piątek, 18 kwietnia 2014

Paszteciki w cieście francuskim

Ilekroć przyjeżdżają do nas na obiad teściowie Małemu włącza się guziczek "coś innego". Tak było i tym razem. Barszcz czerwony to jedna z jego zup faworytek. Nie uśmiechało mi się lepienie uszek, więc postanowiłam zrobić paszteciki. Wyszły przepyszne, a Mały żałował, że tak szybko się skończyły, bo on sam z trzynastu sztuk zjadł pięć....
Składniki na farsz:
60 dag łopatki wieprzowej
1 cebula
2 marchewki
1 korzeń pietruszki
przyprawy
1 jajko
2 kromki ciemnego pieczywa
pieprz, sól, gałka muszkatołowa
Składniki na ciasto
2 szklanki mąki pszennej
1 kostka margaryny
2 łyżki kwaśnej śmietany
1 jajko
Mięso kroimy na mniejsze kawałki i gotujemy z warzywami, bez przypraw. Ostudzone mielimy lub przepuszczamy przez maszynkę do mięsa. Chleb moczymy w wywarze i również dodajemy do naszej masy. Na koniec jajko z przyprawami do smaku. Wszystkie składniki na ciasto zagniatamy i odstawiamy do lodówki na minimum 2 godziny. Powinno się dobrze schłodzić. Następnie bierzemy kawałek ciasta, formujemy w dłoniach spory placuszek, nadziewamy mięsem i lepimy z niego pieróg w kształcie księżyca. Paszteciki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy na złoty kolor w temperaturze około 180 stopni 20-30 minut. Smacznego!



Szuba

Nastał czas Wielkiego Tygodnia. Przedświąteczne porządki ruszyły pełną parą. Za oknem słychać hałas silnika kosiarki. Zdążyłam umyć okna, pomimo, że w ubiegłym tygodniu pogoda nas nie rozpieszczała. Coraz bardziej lubię te święta, zwłaszcza gdy są ciepłe i słoneczne. Dawniej jeździliśmy do babci Poli na Wielkanoc. Nie mogłam się nadziwić po co im taki wielki kosz z jedzeniem:) W domu mieliśmy malutki i taki mam dzisiaj. Jedzenie święciło się u sióstr. Oczywiście uczestniczyła w tym wydarzeniu nasza wesoła gromadka. Poniedziałek Wielkanocny...nie wiem, czy mój wujek ma świadomość jak wesołe dzieciństwo dzięki jego wybrykom miałyśmy. Wujek czekał z wężem ogrodowym przy wejściu do domu i urządzał prawdziwy Lany Poniedziałek. Krzyki mokrych bratanic było słychać w całej okolicy.
Szuba, to potrawa, którą poznałam dzięki pewnemu małżeństwu z Ukrainy. Owi znajomi przyjechali do nas z wizytą pod koniec lat dziewięćdziesiątych . Parali się handlem złotem na katowickim Szaberplacu. Od tego czasu moja mama w okresie  postu robiła dwie spore miski tej sałatki. Jedną dla ojca, a drugą dla nas:) Mały niestety nadal jest na etapie mini porcji. Druga Połówka nadrabia:)
Składniki
25-30 dag śledzi matiasów
1 cebula
4 ziemniaki
dwie marchewki
2 buraki
6-9 łyżek majonezu
Marchew, buraki i ziemniaki myjemy i gotujemy w mundurkach do miękkości. Studzimy i obieramy.
Śledzie kroimy na małe kawałeczki i układamy w płaskim naczyniu. Na śledzie drobno pokrojoną cebulę. Ziemniaki ścieramy na grubej tarce można bezpośrednio na śledziki z cebulką. Równomiernie rozkładamy i smarujemy dwiema łyżkami majonezu. Następnie ścieramy marchewkę, smarujemy majonezem. Na koniec buraczki i wykańczamy majonezem. Smacznego!