmietany, wymieszanej z dwiema łyżkami mąki pszennej. Gdy sos zacznie bulgotać wyłączyć po 1 minucie. Całość posypać świeżą pietruszką. Smacznego smakosze!:)

Zimno


Zima na całego zawitała na Śląsku. Poszły w ruch rękawice, wełniane płaszcze i szale. Stare babcie narzuciły na siebie okrycia z leśnych stworzeń. W sklepie, aptece, banku czuć woń naftaliny. Na śniegu czarnieją punkciki sadzy z okolicznych domostw. Nad każdym kominem unosi się delikatna śmużka dymu. Zimno, a ma być coraz zimniej. Czy zostanie pobity kolejny rekord niskiej temperatury? Czy może spełni się stare ludowe przysłowie: „Barbórka po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie”. Liczę, że zima nie odpuści do Świąt. Oby było biało, mroźno, pachnąco z pięknym bożonarodzeniowym drzewkiem.

Ziemniaczki pod kołderką z cukinii

 Składniki:
ziemniaki 1kg
mięso mielone 1/2 kg
1 cukinia
cebula
jogurt naturalny
mały przecier pomidorowy
2 jajka
przyprawy: czosnek, sól, pieprz, papryka
oliwa

Tok pracy:
Ziemniaki obrać, pokroić w jednocentymetrowe plastry, ugotować w osolonej wodzie nie dłużej niż 10 minut. Mięso przysmażyć z posiekaną cebulką, przecierem pomidorowym, przyprawami i czosnkiem przepuszczonym przez praskę. Cukinię pokroić w talarki, posypać solą, poczekać 10 minut aż puści sok. Do naczynia żaroodpornego wlać na spód oliwę, następnie wyłożyć ziemniaki, potem mięso, poukładać cukinię. Na całość wylać jogurt wymieszany z całymi jajkami, do którego można dodać wyciśnięty ząbek czosnku oraz sól. Piec w temperaturze 180-200 stopni, 25-30 minut. Smacznego!

sobota, 1 grudnia 2012

Orzechowe serduszka

Serduszka mogą złamać serce niejednego łasucha. Nie wiem, czy za kilka dni będą miękkie, bo mogą nie doczekać tej chwili:)
Składniki:
420 g mąki
250 g masła
210 g cukru pudru
125 g orzechów mielonych- wybrałam włoskie
2 jajka.
Wszystkie sypkie składniki wsypujemy do garnka, masło siekamy nożem i przekładamy do produktów, zagniatamy, na koniec całe jajka i ugniatamy. Masę wkładamy na godzinę do lodówki. Twardą szybko wałkujemy na przynajmniej półcentymetrowy placek i wykrawamy ciastka, które należy przełożyć na pergamin. Ciasto szybko nabiera temperatury i nie chce się odlepić od wałka, czy blatu kuchennego. Należy więc robić je partiami, by uzyskać ładne serduszka, a pozostałą część trzymać w lodówce. Ciastka piekłam w temperaturze 180 stopni 12 minut. Generalnie mają nabrać rumieńców, ale nie przypalić się:) Część udekorowałam polewą.


Marcepanowe

Przepis pochodzi z niemieckiej książki. Z ciasteczkami jest trochę pracy podczas samego wyciskania na blachę. Są jednak warte wysiłku. Wygladają niewiarygodnie apetycznie i rozpływają się w ustach.
Składniki:
1 laska wanilii
2 małe jajka
125 g masy marcepanowej
125 g masła
125 cukru pudru
250 g mąki
Tok pracy:
żółtka +masło+cukier- utrzeć
dodać wanilię z rozciętej laseczki, marcepan- utrzeć
mąkę- całość utrzeć
Ubijamy białka i delikatnie łączymy z masą
Ciasto przekładamy do rękawa cukierniczego. Akurat ja nie mam jeszcze tego sprytnego urządzenia, więc ciasto przekładałam do tuby, która służy do robienia esów floresów na torcie. Z masy wycinęłam 25 ciasteczek. Włożyłam do piekarnika nagrzanego na 200 stopni i piekłam 11 minut. Po wystudzeniu ciastka udekorowałam polewą czekoladową i głośno zapowiedziałam. NIE DOTYKAĆ:)


Śledzie

Jedziemy na zakupy- zarządziłam. Mały potulnie wsiadł do samochodu, jako, że chwilę wcześniej zapłaciłam za jego nowy zamek do szafki szkolnej. Michał mnie popchnął, jak trzymałem kluczyk i on się ułamał - usłyszałam skąpe wyjaśnienie. Zerknęłam na tylne siedzenie samochodu. Gdzie jest torba z książkami do biblioteki?! Na śmierć o nich zapomniałam. Trudno. Innym razem wybiorę się do Knurowa. Podróż minęła na odpytywaniu o miniony dzień w szkole. Milutko. Dwie szóstki z angielskiego odnotowałam na koncie małego:) Pójdziemy na pizzę?- zapytał. Pizzę...Chciałam, by w moim głosie zabrzmiało wahanie. Dobra pójdziemy, ale najpierw wejdziemy do dwóch sklepów. Trzeba zrobić pacynkę Tomka Sawyera na twój konkurs. Przydałaby się włóczka, jasna pończocha na głowę, jakieś guziczki....W sklepie wybór był spory i szybko wybraliśmy rudawą włóczkę na włosy. Jeszcze paczka jasnych skarpet z Gatty. Potem ruszyliśmy do księgarni. Tutaj na szczęście mały zapomniał o pizzy i spokojnie mogłam przejrzeć książki, płyty. Wybrałam nowy zeszyt z łamigłówkami i zadaniami logicznymi i kilka kartek świątecznych Pizzożerca aż jęknął przy kasie. Znowu! Pewnie myślał, że za 3 strony skończy się utrapienie z matematyką. Niedoczekanie. Matematyka jest królową wszystkich nauk. Powiedziałam po raz kolejny sentencjonalnie. Nie wszyscy muszą być bezrobotnymi humanistami. Poza tym ciotka Ciotka Cela, która dawała mi korepetycje w liceum, będzie osiemdziesięcioletnią staruszką. W duchu liczyłam, że matematyczne predyspozycje odziedziczył po swoim tacie. Idziemy na pizzę. Małą! Weź średnią! Nie, ja nie jem- przyrzekłam.W lokalu nie pachniało zachęcająco, wręcz obrzydliwa woń tłuszczu unosiła się w całym pomieszczeniu. Pomyślałam, że pizza będzie na pewno niejadalna i zamówiłam najmniejszą i napój Tymbark. Po 15 minutach mała pizza wylądowała przede mną. W sumie to zgłodniałam. Dasz trochę? Przecież nie chciałaś- odpowiedziało moje dziecko i zadowolone wbiło zęby w ciasto. O pomidorek zleciał. To ja sobie zjem- chwyciłam łapczywie palcami. Daj mi końcówkę- poprosiłam. Dostałam trzy pomidory, które były ciepłe i trzy brzegi pizzy. Mniami. Dobre. Jeszcze musimy iść do warzywniaka. To jeden z najlepiej zaopatrzonych sklepów w okolicy jakie znam. Uwielbiamy tam chodzić. Latem nie brakuje owoców sezonowych. Można dostać świeży szpinak, czy zielone szparagi, żółte czereśnie. Mnie zależało na paczce mielonych orzechów. Były! Włoskie i laskowe. Do tego kupiłam kilogram szarych renet, kiść czerwonych winogron, paczkę marcepanu, batonik Ritter Rum- dawno nie jadłam. Dla małego Prince Polo. Uboższa o kolejne trzydzieści złotych, zawróciłam w kierunku samochodu. Jedziemy po jajka. W bujakowskim mieli z wolnego wybiegu, do tego dorzuciłam masło bieruńskie na wagę, pachnącej kiełbaski, dwa wieprzowe galerciki. Co na obiad?- zapytała moja druga połowa po przyjściu z pracy. Obiad......Mówiłeś, że śledzie z chlebkiem zjesz dzisiaj:)

poniedziałek, 26 listopada 2012

Rożki migdałowe

Przepis na ciasteczka dostałam od mojej mamy w piątek i postanowiłam wczoraj wypróbować. Rożki wyszły bardzo kruche i smaczne i sądzę, że z powodzeniem możnaby zastąpić migdały startymi orzechami.
Z poniższej porcji wyszło dwadzieścia jeden maleńkich łakoci.
20 dkg mąki
14 dkg masła
75 g płatków migdałowych
7 dkg cukru
1 opakowanie cukru waniliowego
Wszystkie składniki zagnieść i spakować do worka, który należy wstawić na godzinę do lodówki. Następnie z ciasta formujemy wałeczki jak na kopytka, kroimy na kawałki i zawijamy w rożek. Ciasteczka pieczemy w temperaturze 180 stopni, przez 15 minut. Gorące można posypać cukrem. Smacznego!:)


sobota, 24 listopada 2012

BIO

Chodzą czasami za mną różne smaki. Tak było z ciasteczkami owsianymi, które w końcu wczoraj upiekłam.
Wystarczy pół godziny, a na stole pojawi się chrupiący smakołyk.
Składniki na porcję 12 dużych ciastek:
pół kostki masła
1 jajko (freilaufende Eier:))
1 cukier waniliowy + 1/4 szklanki cukru- chyba, że ktoś woli słodsze, można dodać brązowy cukier
Powyższe składniki utrzeć mikserem na gładką masę
Następnie dodajemy:
niepełną szklankę mąki
1 łyżeczkę sody, nie kopiatą!
3 łyżeczki ciemnego kakao
Kiedy składniki połącza się:
Dosypujemy:
1,5 szklanki płatków owsianych
garść siemienia lnianego
pół szklanki rodzynków
Całość mieszamy dłońmi.
Formowanie ciastek przypomina mi lepienie klusek śląskich, które należy tylko spłaszczyć i położyć na dużej blasze. Piec w nagrzanym piekarniku 180 stopni, ok 15 minut.
Smacznego!


piątek, 23 listopada 2012

Żelki


Nie dawno naszła mnie refleksja o istocie świąt. Jak pogodzić obyczaje dwóch rodzin, mojej z której wyszłam i tej w której jestem. Śląska tradycja może wydawać się być prosta i uboga pod względem potraw. Jest karp, kapusta z grzybami, zaimportowane pierogi przez teściową, moczka, makówki, śledzików dwa rodzaje. Podczas gdy w moim rodzinnym domu samych zup były cztery: grzybowa z łazankami, żurek z uszkami, barszczyk czerwony ze świeżych buraków z fasolą jaś, rybna z łazankami, dalej łazanki z makiem, karp, kapusta z grzybami i grochem. Wszystkie te potrawy jadało się na jednym talerzu. Jaka oszczędność pracy i wody:) Teraz mam trzy talerzyki: obiadowy, mały na śledziki i głęboki na zupę- moczkę. Co jest niezmienne to modlitwa przed wieczerzą, dzielenie się opłatkiem i składanie życzeń oraz prezenty. Najwięcej jest zawsze dla najmłodszych pociech, które entuzjastycznie okazują radość obdarowanego. Parę lat temu poprosiliśmy dziadków o fotelik samochodowy. Wydatek niemały. Prezent okazały czeka pod choinką. Sześciolatek otwiera paczkę z fotelikiem, z której wypada maleńka paczuszka żelków Haribo: „Hurra, moje ulubione”.

środa, 7 listopada 2012

Cierpliwość

Słuchaj, czy mam Ci pomóc zrobić porządek na biurku?- zapytałam. Nie, dziękuję, nie musisz. Poskładaj więc te rzeczy, bo zaraz się nimi zajmę. Po godzinie wchodzę do pokoju. Śmietnik na biurku jak był, tak jest. Składowisko wszelakich drobiazgów, pamiątek, niezbędnych karteczek, gazetek: Kaczor Donald, Bravo Sport. Plakaty czekają w kolejce na powieszenie na sosnowym suficie. Powoli zaczynam zgrzytać zębami, spinam się cała w sobie. Masz pięć minut! Oczywiście deadline mija dla mego niefrasobliwca niepostrzeżenie. Po chwili zawartość biurka ląduje na podłodze zmieciona moimi dłońmi. Zaczyna się w końcu wielkie sprzątanie i upychanie skarbów do pudełek po butach, czekoladkach, „kaczorki” równo poukładane, oczekują w szufladzie na swojego wiernego czytelnika. Do tej pory sobota kojarzy mi się z porządkami. Rano zakupy. Dawniej była to moja domena. Trzy jogurty, trzy serki, trzy bułki. Reszta w kawałku. Porządki również były skrupulatnie podzielone, między trzy siostry. Przypomina mi się zabawna sytuacja. Czekam, kiedy to młodsza siostra wyniesie śmieci. Śmieci w koszu rosną jak hałda na Halembie, a ta niewzruszona zajęta ważniejszymi sprawami. Zimna wojna trwa do wieczora. Wchodzę do jej pokoju z wiadrem i bez słowa wysypuję zawartość na środek pokoju. Obierki, papierki nie ważne. Czekam. Za chwilę widzę ją w drzwiach mojego pokoju. Zawartość ląduje na mojej nowej, beżowej wykładzinie. Zbieram wszystko. Już wiem, że tę bitwę przegrałam.

wtorek, 6 listopada 2012

Słodkie złoto

Niebo przywdziało dzisiaj zimne kolory. Jest niebiesko-szare, miejscami bure. Z okna widzę ostatnie samotne listki dyndające na gołych gałęziach. Smutno. W tej jasnej przestrzeni klucz ptaków. Ciekawe, czy zmieniają klimat na cieplejszy? Herbata z cytryną i miodem kupionym u pomarszczonej babci przy wejściu do Doliny Chochołowskiej, powoli rozgrzewa moje zmarznięte członki. Miód jest twardy, wielokwiatowy trzeba go wydrapywać łyżeczką. Jedna porcja ląduje na moim języku, druga w kubku z ciepłą herbatą. Pszczoła w ciągu całego życia produkuje mniej więcej jedną łyżeczkę miodu. Zjadam dorobek dwóch pszczół w przeciągu trzech minut. W jednej z bacówek widziałam sześciolitrowy słój miodu. Gospodyni kusiła nas złotym zakupem, ale nie byłam pewna, czy tego smaku szukało moje podniebienie. Zabawne było to, że kiedy zwracała się do swojego męża mówiła do niego gwarą, a do nas starała się mówić czystą polszczyzną. We Wiśle przy głównym deptaku jest fantastyczny sklepik, gdzie można kupić różne miody, nalewki, lekarstwa na bazie miodu, kosmetyki. W tym roku mój bardzo skąpy malec sprawił mi słodki podarunek urodzinowy. Słoik miodu rzepakowego. Zachwyciła mnie jego kremowa barwa. Dopiero później dowiedziałam się, że jest to miód o największej ilości aminokwasów i glukozy. Słońce zachodzi. Jesienne niebo zostawiło mu pomarańczowy pas na horyzoncie.

wtorek, 30 października 2012

Sandy

Nie cieszysz się – zapytałam. Nie, bo znowu będzie tak jak ostatnio- powiedział patrząc na mnie smutnym wzrokiem. Z pozoru radosne wiadomości, bledną, gdy za nimi stoi niepowodzenie lub też ich ciąg. Wszystko co planowane, poukładane równo w szufladkach zaczyna się walić jak domki z kart. Życia nie da się do końca zaplanować i oczekiwać, że tak właśnie będzie. Już w V w p.n.e. joński filozof przyrody Heraklit z Efezu stwierdził, że niepodobna dwa razy wejść do tej samej rzeki. Nie istnieje takie samo zdarzenie, uczucie, wrażenie. Ono zmienia się i ewoluuje pod pływem bodźców zewnętrznych, naszych przemyśleń. Nic nie ginie. Każda z tych chwil jest ulotna. Pory roku następują jedna po drugiej, ludzie rodzą się, inni umierają. Wszyscy trwamy w jakimś bycie, który jest, a jednak codziennie inny. W Nowym Yorku szaleje Sandy, może po nim przyjdzie Andrew, czy Katarina. Komputery, telefony, świeczki, latarki przygotowane, nawet alkohol czeka w pogotowiu, a nuż zamkną ostatni sklep w tym mieście. Życie to taki New Amsterdam, nad którym czasami zbierają się chmury.

niedziela, 28 października 2012

Biała niespodzianka

W każdym człowieku drzemie małe dziecko, które z niecierpliwością czeka na prezenty od Świętego Mikoła, choinkę, którą w noc przed Wigilią ubrały krasnoludki, czy ukradkowe podjadanie świątecznych przysmaków. Takim momentem granicznym, który przybliża do okresu Świąt Bożego Narodzenia jest pierwszy śnieg, na który niecierpliwie czekam. Ta biała kołderka spowiła naszą okolicę w ostatnią noc kończąca czas letni. Już mistrz aforyzmów Benjamin Franklin proponował, by ludzie wstawali i kładli się spać wcześniej. Jednakże zmiana ta dokonywała się stopniowo i na przykład w Polsce po raz pierwszy wprowadzono ją między pierwszą, a drugą wojną światową. Miłe to uczucie obudzić się o dziewiątej rano, podczas gdy radiowy budzik wskazuje godzinę ósmą. W nocy zdążył się sam przestawić, a człowiek wstaje wypoczęty i ma jeszcze tak długi zapas czasu do wieczora. Nie dławi poczucie winy, bo w końcu jak na niedzielę jest wczesna godzina i można się raz w tygodniu porządnie wyspać. Prognozy meteorologów z wieczornych programów informacyjnych budzą we mnie skojarzenia z wiedźmą spoglądającą w szklaną kulę. Taki ze mnie niedowiarek, który jak Święty Tomasz musi coś zobaczyć i tego dotknąć, wtedy uwierzy. Dzisiaj mój sceptycyzm został nasycony i przywitał mnie biały, na lekkim minusie świat.
P.S.
MISZCZ jeszcze piszę:)

wtorek, 23 października 2012

DDA

Zbliżała się się 14:30. Już wiadomo było, że nie przyjdzie. Czas zaczął inaczej odmierzać. Trzeba się przygotować psychicznie na wszystkie niespodzianki przede wszystkim niemiłe. Sympatycznie nie będzie. Do siedemnastej można zjeść obiad, odrobić lekcje, wyjść na dwór.  Pobyć w innym świecie, tak bez problemów. Wieczorem wraca Pan i Władca. Zje zupę, rozchlapując ją na stole, jakieś pieczone mięso, ziemniaki, kapustę ze słoika, której nie znoszę. Potem się zacznie. Żale, pretensje, bełkot wypowiadany nienawistnym wzrokiem. Kulę się pod stołem, który ugina się pod ciężarem narąbanego ojca. Po raz kolejny jestem taka malutka, nic nie znacząca, ze złym wzrokiem, spojrzeniem, które skrywa wszystkie emocje. Córeczka tatusia, a może nie?! Czasami chciałabym być niewidoczna, stopić się w jeden wzór z bordowym, tureckim dywanem. Zobaczysz, kiedyś Ci pokażę. Kiedyś będę wielka i silna i każda Twoja uwaga, Twój komentarz spłynie po mnie jak po kaczce. Nie widzisz kim się stałam? To mnie się teraz boją, ode mnie uciekają. Jestem Tobą.

piątek, 19 października 2012

O placku prababci

O placku prababci

Dzisiaj upiekłam popisowe ciasto mojej prababci Kasi. Jest to moje drugie ciasto drożdżowe, bo pierwsze było tak twarde jak suchar. Dlatego ciasta drożdżowe omijałam szerokim łukiem i nie kwapiłam się z ich pieczeniem naście lat. Moja mama na święta piekła rolady drożdżowe z makiem. Hmmm poezja....Ciasto drożdżowe domowej roboty, wypełnia smakiem i aromatem cały dom. Kojarzy mi się z ciepłem, bliskością, rodzinną atmosferą. Na prawdę warto po nie sięgnąć, by poczuć tę magię. U mojej prababci to właśnie w kuchni toczyło się całe życie towarzyskie. Biały kredens z szybkami z zielonkawego szkła, duży piec kaflowy, kozetka, stół, w podłodze specjalna dziurka na orzechy laskowe, które rozbijałam zwykle z młodszą siostrą, a na ścianach haftowane makatki. Przy piecu, był drewniany pojemnik na węgiel. Klimat tego miejsca było czuć już od progu, a prababcia, którą odwiedzaliśmy regularnie zawsze szykowała placek drożdżowy z kruszonką, którą uwielbiałam zlizywać, zdrapywać i byłam głęboko nieszczęśliwa ,jeśli trafił mi się brzeg ciasta, na którym tego smakołyku brakowało. Jeden placek nasza wszystkożerna rodzina pochłaniała na miejscu, a drugie dostawaliśmy do domu. Do tego wyłuskaną fasolę biały jaś, słoiki z ogórkami kiszonymi z przykrywkami z grubego szkła i z gumowa uszczelką. Te kiszone skarby znajdowały się u prababci w piwniczce, do której miałam pewne obawy chodzić. Może brało się to z tego, że sufit był tam niski, a może bałam się, że prababcia o mnie zapomni i mnie tam zostawi:) Prababcia Kasia była maleńką osobą o niespożytej energii. Kiedy byłyśmy małe, huśtała nas na swoich nogach. Ostatnio spróbowałam tego wyczynu z rocznymi brzdącami i po chwili moje członki zaczęły omdlewać. To chyba potrafią tylko prababcie. Mój dzisiejszy placek upiekłam korzystając z półwiecznej książki kucharskiej mojej babci, a potem mamy. Nie upiększyłam go kruszonką, tylko dlatego, że wychowałam „potwora”, który nie lubi pączków, drożdżówek, a wszelkie lukry nagminnie każe sobie ściągać. Zobaczymy, co powie tym razem? Oby podejście numer dwa było udane. Smacznego!

poniedziałek, 8 października 2012

Niebiańskie smaki prosto z ogrodu

Lato to czas, kiedy chętniej w ciastach i deserach zaczynają królować owoce. Kojarzone z lekkością i orzeźwieniem wypierają ciężkie kremy i polewy. Ciasto do owocu jest tylko niewielkim dodatkiem, który delikatnie spaja całą konstrukcję. Owoce cieszą oczy i podniebienie. Dojrzałe truskawki są bogate w witaminę C, fosfor, żelazo oraz antocyjany. Zawierają niewiele kalorii, a ich indeks glikemiczny wynosi 25. Zbiory truskawek zaczynają się już na początku czerwca, a kończą dopiero pod koniec sierpnia. Jest to jeden z tych owoców, który ma zdecydowanie więcej zwolenników niż przeciwników. Nieodzowny deser na długie, ciepłe letnie dni. Idealnie komponuje się w towarzystwie ciasta biszkoptowego, kruchego, galaretki, bitej śmietany a także czekolady. Owoc niezwykle dekoracyjny, po który chętnie sięga większość cukierników oraz piekarzy. Zmielone truskawki, to również idealne połączenie w lekkich jogurtach i koktajlach, których nie powinno w okresie letnim zabraknąć na naszych stołach. Wyśmienicie smakuje jako mus. Delikatne drobinki owocu z powodzeniem łączą się z galaretką i stanowią doskonałe uzupełnienie. Truskawki mają słodko-kwaśny smak, który idealnie komponuje się z wieloma deserami, ciastami, a także bywa mile widziany w postaci orzeźwiających lodów. Truskawki cenione są nie tylko ze względu na swój niepowtarzalny, soczysty aromat. Jest to produkt, który świetnie smakuje w postaci konfitury, czyli marmolady, które to nadzienie można łatwo wykorzystać przy pieczeniu pączków i innych słodkości. Truskawki cieszę się również powodzeniem, ze względu na łatwość ich magazynowania. Dzięki procesowi zamrażania, można je przechowywać przez cały rok.Chętnie wykorzystywanym przez cukierników i piekarzy warzywem jest rabarbar. To niepozornie wyglądająca bylina o wielkich liściach i ciemno-różowych ogonkach liściowych jest szczególnie ceniona za swój kwaskowaty smak, który idealnie gasi pragnienie w letnie upały. Ten wyjątkowy surowiec jest wykorzystywany przede wszystkim podczas pieczenia placków drożdżowych i kołaczy. Rabarbar to niewymagające warzywo, które zyskało sobie sympatię wielu producentów wypieków. Bylina jest odporna na mrozy oraz susze. Prawdopodobnie pochodzi z terenów południowej Syberii. Rabarbar jest również używany jako dodatek to soków np. malinowego. Uważa się, że wzmacnia jego smak. Na wielu polskich stołach można spotkać kompot z rabarbaru. Coraz częściej używa się go do produkcji lodów, które cenione są za swój niecodzienny smak. Różowe ogonki rabarbaru oczyszcza się, zdejmując z nich zewnętrzną, twardą skórkę. Pod nią kryje się soczyste, chrupkie warzywo, które delikatnie posypane cukrem, puszcza sok. Maliny mają cudownie intensywny, słodki smak, a wielu uważa je za najlepsze ze wszystkich owoców. Maliny dobrze rosną w chłodnym i wilgotnym klimacie. Najczęściej są sprzedawane ich różowe odmiany, ale można również znaleźć czarne, żółte i złote owoce. Są one istotnym składnikiem klasycznych deserów i idealnie komponują się z innymi owocami. Maliny są dość łatwe w uprawie, a ich owocami możemy cieszyć się od końca czerwca do września. Maliny to bardzo delikatne owoce, które należy ze szczególną uwagą myć. Pod strumieniem bieżącej wody rozpadają się na małe drobinki. Mówi się, że najlepsze maliny do konsumpcji są w dniu ich zbiorów.W cukierni „U Zbyszka” w Knurowie również stawiają na przygotowywanie swoich słodkości z naturalnych składników takich jak: truskawki, rabarbar, jagody, wiśnie i czereśnie. Joanna Taubert „Swoje owoce kupujemy od zaprzyjaźnionych dostawców, a mniejsze partie tak jak teraz truskawki bezpośrednio od rolnika. Bazujemy szczególnie na ciastach deserowych, natomiast deserów lodowych, galaretek z owocami czy innych owocowych kompozycji można skosztować  w kawiarni obok.” Cukiernia U Zbyszka podkreśla, że na rynku panuje wyraźny trend na stosowanie naturalnych składników. Zimą, kiedy owoców świeżych jest mniej do swoich wypieków używają owoców z puszek jak: mandarynki, brzoskwinie i morele.Bardzo smacznym owocem pochodzącym, aż z rejony Kaukazu jest czereśnia. W Polsce można ją spotkać nawet i na pogórzu. Jej kuliste owoce, mają czasami kształt małego soczystego serduszka. Czereśnie są zwykle koloru czerwonego, ale znane i lubiane są również jej czarne lub żółte odmiany. Ten owoc szczególnie został upodobany przez szpaki, które często w okresie zbiorów rezydują na drzewach. Nazwa czereśni pochodzi od starożytnego miasta w Turcji Cerasus. Cukiernicy i piekarze chętnie sięgają po owoc czereśni jako dodatek do swoich deserów. Za tymi owocami tęskni nasze podniebienie w postaci przepysznych babeczek, tortów, sorbetów czereśniowych, zapiekanych owoców w cieście francuskim, czy półkruchym. Trudno tu o jakąkolwiek wstrzemięźliwość, gdy chcemy się tymi owocami nacieszyć na cały rok. Nie mniej lubianą jest kuzynka czereśni wiśnia. Kojarzona jest z przepięknymi, kwitnącymi na różowo drzewami pod którymi w filmie Roba Marshalla przechadza się tytułowa Geisha. Poeci jak William Shakespeare , Richard Lovelace, Edmund Spencer często porównywali usta do owocu wiśni, który jest wyjątkowo ceniony za soczystą, ciemno-czerwoną barwę. Odmiany uprawne wiśni dzielą się na szklanki, o soku bezbarwnym oraz wiśnie sokowe o soku ciemnym, barwiącym. Owoce wiśni doskonale smakują z ciastami drożdżowymi, czy półkruchymi. Są niezwykle dekoracyjnym elementem przy wykańczaniu tortów. To bez nich nie byłoby tortu szwarcwaldzkiego. Katarzyna Komornicka z cukierni Hania w Gliwicach zachwala wyroby zakładu „Nasze ciasta drożdżowe i kruche cieszą się wielkim powodzeniem. Można spróbować również przepysznej tarty z truskawkami”. Tarta rzeczywiście rozpływa się w ustach, a pozostałe ciasta i ciasteczka kuszą swoimi barwami i świeżymi owocami.Do wyjątkowo wdzięcznych owoców należą jagody. Jest to owoc rozpowszechniony na terenie Europy, Azji oraz Ameryki Północnej. Jest wskaźnikiem kwaśnych gleb. Jagoda jest ceniona  w medycynie naturalnej jako środek działający przeciwbiegunkowo, rozluźniający przy zaparciach, napar z jagód wykazuje działanie przeciwgorączkowe. Jagody poprawiają ostrość widzenia . Zaleca się ich jedzenie osobom narażonym na pylicę przede wszystkim młynarzom, górnikom, kominiarzom. Nie można sobie wyobrazić lata bez tych ciemnofioletowych owoców w postaci tradycyjnych jagodzianek, lekkich ciast biszkoptowych czy fantastycznych lodów jagodowych. Teraz pozostaje tylko czekać na owoce lata, które będą nas zabierały w niebiański świat doznań smakowych.