czwartek, 31 grudnia 2015

Na nowo

Kolejny rok za mną. Wiesz, nie długo będę miała urodziny. Znowu będę o rok starsza. Nie szkodzi- słyszę odpowiedź D.P. Czasem chciałoby się wrócić do pewnych sytuacji, by je przeżyć na nowo, by sobie je przypomnieć. Z niecierpliwością czekam na kolejny rok. Wiem, że będzie lepszy od poprzedniego. Czekam na Orlą Perć, z której nie zawrócę, na Bornholm, gdzie pojeżdżę na rowerze, na smaki, których nie znam...Czekam na słoneczne, ciepłe dni, kiedy będę mogła założyć krótkie jeansowe spodenki i przewiewną bluzeczkę z granatowe kwiatuszki i zabrać Malucha na lody Malaga. Wybrać się na mecz Małego. Czekam i chyba troszkę tęsknię...

Sałatka Sylwestrowa



Składniki:
ryż Basmati
kapusta pekińska
papryka czerwona i żółta
jajka na twardo
majonez
szynka z tłuszczykiem
kukurydza
groszek
soczewica zielona
pieprz, sól

wtorek, 29 grudnia 2015

Empiria

Przyjemna jest ta końcówka roku. Mocna, pachnąca, smaczna, delikatna, subtelna, ciepła. Dokładnie taka jakiej potrzebuję na co dzień. Siedzę oświetlona blaskiem choinki i światłem bijącym od drewnianego świecznika. Dopala się cynamonowa świeczka...Mijają chwile, a ja uśmiecham się do siebie, do swojego wnętrza, do swoich myśli. Maluch przychodzi ubrany w pidżamkę. Daje soczystego buziaka w usta, przytula się do mojego uda: moja kochana mamusiu....Słyszałeś, słyszałeś...! -wołam do D.P. Słyszał. Cudownie czuć się kochaną...

https://youtu.be/Qq4j1LtCdww

Bigos


poniedziałek, 28 grudnia 2015

Bransoletka

Rozrabiam w przeźroczystej miseczce farbę do włosów. Już za kilka chwil moja babcia stanie się perłową blondynką. Co ty masz na ręce- pyta babcia Marysia. To jest bransoletka babciu. Sznurek?! Babcia podnosi się i z krzesła i podchodzi do swojego kredensu. Masz- wyciąga złotą bransoletkę. Musisz tylko zapięcie naprawić. Mama Bliźniaków na wieść o biżuterii zażartowała, że następnym razem do babci podjedzie w dziurawych spodniach, może wtedy coś dostanie...Zabrałam więc chłopaków i podjechaliśmy do złotnika w Knurowie, by naprawić darowaną bransoletkę. Mama, po co ci ta bransoletka- pyta starsza pociecha. Dam twojej żonie, albo lepiej twojej córce- uśmiecham się. Maluch zerka do wózka, w którym śpi półtora miesięczne niemowlę. Dzidziuś- chce dotknąć maluszka. Chciałabym zwiększyć rozmiar swojej obrączki- mówi młoda mama. Za wcześnie- doradza pani jubiler. Proszę przyjść za parę miesięcy, kiedy schudną pani palce. Jedziemy do kolejnego sklepu. Parkuję w Żernicy przed samym wejściem do sklepiku. Porcelana jest ciężka, ręcznie malowana, piękna...Tak inna od tej, którą kupiłam kilka lat temu.Wybieram cztery talerzyki śniadaniowe udekorowane czerwonymi kwiatami. Cieszą oczy i przykuwają uwagę. Za mało masz talerzy?- pyta D.P. Zawsze chciałam je sobie kupić, popatrz jakie ładne....Po chwili podaję babcine leczo z ryżem Basmati na nowej porcelanie...

niedziela, 27 grudnia 2015

Czasami

Dostaję sms-a od Chmurzycy z prośbą o zrobienie kilku zdjęć na chrzcinach malutkiej. Dawno nie robiłam zdjęć w kościele. Przywitał mnie mój prawie dwumetrowy kuzyn i już po chwili czułam się pewnie trzymając w rękach aparat i uczestnicząc we mszy. Nic nie zapomniałam i powoli odzyskiwałam pewność siebie. Mój bunt stopniał. Świąteczna atmosfera dotarła i do mnie. Na święta chcemy ogarnąć dom, przygotować wyśmienite potrawy, obdarować najbliższych upominkami, a najważniejsze zostawiamy na później. Mój żal, złość narastały miesiącami. Wystarczyła kropla, za każdym razem bym odwróciła się na pięcie i szczelnie zamknęła drzwi. Czasem chyba tak trzeba. Wyjść z domu i spojrzeć na tę samą osobę, czy sytuację z innej perspektywy.




wtorek, 22 grudnia 2015

Zapał

Idziesz ze mną na siłownię?- No co ty- kategorycznie odmawia Pani Prezes. Moja starsza siostra ma lepszą kondycję niż ja, a siłownię mam na miejscu- dodaje siostrzyczka. Trzy dni z rzędu, budzę się obolała. Uwziąłeś się na mnie?!- pytam swój kręgosłup. Poranek wlecze się, kiedy najprostsze czynności jak ubieranie się, czy schodzenie po schodach trwają dłużej niż zwykle. Po dwóch godzinach odpuszcza i ból ustępuje. Gotuję prawdziwki, które dodaję później do kapusty kiszonej. Podobną kapustę jadamy na Wigilii u teściów. Dzisiaj również w wersji wegetariańskiej z makaronem. Maluch zjada sporą porcję, z której usunęłam grzyby. Nie przyjedziecie w Święta?- pyta teściowa. Mama, przecież jesteśmy u Was na Wigilii- śmieję się do telefonu. Kalendarzyk goszczenia się został zapełniony proszonymi wyjściami. Pozostaje tylko ładnie się ubrać i spakować prezenty. Na samą myśl, ile jedzenia pochłonę w te Święta skóra mi cierpnie. Żeby chociaż niektóre potrawy mi nie smakowały tak jak Małemu moczka, ale jest wręcz odwrotnie. Uwielbiam moczkę, makówki, śledziki, karpia, pierogi. Piję później miętę, by choć trochę zniwelować skutki świątecznego obżarstwa. Mały przynosi prezent z klasowej Wigilii. Biografię króla strzelców Ronaldo. To już trzecia na jego półce. Od jutra robię ćwiczenia zlecone przez trenera- obiecuje. Dobrze, dobrze- potakuję. Oby starczyło mu zapału podczas tej przerwy. Tato, powiedz mamie, by oddała mi pada- domaga się mój nastolatek. Daj mu, ma czwórkę z matematyki i piątkę z polskiego. I w tym miesiącu dostałem wzorowe zachowanie- dodaje. Ale w poprzednich miesiącach rozrabiałeś!- podsumowuję. Miksuję ciasto. Maluch zdążył w tym czasie ułożyć moje blaszki i tortownice w wężyk, przesunąć stolik kawowy, zwinąć dywan....Maluch!!- ten zastyga na chwilę, ale już go niesie...

Smacznych Świąt


piątek, 18 grudnia 2015

Inaczej

Co tak pachnie? Maluch wsadza bezceremonialnie jasną główkę do garnka z ciastem na pierniczki. Mogę, mogę- prosi. Ugniata ciasto rączkami , a potem przykłada małą foremkę miejsce przy miejscu. Mogę zrobić kilka pierniczków? Małego wciąga zabawa na tyle, że samodzielnie wycina swoją partię pierniczków i układa na blasze. Weźmiemy jutro do babci.- chłopaki zgadzają się, kilka jedzą na próbę. Teść łasuch co roku zjada zrobione przeze mnie pierniki. Dzielimy się z teściową ciastem, która zwykle robi mój ulubiony makowiec z jabłkami. Zastanawiam się, jaki placek przygotować w tym roku...Może zaskoczę samą siebie i zrobię jakiś mocno orzechowy akcent...Babciu, co chciałabyś dostać na Święta? Poddaję jej pod rozwagę kilka tradycyjnych upominków. Narzeka na swoje zdrowie. Czy czeka mnie podobna przyszłość? Boję się, że tak. Nie chcę być niedołężną staruszką, która jest zależna od swoich dzieci. Wiesz, nie miałam siły zmienić pościeli, poczekam aż Wojtek wróci z pracy. Wyróżniany, idealny, rzadko spadał z tego babcinego cokolika. Rodzice faworyzują dzieci, choć może nie chcą przed samymi sobą się do tego przyznać. Kochasz mnie?- pyta Mały.  Kocham. Na ile procent. Na 100 procent. A Malucha? Też na 100 procent. Domaga się tych słów, często, tak jakby chciał mieć pewność, że pomimo kolejnej trójki z matematyki moja miłość do niego się nie zmieni. Zależy ci?!...Inaczej niż Tobie....

Pierniczki


czwartek, 17 grudnia 2015

One Art

One Art

BY ELIZABETH BISHOP
The art of losing isn’t hard to master;
so many things seem filled with the intent
to be lost that their loss is no disaster.

Lose something every day. Accept the fluster
of lost door keys, the hour badly spent.
The art of losing isn’t hard to master.

Then practice losing farther, losing faster:
places, and names, and where it was you meant
to travel. None of these will bring disaster.

I lost my mother’s watch. And look! my last, or
next-to-last, of three loved houses went.
The art of losing isn’t hard to master.

I lost two cities, lovely ones. And, vaster,
some realms I owned, two rivers, a continent.
I miss them, but it wasn’t a disaster.

—Even losing you (the joking voice, a gesture
I love) I shan’t have lied. It’s evident
the art of losing’s not too hard to master
though it may look like (Write it!) like disaster.

Gdy

https://www.youtube.com/watch?v=4LLCFusSH58

środa, 16 grudnia 2015

Life is a mystery

https://www.youtube.com/watch?v=rDnUIXF2ly8

Kaktus

O której wrócisz?- wieczorem. D.P. ma swoje zawodowe zmartwienia na głowie. Moim zmartwieniem jest syn...Porządkuję kuchnię i na chlebaku znajduję kartkówkę z historii. Po raz kolejny robi mi się ciemno przed oczami. Dzień wcześniej Mały przyniósł kolejną tróję ze sprawdzianu z matematyki. Spakowałeś się? Tak. Odrobiłeś zadanie? Tak. D.P. rozwiązuje zadania tekstowe z matematyki z Małym. To jest proste. Nie używaj przy mnie słów: proste i łatwe odnośnie matematyki! Możesz narysować sobie przy każdym zadaniu zielonego kaktusa! - mówi D.P. Ten symbol oznacza, że zadanie jest trudniejsze od pozostałych. Maluch asystuje mi przy porządkach. Ja pomagam. Wyciąga z półek kolejną książkę i kładzie na podłodze. Chodź pooglądasz sobie książeczkę. Jednak stary kalendarz z panoramą górskich szczytów, nie na długo przykuwa jego uwagę. Wieczorem otwieram zamrażalnik. W czternastoletniej lodówce nie ma systemu No Frost. Gruba warstwa lodu przykrywa zamrożone owoce. O szóstej rano pod lodówką jest kałuża różowej wody. Myślę o lodach Antarktydy, które gdyby stopniały zalałyby niżej położone tereny. Wyciągam płaty lodu, które nie zdążyły się roztopić. Nie odbieram telefonu od babci, która nagrywa się na sekretarce.... Nie składam życzeń urodzinowych koleżance. Kontakt ze światem zewnętrznym ograniczony do minimum.


sobota, 12 grudnia 2015

Ma Ma

Gdzie byłaś urwisie?- pyta mój trener. Stęskniłech się trochę. Uśmiecham się w odpowiedzi i jest mi dobrze. Wypytuję go o święta, prezenty, potrawy. Pokazuje mi swój prezent przez okno. Ten czarny? Piękny - chwalę. Moje tiramisu rozpływa się w ustach. Mały je na wyścigi. Dzwoni Mama Bliźniaków- jestem na zakupach, co chcecie dostać na święta? - pyta. Może bilet do kina, ramkę na zdjęcie....Nie wiem, czekam na niespodziankę. Oglądamy "Gladiatora", który to raz...za każdym razem w tym samym momencie ten film mnie wzrusza. Idę do kina- wychodzę zostawiając synów pod mężowską opieką. "Wiesz jaka miłość jest najsilniejsza na świecie? Miłość matki do syna i syna do matki". Mam dwóch synów. Nie wiem jak to jest mieć córkę...Przez wiele lat mój świat kręcił się wokół Małego. Przeżywałam jego pierwszą noc poza domem, każde przeziębienie, zakończenie roku szkolnego...dziwię się, że do reszty nie zwariowałam...Maluch aż tak nie zaprząta mej uwagi. Wiem, że jest w dobrych rękach, że jest kochany i da sobie radę beze mnie...Po prostu to wiem.

https://www.youtube.com/watch?v=JSYc0uxoE4w

The way I feel...

https://www.youtube.com/watch?v=eJSik6ejkr0

piątek, 11 grudnia 2015

Dwa plus dwa

Dziewczyna spokojnie przechodzi od ćwiczenia do ćwiczenia. Ma pięknie zarysowane brwi. Od naszego pierwszego spotkania mija ponad rok. Piwnooki pyta- jak było? Lepiej niż z panem- uśmiecham się przekornie. Zimna wojna pomiędzy dziewczyną, a mężczyzną, który zrezygnował z bujnego zarostu trwa. Mijają się jak dwoje obcych ludzi. Żadnego spojrzenia, uśmiechu, pozdrowienia. Nic. Domyślam się dlaczego. Chyba potrafię dodać dwa plus dwa. Ćwiczy z nastolatkiem, z dziewczynką. Dobra wymień imiona dzieciaków z Dzieci z Bullerbyn- zadaje intelektualne ćwiczenie dziewczynce.  W pamięci wymieniam: Lisa, Bosse, Lasse, Olle, Britta, Anna...Uśmiecham się do swoich myśli. Też chciałam mieć koleżankę, z którą mogłabym wymieniać się liścikami. Ostatnie przeprosty McKenziego, ostatnie wciąganie pępka...Później niektóre ćwiczenia wracają do mnie ....prawa ręka na biodrze, lewa wyciągnięta, nogi zgięte w kolanach. Zamykam oczy, by sobie przypomnieć....Lubię twoje włosy...tak ładnie pachną i są miękkie jak jedwab....Śmieję się na cały głos...Mały gładzi mnie po włosach. Maluch skacze po brzuchu, kiedy układam się na podłodze do kolejnego ćwiczenia. Mama zrób samolot- prosi. Trzymaj się mocno, lecimy!

czwartek, 10 grudnia 2015

Penne z łososiem w sosie śmietanowym





20 dag łososia sałatkowego
opakowanie 30% śmietany
opakowanie 18% śmietany
1 cebulka
2 ząbki czosnku
zielona pietruszka
makaron penne
pieprz, sól do smaku

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Constans

Pani Prezes prezentuje nam zdjęcie swojego gardła. Zanim jeszcze powiększyłam sobie obraz, ujrzałam gardło wyglądem przypominające dorodnego muchomora. Płucz wodą z solą- radzę. Mały pokaszluje i skarży się na swoje dolegliwości. Maluch biega pod domu z gołymi stopami. Kiedy myję balkon, usiłuje zamknąć drzwi. Jednak i tym razem jestem szybsza i odsyłam go do łóżka, by przykrył się kocem. Wchodzi pod narzutę i woła: jestem burgerem. Zrobić z ciebie bigos?- pyta starszy brat młodszego. Potem tylko słychać krzyki i piski dobiegające z pokoju. D.P. przynosi Malucha z kąpieli zawiniętego w wielki, biały ręcznik. Kula nim po wersalce, tylko jasny łebek wystaje. Obopólna radość trwa. Odpust w parafii Św. Mikołaja przyciąga uwagę najmłodszych chińskimi świecidełkami. Trochę starsi niosą pakunki z  makronami, piernikami. Maluch koniecznie chce dotknąć koparkę. Zjada gałkę lodów z rodzynkami. Słyszę: przyjedzie.....

sobota, 5 grudnia 2015

Koniec

Wspomnienia zbladły...Utraciły swoją jaskrawą moc. Każde jedno, słowo, zdanie. Tak jakby ktoś zapisał cały zeszyt ołówkiem, a potem chciał go ponownie wykorzystać. Ostatni pocałunek, mecz, słowo, spojrzenie.....Potem...nie potrafię jeździć znajomymi ulicami, założyć szarych, wełnianych rękawiczek...Słuchać ukochanej muzyki...Musiałam na nowo odnaleźć smak życia. Spróbować maleńkich zawiniątek ze serkiem chrzanowym i żurawiną w środku, słodkich kulek z pasty tahini, poczuć zapach jesiennych liści na spacerze w parku. To ja jestem tą dziewczyną z błyskiem w oku?! Ja?!- dziwię się...Dobrze mi. Czuję znajomy dotyk na włosach...

czwartek, 3 grudnia 2015

Orzechy

Lubisz orzechy?... Włoskie, laskowe, pistacje, ziemne, nerkowce...najmniej brazylijskie. Zawsze chciałam ubrać swoją choinkę w słodycze, orzechy, jabłka i pomarańcze. Pamiętam z dzieciństwa przyjeżdżamy do babci Poli, a tam ogromna choinka, na której wiszą cukierki, czekoladki Ritter Sport, gorzkie czekolady z Węgier z orzechami laskowymi...Pewnie dzięki mnie i Mamie Bliźniaków wiele z tych złotek i sreberek straciło swoją zawartość. Popatrz- mówię do Małego, jaka piękna choinka. Podziwiam kolor bombek w odcieniu jasnej zieleni i fioletu. Żywe drzewko do samego sufitu wypełnia cały pokój. Co roku jadę do pobliskiego ogrodnika i kupuję choinkę w donicy. Stawiam D.P. przed faktem dokonanym, by nie słyszeć, że kolejne drzewko jest nam niepotrzebne. Igły kłują gołe dłonie. Na oko oceniam wielkość. Zmieści się, czy się nie zmieści do samochodu? Wiesz, kiedyś zostanę wegetarianką...Mięso ląduje na talerzach mężczyzn, Zjadam talerz kapusty kiszonej z miodem, pierniki w gorzkiej czekoladzie od Widery. Mój słodki obiad. Mięso kroję na cienkie plastry różowym nożem od Pani Prezes. Patrzymy na Malucha, który przeżywa całym sobą przygody Krecika. Mijam rodziców trzymających na rękach swoje małe skarby. Przepraszam.. .Mężczyzna z niemowlęciem na rękach usuwa się spod drzwi. Słyszę swoje imię wymawiane na różne sposoby...

środa, 2 grudnia 2015

liste N!

https://www.youtube.com/watch?v=TEOKJe3QqoE

Czego?!

Deszcz siąpi od rana. Mój nastrój jest adekwatny do późno jesiennej pogody. Maluch o dziwo grzecznie bawi się w swoim pokoju. Na chwilę zapomniał o wędrówkach do pokoju starszego brata. Siedzę w jego łóżku wieczorem i niecierpliwie czekam na rozwiązanie testu. Po co kupiłaś to repetytorium?! Oburza się mój nastolatek. Lepiej się przygotujesz- odpowiadam spokojnie...choć w środku gotuje się we mnie. Po co? Dlaczego? Czy muszę?...Pytania, ciągłe pytania....wyłączam się i uciekam myślami w słowa. Liczenie daje pewien spokój, zapomnienie. Raz, dwa trzy...dwadzieścia pięć....Trzy oddechy...Raz, dwa, trzy...dwadzieścia pięć. Tak wyglądało moje wejście na Rysy. Na czerwoną koszulkę narzucam początkowo czerwony polar od Mamy Bliźniaków, potem jaskrawą kurtkę przeciwdeszczową. Na szczycie jest tylko dwa stopnie i wieje zimny wiatr. Obiecuję sobie, że to ostatni samotny wypad w góry, a potem oglądam zdjęcia, czytam i snuję plany, że i tym razem się uda. Czego Ty chcesz?! Nie stać mnie na szczerą odpowiedź. Jedzenie jest w tym wszystkim niezwykle sensualną czynnością. Czasami w połączeniu smaków, zapachów, kolorów szukam odpowiedzi. I lubię to dotykanie potraw opuszkami palców. Sprawdzanie ich miękkości, kruchości, konsystencji, jędrności. Jest jak ludzkie ciało, które podczas masażu odbija się na papierowym ręczniku....

Duszona cukinia i bakłażan w sosie pomidorowym

Składniki:
1 bakłażan
2 cukinie
puszka pomidorów
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka cukru
pieprz i sól do smaku
oliwa z oliwek
makaron
Bakłażana kroimy w plastry i posypujemy solą, tak by puścił wodę i wyszła z niego charakterystyczna gorycz. Cukinię kroimy na talarki, czosnek w plasterki. W dużym rondlu z oliwą umieszczamy warzywa. Gdy staną się mięsiste i miękkie dodajemy pomidory z puszki i przyprawy. Wszystko dusimy jeszcze przez pięć minut. Podajemy z makaronem. Smacznego!




Sok z trzech pomarańczy

3 duże pomarańcze
wyciskacz do cytrusów
sprawne dłonie


wtorek, 1 grudnia 2015

Ryż z kurczakiem i porami

2 opakowania ryżu jaśminowego
podwójna pierś z kurczaka
3 białe końcówki porów
5 marchewek
Vegeta do smaku
olej
Piersi dzielimy na małe kawałki i smażymy na tłuszczu z każdej strony pięć minut. Marchew i pory kroimy na talarki i dusimy w rondlu z niewielką ilością tłuszczu i Vegety około pół godziny. Gotujemy ryż. Mięso łączymy z warzywami podajemy z ryżem. Smacznego!


poniedziałek, 30 listopada 2015

Drugą

Boli kiedy się budzę, kiedy wstaję, robię śniadanie, kiedy jadę do sklepu, kiedy kicham i buty zakładam. Wyglądasz zjawiskowo, oczy, uśmiech- słyszę w sobotni wieczór...dzisiaj dla odmiany czuję się jakby los zadrwił sobie ze mnie. Znajoma pani doktor wypisuje dwie recepty. On zawsze taki grzeczny?- wskazuje Malucha. Nie. Żywe sreberko wdrapało się na moje kolana i ciekawie zerkało na leciwy ciśnieniomierz. Chcesz nalepki? Tak. Proszę, tu masz jedną. I drugą- dodał mały pacjent. I drugą, drugą. Nie to już trzecią- odparła lekarka. W domu podrzuca piłki, w końcu wpycha czarną gumową piłkę do szuflady. Szuflada zostaje unieruchomiona. Drugą do gry w tenisa rzuca w okolice parapetu, na którym stoi biały storczyk i wazon. Mama, wiesz co to jest futsal?- pyta Mały, podbijając szmaciankę. Uhmm. Piłka nożna na sali, gra pięciu zawodników. Kiedy przyjdziesz na mój mecz? Ciocie były, babcia, dziadek, tata jest zawsze....wylicza mój piłkarz. Jak będzie ciepło- obiecuję.




sobota, 28 listopada 2015

Andrzejki

Mama, muszę jechać do babci?- pyta Mały. Tak- uśmiecham się w odpowiedzi. Ale, co ja tam będę robił?! Weź książkę do czytania, to się nie będziesz nudził. Najlepiej z matematyki! Prrych...Ale suchar- dodaje synuś. Inna sytuacja..Mały wyciąga odkurzacz i zaczyna odkurzać plecak z Campusa, który ostatnio miał trzy lata temu na Zielonej Szkole. Co ty tam robisz tak długo?!- wiesz co synu, ty potrafisz odkurzać stary plecak, jeść kolację godzinę, kąpać się kolejne pół godziny, by tylko nie odrabiać lekcji....Maluch nie może doczekać się wyjazdu do babci. Będę jadł obiadek, będę spał u babci- cieszy się podskakując. Mleko, butelka, pidżamka, dwa misie, smoczek....Robię sobie w pamięci listę najpotrzebniejszych rzeczy, bez których moje dziecko nie zaśnie. To jego pierwsze wychodne....Cała noc bez rodziców, z dziadkami i ciocią, których spotyka tylko podczas niedzielnych obiadów.  Nie mam wątpliwości, że będą w dobrych rękach. Czasami, gdy zasypia robię mu wyliczankę: mama cię kocha, tata cię kocha, brat cię kocha, babcia cię kocha, druga babcia cię kocha, dziadek cię kocha, ciocia cię kocha....po chwili słychać śpiący głosik Malucha, który wymienia imię osoby, która go jeszcze kocha....Cicho wychodzę z pokoju, by zaparzyć herbatę o zapachu bergamotki.

czwartek, 26 listopada 2015

Sałatka z tuńczykiem

puszka tuńczyka w oleju
papryka czerwona
puszka groszku
puszka kukurydzy
3 jajka ugotowane na twardo
15 dag sera żółtego
mała cebula
woreczek ryżu jaśminowego
4-5 łyżek majonezu
4 ogórki konserwowe
pieprz, sól do smaku







środa, 25 listopada 2015

Kwaśnica

70 dag żeberek wieprzowych
30 dag boczku gotowanego
80 dag kapusty kiszonej
1/2 kg ziemniaków
4 listki laurowe
8 ziarenek ziela angielskiego
pieprz i sól do smaku
łyżeczka majeranku
łyżeczka kminku
olej
duża cebula
Żeberka kroimy na mniejsze kawałki i zalewamy zimną wodą. Zbieramy szumowiny i dodajemy listki laurowe oraz ziele angielskie. Gotujemy pół godziny, następnie do naszej zupy wkładamy obrane i pokrojone w kostkę ziemniaki. Wywar gotujemy kolejne pół godziny. Na patelni smażymy pokrojony w kostkę boczek, po czym cebulę, tak by się zeszkliła. Zawartość patelni przekładamy do zupy. Na koniec kroimy kapustę i dodajemy do wywaru. Gotujemy przez godzinę. Smacznego!






wtorek, 24 listopada 2015

Kleftiko w pergaminie

80 dag łopatki wieprzowej lub jagnięciny
4 ziemniaki
2 cebule
5 ząbków czosnku
3 marchewki
ser feta
rozmaryn
oregano
pieprz, sól
50 ml białego wytrawnego wina
50 ml oliwy z oliwek
pomidor
sok z połowy cytryny
Mięso kroimy w grubą kostkę. Z oliwy, wina, soku z cytryny, przypraw i ziół oraz czosnku sporządzamy zalewę. Połowę zalewy mieszamy z mięsem i odstawiamy. Warzywa kroimy w kostkę i łączymy z przygotowanym sosem. Pergamin pociąć na kwadraty 38cm x38 cm i ułożyć po dwa na sobie, tak by tworzyły gwiazdę. Układamy warzywa, mięso, plasterek fety, pomidora i gałązkę rozmarynu. Zamykamy szczelnie pergaminową sakiewkę i związujemy nitką. Pieczemy ponad godzinę w temperaturze 180 stopni. Smacznego!






poniedziałek, 23 listopada 2015

Słuchając

Zamknęłam oczy słuchając tej muzyki, tak bliskiej i ukochanej....kieliszek białego Bordeaux do połowy pełny...ciało porusza się w rytm dźwięków trzeciego utworu z płyty Adele...Leżę na plecach, a mężczyzna delikatnie całuje moją dłoń. Słyszysz?- pyta....Wie, że poznaję, jestem wyczulona...uwrażliwiona zbyt mocno, tak jak On. Smakuję moje ulubione ciasto na świecie, którym delektowałam się lata temu w Monachium, czy w Paryżu...nawet urodzinowy sernik Pani Prezes z orzechami makadamia musiałam skopiować, by poczuć jeszcze raz ten smak. Tę mieszankę słodyczy i soli.....Wiesz pierwszy śnieg tej jesieni spadł..symbolicznie prawda... akurat ta moja ukochana pora roku się pojawiła. Mam przed oczami sosny pokryte śnieżną kołderką...Gdzieś tam w górach...na szczyt wiedzie szlak niebieski, gdzie rosną okazałe jodły, buki i świerki...Marzę, że latem wejdę na Orlą Perć i wiesz...że się nie boję...

Sernik....Idealny


sobota, 21 listopada 2015

Co dzień

Świt przebija przez żaluzje. Nawet przyroda robi niespodziankę- minus pięć. Trawa i gałązki pokryły się srebrem. Cicho schodzę po schodach, by nie obudzić dzieci. Kiedy wracam, widzę ciałko mojego robaczka. Otulam go kołderką. Wyjątko długo śpi. Zamykam oczy, śnię...Maluch cicho wykrada się z łóżeczka. Jak co dzień szuka pod łóżkiem mojego telefonu. Jestem szybsza niż on. Grajdoli się po misia, którego zauważył w rogu łóżka. Nie otwieram oczu i dostaję buzi. Po chwili czuję jak rozpycha się łokciami i kolanami. Ten poranny masaż trwa...taki zwykły niezwykły dzień.

Serek wiejski na bogato

Serek wiejski, jajka na twardo, rzodkiewka, papryka czerwona, ogórek zielony,  winogrona, żurawina, prażony słonecznik, pestki dyni i orzeszki pini


Ten obcy

Maluch siedzi grzecznie na wiklinowym fotelu i wygrzebuje małą łyżeczką rodzynki z lodów malaga. Jego piwne oczka ze skupieniem śledzą program na dziecięcym kanale. Śmieję się, a gdzieś w środku pobrzmiewają dźwięki: "Małgośka, mówią mi, on nie wart jednej łzy....." Wieczorem jadę po D.P. Na sali sami mężczyźni w czarnych mundurach. Dobrze się bawią w swoim towarzystwie, pijąc bursztynowy trunek z wielkich kufli. Krople deszczu świecą światłem przydrożnych latarni. Docieramy do domu. Mały czyta szkolną lekturę i obce są mu rozterki głównego bohatera. Otoczyłam go książkami, które sama czytałam w dzieciństwie. Piękne wydanie Baśni Andersena, Mary Poppins, książki Frances Hodgson Burnett....Maluch póki co znosi mi książeczki w twardej oprawie. Kiedyś i on usłyszy historię Małego lorda....


czwartek, 19 listopada 2015

Kapuśniak z kapustą pekińską

Mostek wołowy, kapusta pekińska, marchew, pietruszka, zasmażka z cebulą na oleju, przyprawy do smaku,  puszka fasoli czerwonej, mały przecier pomidorowy, ryż lub ziemniaczki


środa, 18 listopada 2015

wtorek, 17 listopada 2015

Odsypiam

Małyyy! Wołam starszego syna. Co zrobiłeś bratu?! Dlaczego ma takie zaczerwienione oczy. Ja, nic.- odpowiada z udawaną miną niewiniątka. Przecież tak nie wyglądał pół godziny temu- włącza się D.P. Ja go tylko całowałem....Ty znajdź sobie jakąś koleżankę do całowania, a brata zostaw w spokoju!- odzywa się tata winowajcy. Maluch ma zaczerwienione oczka, nie tyle od całowania, ile od "malinek". Takie ślady schodzą kilka dni. Nazajutrz wygląda jak dziecko cierpiące na alergię. Brodzi w wielkiej kałuży z mokrym kawałkiem patyka, ubrany w swój nowy komplet i granatowe gumiaki. Brudna woda przelewa się przez jego palce i rozbryzguje ciemnymi kropelkami na twarzy. Jest przy tym taki szczęśliwy i uśmiechnięty, jakbym go zabrała na najlepszy plac zabaw. Las stracił swoje letnie odzienie i tylko gdzieniegdzie widzę ostatnie brązowo-złote listki. Odsypiam weekend. Moje krzywdzące słowa, niektóre sytuacje wracają do mnie. Mają siłę rażenia. Powalają, wysysają energię. Śpię po dziewięć godzin dziennie. Nie lubię naruszania mojej przestrzeni, nawet paznokciem.

niedziela, 15 listopada 2015

Inaczej

Kilka tygodni temu, chodziłyśmy ulicami miasta, gdzie dzisiaj panuje strach i niepewność. Żartowałyśmy i śmiałyśmy w paryskim metrze. Pamiętam murzynkę, która nakładała puder na twarz, a następnie szminkowała swoje brązowe usta. Ta sytuacja wydawała mi się wręcz komiczna. Kobieta miała skórę koloru czekoladowego i piękne wyraźne usta. Uśmiechnęła się do mnie, a ja oddałam jej uśmiech. Pani Prezes wróciła z drugiej części świata. Lato, dobre wino, obok osiedli zbudowanych z pociętej blachy, za chwilę oczom ukazuje się luksus, o którym nikt nie śmie marzyć. Co ludzi prowadzi do tak drastycznych kroków? Chyba wiem co...Dobranoc

United

https://www.youtube.com/watch?v=uSpR4ml8j44

środa, 11 listopada 2015

Przestrzeń

Długo trwało moje wybudzanie się. Śpię, a jednak słyszę głosy z innej części domu. Szczęk wyjmowanych talerzy ze zmywarki, bieganie Malucha, ciężkie kroki Małego na schodach. Maluch nie potrafi zasnąć. Bierze swojego misia i wędruje do łóżka brata. Zasypia...ale przeniesiony przez D.P. do swojego łóżeczka budzi się i znowu przechodzi. Idziemy spać- biorę go za rączkę i kładzie się na swojej pluszowej poduszce. Jednak coś mu nie pasuje i tym razem. Wstaje i wchodzi na moje łóżko. Wiesz, że nie potrafię spać z tobą- mówię gdzieś w czarną przestrzeń. Maluch nic nie robi sobie z tego i zapada w sen. Biorę jego maleńką poduszkę i kładę się po drugiej stronie łóżka. Żadnego dotykania, przytulania, całowania. Potrzebuje swojej przestrzeni, której nie pozwalam nikomu naruszać. Panna niedotykalska. Wysoka temperatura na dworze zachęca do spaceru. Dzisiaj nie ulegam tej ogólnie panującej modzie. Zostaję w domu. Czuję, że muszę wypocząć. Tak jak powiedział mój trener, to mózg dyktuje nam swoje warunki. Dzisiaj mój kazał zwolnić tempo.

Sałatka z selerem marynowanym

Seler marynowany, kukurydza, jajka na twardo, ser żółty, świeża papryka, szczypiorek, szynka drobiowa, majonez, sól i pieprz do smaku, cebula


poniedziałek, 9 listopada 2015

Niespodzianka

Czuję nerwowy skurcz żołądka na autostradzie. Co chwilę zerkam w lusterko, by sprawdzić, czy Maluch nie postanowił zdjąć pasów. Czasami mam wrażenie, że dla tego żywego łebka kaftan bezpieczeństwa nie stanowiłby żadnego problemu i po chwili żywo machałby rączkami i nóżkami. W wielkim salonie Mamy Bliźniaków zrzucam z siebie kolejne wątpliwości, troski, dokonując swoistego rachunku sumienia. Czy ja wszystkiego dopilnowałam? Córka niewdzięczna, matka wymagająca...Bębniący deszcz mnie uspokaja, powrotna droga w korku się wlecze. Co chwilę przymykam oczy. Jestem taka zmęczona.... Mocna kawa orzeźwia mnie na dłużej. Muszę dojechać, myślę, by Ci napisać - jesteśmy. Pani Prezes głaszcze małe lwiątka w jakimś afrykańskim rezerwacie. Dzwoni na skypie, podczas gdy ja stoję z rodzicielką w pustym miejscu po czereśni. Udała się niespodzianka?- Oj udała...Nawet i obiadu starczyło dla niespodziewanego gościa. Wiesz, nawet te niezaplanowane sytuacje, muszą zgrać się w czasie. Parafrazując N. ja też dokładam swój puzzelek.

środa, 4 listopada 2015

Zabawki

Wymusiłam na D.P. zakup nowych spodni. To takie wygodne mieć obok siebie mężczyznę, który niczego nie potrzebuje i wszystko ma.... Tyle, że jego ubrania zazwyczaj wyrzucam po kryjomu, bo a nuż te stare spodnie dresowe z jedną dziurą mogłyby się mu przydać...Kiedyś zagroziłam, że nie wyjdę z nim z domu, jeśli się nie przebierze...Mały wybierał swoją nową bluzę w trzech różnych sklepach. Nie znalazł ani jednej, który by mu przypadła do gustu. Bluza miała bez kaptura, nie z jakimś wielkim nadrukiem, najlepiej zabawnym napisem, w odpowiednim kolorze...Jeszcze takiej nie wyprodukowali.... Maluch donośnie wyrażał swoje niezadowolenie, kiedy opuszczaliśmy stolik z klockami Play Mobil. Ktoś kto ustawia zabawki przy wejściu, chyba nie ma swoich dzieci. Odciągnąć wózek od tego miejsca, to tak jakby zabrać osiołkowi marchewkę. Ani drgnie...W końcu postraszyłam, że Mikołaj nie przyjdzie. Uspokoił się na chwilę. Na drugim końcu sklepu, kolejne pojazdy. Owszem dziecko wejdzie do karety, pociągu, nawet formuły jeden tylko spróbuj je później wyjąć.... Mały obrażony na cały świat przede wszystkim zaś odmowę zakupu kanapki w fastfoodzie, łaskawie zgadza się na propozycję bułki z pastą serową. Potem prosi o dokładkę...Tylko mój żołądek znowu się buntuje...

wtorek, 3 listopada 2015

Despedida

https://www.youtube.com/watch?v=hXI8RQYC36Q




Again

Znowu cię nosi- mówi rodzicielka. Spokojnie nie wybieram się w Tatry. Słowacy zamknęli szlaki znajdujące się powyżej schronisk. Dociera do mnie informacja radiowa. Maluch uparcie zwraca się do mnie używając męskoosobowej formy czasownika: Co kupiłeś?, Gdzie byłeś? - słyszę. Początkowo zastanawiałam się do kogo on mówi i szukałam wokół siebie jakiegoś męskiego osobnika...ale szybko dotarło do mnie, że chodzi o mnie...Zdarza mu się powiedzieć: tata wróciła...Mały cichaczem wykrada swój telefon, który znalazł w szufladzie z przyprawami. Nie potrafi bez niego funkcjonować...ale w końcu dotarł do biblioteki szkolnej i ponownie odkrył w sobie umiejętność czytania. Dostęp do gier i internetu został ograniczony natychmiastowo i nieodwołalnie po konsultacjach z jego wychowawczynią. Boli. Zawiódł nasze zaufanie, więc kara jest dotkliwa. Pierwszy raz w życiu usłyszał odmowę, kiedy zapytał o możliwość wyjścia do kolegi. Można mieć problemy w szkole owszem z matematyki, języka polskiego...ale dlaczego jest to akurat plastyka i technika?! Listopadowe słońce ogrzewa zmarzniętą po nocy ziemię. Termometr nad ranem otarł się o minus pięć stopni. Pedałuję szybko, by nie zmarznąć na rowerze i zdążyć przed zmierzchem do domu. Może jeszcze parę takich ciepłych dni. Potem.... Pomyślę o tym później...


Piernik "Idzie niebo..."


poniedziałek, 2 listopada 2015

Pamięć

Wchodzę w trakcie przerwy reklamowej na seans filmowy. Mężczyźni z mojego rzędu uśmiechają się do mnie i przepuszczają mnie w głąb krzeseł. Wzrok powoli przyzwyczaja się do ciemności. Żołądek znowu wariuje. Szukam przyczyny bólu, przeczesując zakamarki pamięci dwóch ostatnich dni. Nie pamiętam co powiedziałam, czy zjadłam wczoraj. Dobrze pamiętam to co było. Błyskawicznie, bez wysiłku, intuicyjnie. Oglądam stare zdjęcia, na których widać dziewczynę o jasnej cerze ze złotymi włosami do ramion. Podczas gdy ja chciałam być brunetką o oliwkowej cerze. Niestety mimo usilnych wysiłków, częstych kąpieli słonecznych latem, picia litrów soku marchwiowego efekt był zawsze ten sam. Raz nieopatrzenie użyłam szamponetki Mamy Bliźniaków w kolorze śliwki. Efekt był porażający i wybił mi z głowy eksperymentowanie z kolorem moich włosów raz na zawsze. Pocieszam się myślą, że synowie nie będą podbierali mi ubrań, czy kosmetyków, tak jak my to robiłyśmy z rzeczami rodzicielki, a później swoimi. Kiedyś zdesperowana Mama Bliźniaków, by ukrócić proceder pożyczania jej rzeczy, założyła na swojej szafie zamek. Wówczas Pani Prezes włamała się do jej szafy i przy okazji zniszczyła zamek. Wspomnienia...

Jestem powietrzem

https://www.youtube.com/watch?v=4-Gf6JkakaI

sobota, 31 października 2015

Zielone pomidory

Mama po tych twoich zielonych pomidorach rozbolał mnie żołądek- obwieścił mi Mały. One są niedojrzałe i zawierają toksynę.- odpowiedziałam.  D.P. spojrzał na mnie jak na czarownicę. Co chcesz z nich zrobić?! Sałatkę. Sama ją zjesz- odpowiedzieli. Późnym wieczorem w kuchni unosiły się opary orzechowego octu. Zapach gryzł i szczypał w oczy. Mały zajrzał do garnka- ale śmierdzi- zmarszczył nos. Nie znacie się. Potem będziecie się zajadali moją pyszną sałatką. W Japonii jedzą fugu, a u nas jada się zielone pomidory...Gdzie byłeś?- pyta Malucha D.P. Pada szczera odpowiedź dziecka. Skończył się wspólny czas. Z każdym dniem robi się coraz zimniej.


środa, 28 października 2015

Dobry smak

Jasne oczy ze smutkiem wpatrują się w moją twarz. Małe dłonie zaciskają się mocno. Wyczuwam zapach świeżej skóry, jakiegoś proszku do prania, kremu do dłoni. Delikatna kojąca mieszanka. Żółte liście szeleszczą pod butami. Maluch cieszy się idąc po tym jesiennym dywanie. Dobry smak...podobne skojarzenie ilekroć jem ryż z warzywami, roladki z wędzonego łososia z serkiem chrzanowym w sałacie, serek wiejski z warzywami i owocami....Czekam na termin od do, choć czas minął....Powiedz co jeszcze? Wyczekuję odpowiedzi. Postaw się na moim miejscu, słyszę za każdym razem. Chyba jednak wolę pozostać tu gdzie jestem. Bezpieczna.


Krewetki w sosie śmietanowym z brokułami

Krewetki, śmietana, czosnek, cebula, płatki chili, oregano, pieprz, sól, oliwa, brokuły


piątek, 23 października 2015

Sorry

Wieczór. D.P. zabiera Malucha na górę do jego pokoju. Mały wyrzuca swoje ciało w takt muzyki z reklamy. Zerka przez moje prawe ramię. Słucham tej samej piosenki over and over again. Mały wyciąga z lodówki pudełko z baklavą. Szału nie ma- mówi D.P. Na drewnianej desce studzi się dopiero co wyjęty z pieca murzynek. O której można będzie jeść?- dopytuje synuś. O 22:16- pada moja odpowiedź. Hello from the other side. To tell You I'm sorry for...Mam swoje sama na sam. Tu teraz. Choć tęsknię za zimą, górami.... Nie wiedzieć czemu wciąż! Do usłyszenia- słyszę. Do zobaczenia- patrzę w oczy. D.P. żywo gestykuluje. Przeciwieństwo. Zaborczy, przytłaczający, głośny, wymagający. I wiem, że mój. I'm sorry for the breaking Your heart...

Hello from the other side

https://www.youtube.com/watch?v=YQHsXMglC9A

wtorek, 20 października 2015

Filiżanka

Cały dzień z Maluchem, jeszcze tylko kilka zadań z geometrii i wieczór dla siebie. Na dworze nieprzeniknione ciemności, deszcz siąpi nieprzerwanie. Zimna wilgoć wdziera się pod kolejną warstwę ubrania. Trening trwa ponad godzinę. Biegam, wiszę, podnoszę, rozciągam się...Przy okazji ciekawie zerkam na okienko z napisem kalorie. W pół godziny spaliłam mój ulubiony batonik konstatuję z lubością. Z bieżni schodzę z lekkim uczuciem oszołomienia, zawrotu głowy. Wysiłek fizyczny dobroczynnie wpływa na moje samopoczucie, jest mi lekko i radośnie. Cudowna energia rozlała się po całym ciele. Będzie pani jadła kolację?- pyta mój trener. Herbaty się napiję- uśmiecham się do niego. Opowiada mi o wiewiórkach, które dokarmia w parku nieopodal. Żegna mnie mocnym uściskiem dłoni. Już dawno nie czułam tak miażdżącej siły. Przy nim wydaję się krucha i delikatna, jak filiżanka z cienkiej porcelany.

Biała kasza gryczana z duszonymi warzywami


poniedziałek, 19 października 2015

Obowiązki

Tydzień temu Mały przyniósł kolejną tróję z matematyki. Tylko jedynki ci brakuje- podsumowałam. D.P. kategorycznie odmówił korepetycji z matematyki synowi. Spokojnie, spokojnie- rzekła rodzicielka. Fakt nie można go samego z jego problemem i negatywnym nastawieniem do matematyki zostawić. On nie jest mną, a tym bardziej zupełnie nie ma analitycznego podejścia swojego ojca. Czytam rozdział, zadaję zadania, kartkuję, szukam, sprawdzam. Bo czy kwadrat jest rąbem?! Jak narysować za pomocą cyrkla równoległobok?! Matko jesteś ciemna z tej matematyki jak Twój syn!- myślę sobie...Powoli wychodzi na prostą...Znowu słyszę: po co muszę robić te zadania, ja już wszystko umiem, wszystko zrobiłem. Popatrz tu jest błąd. Zadanie składa się z sześciu figur. Gdzie, pokaż?- dopytuje Mały....Sprawdź wszystko jeszcze raz i znajdziesz. Cooo, całe zadanie mam sprawdzić!- buntuje się dwunastoletni Porfirion. Tak uśmiecham się....Małe dzieci mały kłopot, patrzę na zaróżowioną buzię śpiącego Malucha. Żywy skarb, nie usiedzi w jednym miejscu ani pół minuty. Ciepłą kawę dopijam na stojąco, w międzyczasie rozglądając się, gdzie schował się synek-iskierka.

piątek, 9 października 2015

Ja?!

Zdawało mi się, że miała pani okulary- mówi moja dentystka. Dzisiaj mam szkła kontaktowe, idę na basen- odpowiedziałam. O tej porze? Spojrzała na zegarek, na którym dochodziła dwudziesta. Idealnie- odpowiedziałam, mało ludzi. Choć z mej obserwacji wynika, że najlepszy jest niedzielny poranek i wieczór, kiedy to często zdarzało mi się mieć cały pas do swojej dyspozycji przez całą godzinę. Wypytuję ją o przebarwienia, pęknięcia...Wie pani u dentysty można zostawić dużo pieniędzy. Wiem coś o tym- uśmiecham się do niej. Przestałam się bać chodzenia i regularnych wizyt odkąd na swej drodze spotkałam doktor Olę. Od tego czasu byłam króliczkiem, misiem, rybką uwielbiałam słuchać jej trajkotania, a mówić mogła o wszystkim, choć oczywiście najczęściej o swoich dzieciach. Po piętnastu latach wolne miejsce po piątce nie świeci pustkami. Dlaczego się na to zdecydowałam..? Pewnie kilka mniej ważnych powodów by się znalazło, którymi kierowałam się w zimie.Muszę mieć swoją marchewkę, za którą biegnę. Wejdziemy mamusi na ambicję...Ja tego nie zrobię, ja...jak trzeba to i park linowy przejdę!

środa, 7 października 2015

Procent

Zakupy bez pośpiechu, ponaglania. Maluch bawi się się wśród małych drewnianych mebelków. Wpycha kawałek brokuła do dziecięcej kasy sklepowej. Głośno trzaska naczyniami i garnkami. Kawa latte z białą stoją na małym stoliczku. Nieopodal dorośli ze swoimi pociechami w wózkach. Rano piekę cynamonowo -jabłkowe muffinki. Ciasto wylewa się z silikonowej formy. W całym domu czuć zapach spalenizny...Te delikatne muśnięcia, które czuję wędrując między sklepowymi półkami, są zapowiedzią czekającej mnie przyjemności. Wiesz włosy zaczęły mi wypadać - sprzedawca sałaty skarży się na swój los. Po południu widzę go jadącego na spacer. Gdzie masz sweter?- pytam. Zapewnia mnie, że jest ciepło. Jestem w bluzce, polarze i nadal czuję przeszywające zimno wnikające pod ubranie, nie dowierzam mu. Mimo zapewnień ten jeden procent mojej nieufności nadal siedzi we mnie...

wtorek, 6 października 2015

Od do

Maluch biega od huśtawki do zjeżdżalni. Nie spuszczam go z oczu, a mimo to chwila nieuwagi i po chwili słychać rozdzierający serce płacz. Wypluj piasek, wypluj. Pewnie jestem sino-blada, że mogło mu się coś stać. Kołyszę go w ramionach, tak jakbym chciała ukołysać swój strach. Zaglądam do buzi, w której piasek zmieszał się ze śliną. Po chwili się uspokaja. Zostaje jeden mały guz na pamiątkę. W sklepie z pieczywem już głośno dokazuje, wybiera precelka z makiem. Daj buzi. Jego jasnowłosy łebek wychyla się z okienka pojazdu. Jesteśmy tak krótko, czas wracać. Czy wyobrażam sobie? Owszem wszystko, różne scenariusze, choć zwykle te przygotowane przez życie są najlepsze, trzymają w napięciu do samego końca. Czasami w tym samym momencie zostaną przypieczętowane czyjeś losy. Upadek, by po chwili delikatnie się otrzepać i ruszyć dalej.

poniedziałek, 5 października 2015

Normalnie

Mama jest ciasto?- pyta Mały po powrocie ze szkoły. Rozpuściłam Was, rozpuściłam siebie. Dzień powinien zaczynać się słodkim akcentem, postanowiłam kilka miesięcy temu, by w ciągu dnia spalić te dodatkowe kalorie. Idąc za moim przykładem, mój pierworodny zjada kawałek ciasta ku oburzeniu D.P., który zagroził kiedyś, że wyrzuci blachę ciasta, jeśli nasze dziecko nie zacznie normalnie jadać...Kiełbaski, jajecznica, kanapki to jest owa normalna kategoria. Zupa mleczna, czy sernik, to fanaberia...Maluch wypija swoją butlę najpóźniej 6:30, by po chwili domagać się drugiego śniadania. Potem podjada kwaskowatą żurawinę lub słodkie rodzynki. Jego cukiereczki, które czasami znajduję na drewnianej podłodze. Jak wam smakuje murzynek?- pytam o recenzję domowników. Hmm zastanawia się z pełną buzią Mały. 8 na 10, babci jest bardziej czekoladowy, twój puszysty. Coo? To jest ten sam przepis. Rozbraja mnie odpowiedź męża. Twój i mamy identycznie dobre. Uśmiecham się na samą myśl, co jeszcze usłyszę...

niedziela, 4 października 2015

Everest

Dlaczego się wspinasz?- pada pytanie w filmie. Bohater początkowo nie udziela odpowiedzi, ale po jakimś czasie uzasadnia swój wybór. Aklimatyzacja trwa długo...nawet na tak trywialny szczyt jakim jest Giewont, przygotowuję się kilka miesięcy...ale potem jest gotowa. Jadę wchodzę wracam. Nie płacę za to żadnej ceny, jaką zapłacili Ci, którzy odważyli się, by zdobyć najwyższy szczyt świata. Nie odmrożę sobie stóp, dłoni, nos mi też nie odpadnie. Myślę, że niektórzy byli kilka lat starsi, a mimo to dali radę, by ich marzenie się ziściło. Raz zaczniesz , to nie potrafisz przestać...Na przyszły rok mam swój cel w Tatrach. Poczekam na swoje "okno" . Ktoś tu na dole na mnie czeka.

sobota, 3 października 2015

Na ławeczce

Zamknij oczy, co widzisz? Co czujesz? Siedzę na brązowej ławce i odpoczywam po spacerze. Pięć minut. Godzina, pięć minut. Taka regularność musi być zachowana, by ruszyć dalej. Tu, blisko, czy tam, w górach. Moje ciało coraz częściej mnie ogranicza, coraz więcej wymaga, choć nadal stopa potrafi dotknąć czubka głowy. Wiesz, ostatnio Maluch uniósł swoje ciało na dłoniach i przez chwilę połowa jego ciała unosiła się nad meblami. Innym razem oparł się dłońmi o stolik kawowy i moje udo i huśtał się tam i z powrotem. Nie rób tak, bo się uderzysz. Dlaczego?- pytam D.P. niech ćwiczy! Nie daję gotowych odpowiedzi. Czekam, nawet dłuższą chwilę, by moje dziecko samo odpowiedziało na pytanie. Czego tak na prawdę potrzebujemy w życiu od siebie. Chyba nie pierścionków z brylantami, które skończą w jakiejś drewnianej skrzyneczce...Dawno temu zwróciłam uwagę na koraliki i rzemyki. Nie chcę nic ściągać, przecinać, zakrywać. Uwielbiam tę systematyczność, porządek, nawet równo pokrojone kawałki w sałatce, poskładane skarpetki. Dbałość o najmniejszy szczegół...Powiedz coś od siebie- słyszę. I mówię.

piątek, 2 października 2015

Dziura

Wracam do domu, który zasnął kilka chwil wcześniej. Wokół panuje ciemność od czasu do czasu rozświetlana przez uliczne latarnie i reflektory samochodów. Nie pada, nie jest ślisko, choć codziennie nad ranem temperatura waha się w okolicy zera. Przez gumową podeszwę moich trampek wyczuwam, że powoli przychodzi czas, by założyć cieplejsze obuwie. Mama tę czapkę nosi się w taki sposób- Mały demonstruje mi poprawne założenie mojego nowego nakrycia głowy. Coś słonego, czy słodkiego? Nic nie będę jadła- odburkuję...W domu rzucam się na bigos i bezalkoholowe tiramisu, zagryzam ciastem marchewkowym. Poczucie winy rośnie z każdym kęsem. Kroję śledzika w maleńkie kawałki do mojej sałatki. Mały zjada jeszcze ciepłą porcję. Maluch próbuje śledzika i o dziwo nie wypluwa. Zostawiam na szybie odcisk mojego kciuka. Może to znak, że jeszcze tam wrócę...Planowanie bez żadnego szczególnego planu, działanie ad hoc. Emocjonalnie, szybko, by potem móc cieszyć się tą dziurą w czasoprzestrzeni. Księżyc od kilku dni świeci srebrnym blaskiem na tle czarnego nieba. Jego czar potęguje wewnętrzny niepokój, że za chwilę coś się stanie. Dobranoc.

wtorek, 29 września 2015

Copy & paste

Skąd masz te ciastka? - zapytał D.P. Bez szału. Mały kiedy zobaczył pudełeczko z kolorową zawartością długo wahał się, na które ciastko się skusić. Spróbuj tego z wisienką, zachęciłam. Mlaskał, cmokał...a na koniec podsumował, że dawno nie jadł tak niedobrego ciastka. Zaćmienie umysłu...kumulacja, prawda....a z kupnych ciast to wyłącznie kołocz w Paniówkach. Z myślą o mnie...chyba jakaś bezmyślność. Ktoś inny delektuje się copy & paste, a dla mnie...Nie chce mi się wyjść z łóżka, powoli tracę głos. Ocena Małego ze sprawdzianu z matematyki zelektryzowała D.P. Nie denerwuj się, nie zasługiwał na nic innego- uspokajam. Wieczorem sama liczę do dziesięciu, kiedy sprawdzam ćwiczenia z angielskiego. Mały czyta kolejny raz "Skarby", przykryty żółto-pomarańczową pościelą. Maluch cichutko zasypia. Pogłaskaj- domaga się z pokoju. Chce na ręce, ale tylko moje. Mocno obejmuje mnie, by mnie zagarnąć tylko dla siebie. Dźwigam go wysoko, choć wiem, że potem będę tego żałowała. Nieopodal chłopak kosi trawę. Nie mam ochoty na nic słodkiego, słonego...wybieram wytrawny smak Bordeaux.

niedziela, 27 września 2015

Na szlaku

Deszcz bębni po blaszanym dachu schroniska. Rozgrzewa mnie czarna herbata i nowe, szare skarpety. Wtuliłam się w kołdrę. Czuję ciepło, które powoli dociera do czubków mych palców. Pachnę oliwką, która wnika w każde miejsce mojego ciała. Nowe miejsce, noc. Nie potrafię usnąć na raz, dwa trzy. Czarny Staw Gąsienicowy rozlał swoje wody. Trzymam się grubych gałęzi wiecznie zielonej kosodrzewiny, by nie wpaść do wody. Dłonie powoli tracą czucie. Nie czuję skał, łańcuchów. Zmarznięte ciało domaga się odrobiny wypoczynku. Jest ślisko, zimno. Kolejne łańcuchy...zostało niewiele dosłownie pół godziny. I tu daję za wygraną. Dzisiaj nie dotrę do Koziej Przełęczy...która zostawiam sobie na za rok. Góra okazała się zwyciężyć ten pojedynek. Kwiatki ubrały lodowe koszulki. Ich zamarznięte łodyżki kępkami sterczały z ziemi. Rusałka pałaszuje żurek z kiełbaską, jeszcze tylko zostało zejście na parking. Do domu powoli jadę....Do zobaczenia...na szlaku....

Blisko...