piątek, 27 lutego 2015

Prawda?!

Proszę się nie denerwować. Łatwo, powiedzieć...Ma pan doświadczenie?- pytam młodego lekarza. Do końca się waham. Znieczulenie po chwili zaczyna działać, a ja czuję się jak bym uczestniczyła w scenie z filmu Hannibal. Przed oczami mam tylko twarz mężczyzny o jasno-piwnych oczach, który co chwilę informuje mnie o czynnościach w mojej jamie ustnej. Nitka, którą przesuwa tam i z powrotem łaskocze mnie po twarzy. Na koniec jestem rzeczywiście spokojniejsza, ale w zapewnienia, że nic mnie nie będzie bolało nie wierzę....W sobotę może pani spuchnąć. Lubi pani lody? W tej chwili, nie mam na nie zupełnie ochoty....To proszę robić zimne okłady i ssać kostki lodu. Tu jest moja wizytówka, proszę dzwonić, jakby miała pani jakieś pytania. Pytań póki co nie mam. W ogóle, to mało chce mi się gadać. Mój strach przed nieznanym miał tak wielkie oczy, że cała energia ze mnie wyparowała. Czuję się jak odpustowy balon, z którego uszło powietrze. Aktywność fizyczna, sprzątanie, urodziny Małego zostają przesunięte. Mam się oszczędzać, by rana się zagoiła. D.P. informuje mnie, że w sobotę muszę jechać z Małym na trening. Ale ja w sobotę będę wyglądała jak bania! Skarżę się. Nie szkodzi, idź do parku, nie musisz łazić po Forum, wzrusza ramionami. Właśnie spełnia się marzenie Mamy Bliźniaków....Podekscytowana dzieli się wiadomością o czterech ścianach. Marzenia, nie wszystkie się spełniają. Niektóre na zawsze pozostaną w sferze niezaspokojonych pragnień, prawda?!


środa, 25 lutego 2015

Change

Dobrze wyglądasz- powiedziała Pani Prezes. Nowa fryzurka zyskała jej aprobatę. Ona również przypomina siebie, mimo że nadal odczuwa ból. Byłam u nowej fryzjerki. Drobna, długowłosa od listopada pracowała w tym zakładzie. Jaką koloryzację zaproponowałaby mi pani?- pytam. Ta po chwili odpowiedziała. Ciemne włosy. Zmień fryzjerkę- Pani Prezes skomentowała ten fakt. Drobna, długowłosa: jakich kosmetyków używa pani do włosów? Szampon, odżywka...pomyliłam maskę z gumą modelującą. A prostownicy? Mam, ostatnio nawet użyłam takiego sprayu do prostowania....Tyle tylko, że po moim dokładnym spryskaniu, przypominałam mokrą kurę. Na większe okazje idę do fryzjera, gdzie i po co miałabym prostować włosy na co dzień?! Na jednych działają krótkie włosy, leginsy, na innych.....Wczoraj obserwowałam mężczyzn na basenie. Oj zapuszczeni są ci panowie. Za dużo Ligi Mistrzów, piwa, węglowodanów, tłuszczy, cukrów....za mało ruchu. Nie licząc chodzenia z dzieckiem na spacer. Dwadzieścia kilogramów różnicy. Idziesz ze mną jutro na basen?- pytam Panią Prezes. Nie no co ty, woda jest zimna. 29,6 stopnia mówię. Respect- żegna mnie tymi słowami. Wraca do siebie. Nie mam eleganckich spodni, na dziewczynę o wzroście 1,78. Z czego rezygnuję....z jacuzzi. Żadna bakteria, żadna grzybica mnie nie dopadnie.... Bicze wodne mocnym strumieniem chlaszczą moje ciało. Ich silny strumień masuje moje obolałe ramiona. Może tego właśnie potrzebuję, takiej mocy skierowanej przeciwko mnie. W głowie słychać tylko hałas spadającej wody.

wtorek, 24 lutego 2015

For one last night

Magiczna ....

https://www.youtube.com/watch?v=NDfrS-uvI0Q



Intuicja

Widzę, że talent pisarski nadal cię morduje- żartuje moja rodzicielka. Coś się dzieje? Nic się nie dzieje- odpowiadam. Matczyna intuicja, życiowa mądrość, szósty zmysł....Widocznie potrafię ubrać w słowa swoje odczucia i spostrzeżenia. Nawet najbardziej prozaiczne sytuacje zyskują w pewnym momencie rangę ważnych lub ważniejszych. Maluchowi przesuwa się spanie. Zasypia coraz później, a budzi się coraz wcześniej. Czas na ogarnięcie domu, na pisanie, czytanie. Mój prywatny, samotny czas. Mama daj buzi- napastuje mnie Mały....idź się wykąpać. Dobra, ale teraz daj buzi i powiedz, że mnie kochasz. Kocham cię. A na ile procent?- dopytuje. Na 100. A jak dostaję słabszą ocenę? Dupsko ci złoję i tyle! Ale kochasz mnie? Kocham. Inna sytuacja Mały klei się do mnie, obejmuje i mówi: moja mama, Maluch podbiega, odciąga go, wchodzi między nas, rozpychając się swoim malutkim ciałkiem. No dobrze twoja też- śmieje się Mały. Mały opowiada mi "suchary" zasłyszane na niemieckim. Mama wiesz co to znaczy "smuból". Nie wiem. Koleżanka na zimowisku zadała mu pytanie, kiedy bolał go żołądek, czy jest Smubólem? Ten neologizm powstał z połączenia dwóch słów: smutku oraz bólu. Cóż czasami każdy bywa Smubólem.

poniedziałek, 23 lutego 2015

Zachcianki

Pani Prezes wygląda jak żona chomika. Na własne życzenie pozbyła się dolnej ósemki. Zjadłam trzydzieści tabletek i boli jak cholera- mówi. Trzydzieści- pytam i co żołądek nie zastrajkował? Nie, nie boli mnie. Po co to robisz? Moja decyzja jest dla rodzicielki niezrozumiała....Z powodów estetycznych. Choć perspektywa bólu jaki mnie czeka, trochę stopuje moje plany z zakresu stomatologii estetycznej. Tak jak kiedy wybrałam się na konsultację do znajomego lekarza Mahmuda z czternastego piętra. Panowie chirurdzy wpatrywali się w zdjęcie rentgenowskie i wyjaśniali jak będzie wyglądała operacja prostowania kończyn dolnych. Wizja czterokrotnego złamania wyleczyła mnie wtedy z korekty. Pani Prezes wyznała, że jedyna pociecha z usunięcia ósemki jest  taka, że operacje plastyczne wywietrzały jej z głowy. Choć myślę, że parę szarych komórek tej pięknej blondynce też by się przydało.....Mały  poskarżył się rano, że brzuch go boli...No widzisz, po co tyle jadłeś wieczorem?! Jestem zła na siebie, że uległam i pojechaliśmy. Głowa mi pęka, nie jadę! Weź tabletkę- mówi roztropnie moje dziecko. Wzięłam. Dobra, ubieraj się. Muszę zatankować paliwo. Mama, ty coś widzisz?- pyta Mały, kiedy wjeżdżamy na stację....Po ciemku gorzej- odburkuję. Wiesz tak śmiesznie włosy ci podrygują jak idziesz. Chcesz wracać do domu?- odparowuję. Nie no, pięknie wyglądasz chichocze Mały....W restauracji siadamy obok pary i trzech dziewoi o kruczoczarnych włosach. Chłopak opowiada dziewczynie w rajstopach w czarne serduszka o swoim życiu na wyspach. Mały zapytał mnie potem. Mama, czy ten pan obok mówił po śląsku? Nie, ten pan kaleczył polski. Czarne dziewoje zamówiły okazałe desery, a potem sałatki. Gdzie one to mieszczą?! Chcesz trochę przysmaku, pyta łaskawie. Nie dziękuję. Ostanie dwa kawałki zabieramy do domu. Spać....chcę zamknąć oczy, nie chcę nic już widzieć i czuć.

sobota, 21 lutego 2015

Why

Kiedy miałam dwanaście, trzynaście lat zanim wyszłam do szkoły słuchałam piosenek na MTV. Pamiętam, że właśnie ten utwór przykuwał moją uwagę... https://www.youtube.com/watch?v=HG7I4oniOyA Kilka lat temu w łódzkim Media wypatrzyłam tę płytę właśnie z tą muzyką. Zaklęcia....moje chyba nie działają. Dzisiaj zazdrościłam dziewczynom na rolkach wolności, radości z jazdy, możliwości przy moim braku możliwości. Mały dzisiaj rozegrał swój pierwszy mecz w nowej drużynie. Porażka drużyny była miażdżąca 6:1, ale autorem jedynej bramki był on. Dumna mało powiedziane! Maluch....płakał kiedy zabierali go ode mnie na górę. Dzieci uwielbiają jak poświęca się im całą uwagę nawet jeśli jest to wspólne układanie zabawek. Wie co to jest monkey, cat, dog, teddy, bee, fish....Podryguje w takt muzyki, którą mu puszczam. D.P. czeka... Tak jak ja.

czwartek, 19 lutego 2015

Spell

Idę do kina- rzuciłam na odchodne. Mogę iść z tobą? Nie to nie jest film dla ciebie- odpowiedziałam Małemu. Co prawda sama dobrze nie wiedziałam, czego się spodziewać po recenzjach kobiet w mojej rodzinie, ale skoro one tak gremialnie poszły, to coś w tym musi być. Co prawda Pani Prezes powiedziała, że jedynym plusem tego wyjścia były fotele klasy biznes. Przyjemności i uciechy cielesne zostawiam sobie na jutrzejszy wieczór......Ostatnio pływałam dopóki moje zęby nie zaczęły dzwonić. Potem rozgrzewałam zziębnięte ciało w jacuzzi. Tak jestem mistrzynią łapania kataru na zawołanie. Dzisiaj strawa dla ducha. Rzeczywiście prawdą jest to co powiedziała Madonna, seksu jest tam niewiele....ale niepoprawne romantyczki na pewno się nie zawiodą. Literatura brytyjska....Co skłoniło cię, by studiować literaturę brytyjską: Austen, Bronte, Hardy?- słyszymy pytanie Christiana. Myślę, że Mama Mądrego wybrałaby Austen....Nie potrafię żyć bez mego życia, nie potrafię żyć mej duszy.... To mój wybór.

https://www.youtube.com/watch?v=3TrSMaOZm3Y

Smaki

Mogę ananasa?- nie potrzebuję do sałatki. A ten serek z tym zielonym. Mały po raz kolejny słyszy odmowę. Tata, mama znowu marnuje jedzenie- uśmiecham się, słysząc słowa skargi. Nie martw się na pewno coś dla ciebie zostanie- obiecuję. Zołza zagaduje mnie rano, akurat kiedy chcę utuczyć moje małe kurczątko deserem Monte. Nie znaczy u niego tyle, co wyplucie brązowej zawartości z buzi lub machnięcie rączką w powietrzu, która czasami celnie trafi w pełną łyżeczkę. Nowy pomysł zakiełkował w jej głowie i dzieli się swoimi planami. Nie piszesz. Ach wiesz za dużo z tym zachodu, a ciuchy kocham i nigdy mi się nie znudzą- odpisuje mieszkanka francuskiego południa. Zaczyna wymieniać marki, z których kojarzę Chanel. W tym temacie doszłam do punktu, że im mniej tym lepiej....W szafie wiszą sukienki raz, góra dwa razy założone, ale niektóre są tak ładne z lnu, jedwabiu, że żal  się z nimi rozstać. Egzotyczne klimaty Sri Lanki kuszą mnie swoimi smakami i kolorami. Zdecydowanie nie jest to język powieści, na której to ekranizację tłumnie w ostatnich dniach wybrały się kobiety trzydzieści plus. Czarno-białe fotografie czasami budzą we mnie trwogę, a innym razem sama mam ochotę usiąść obok mężczyzny z muszelkami w ciemnych włosach. Za zamkniętymi drzwiami sypialni wpatruję się w ten profil i widzę inny. Cisza nadal trwa. Taka ważna-nieważna  jestem, byłam.



pierś z kurczaka, mieszanka sałat, świeży ananas, granat, cebula czerwona, ser cambozola, przyprawy, zioła prowansalskie, oliwa  z oliwek, sos winegret

środa, 18 lutego 2015

Życie

Czego szukasz? Ukojenia, upojenia, miłości, smutku, obrazów, które wryły się głęboko w Twoją pamięć i za nic nie chcą iść precz. A może smaku słodyczy zaprawionej goryczą? Jakoś to wielkie Nasze szczęście nierozerwanie splata się z nieszczęściem. Nie rozpadłam się. Jestem jak kot, który ma podobno siedem żyć, tylko które będzie ostatnie? Parę lat temu dostaliśmy kotka od kolegi Małego. Jasiek na czas naszej tygodniowej obecności miał przychodzić, by dać mu jeść i się z nim pobawić. Kotek czekał pewnie dzień dwa, potem zaczął wspinać się coraz wyżej pod sam sufit swego więzienia. W blaszaku była dziura, przez którą znalazł furtkę ku wolności. Kiedy wróciliśmy, pierwsze co poszłam z Małym po kota. Nikt nie wybiegł na nasze przywitanie. Powiedziałam, że może Jasiek go wypuścił. Mały został pod garażem. Chwilę później trzasnęły drzwi do domu. Co znalazłeś go? Tak, nie żyje i wybuchnął płaczem. Powiesił się na siatce. D.P. zakopał zwłoki rudzielca pod wisienką. Wieczorem przyszedł Jasiek, że bardzo przeprasza, ale kot chyba uciekł. Nie wypadało płakać przy obcym dziecku, bo co powiedzą w jego domu....żałoba po kocie?! Mały zapowiedział, że nie chce mieć już żadnego kota. I tak się stało. O rudzielcu pałętającym się wokół moich dłoni wyrywających chwasty pamiętam, jakże zatem zapomnieć moje Przebudzenie?!

wtorek, 17 lutego 2015

Every breath You take

https://www.youtube.com/watch?v=OMOGaugKpzs

Usłyszałam jadąc na basen w Ostatki.

Fasching

Gdy miałam osiemnaście lat miałam niezbite przekonanie, że wszystko osiągnę, za co tylko się zabiorę, o czym zamarzę i generalnie był to bardzo udany okres w moim życiu pod każdym względem. Nie było w nim żadnych emocjonalnych przestojów, żadnych dolin, wąwozów, fruwałam....Około trzydziestki zorientowałam się, że nie wszystko jest tak, jak bym sobie życzyła. Mały choruje na potęgę, każde jego przeziębienie, to pół nieprzespanej nocy- mojej i jego. Jeszcze nie wiem, że alergicy tak reagują. Nasze pierwsze Walentynki w nowym domu....Zamówiłam catering, a Małemu kupiłam inhalator...Zaczynam studia. Poznaję nowych ludzi, odżywam, nie jestem sama. Przyjaźnie, które trwają i wreszcie na nowo robię to, co lubię... uczę się, rywalizuję....Kolejny kamień milowy. Rok po skończeniu studiów nic się nie dzieje ani, ani. Koniec drugiej klasy Małego, nie ma mnie na nim. Mama Bliźniaków referuje mi dokładnie wszystko. Siedzę na ławce przy szpitalu i patrzę na baraszkujące bliźniaki w białych spodenkach. Dlaczego?! Dzisiaj mój Post trwa. Jest on dłuższy niż 40 dni. Może rodzicielka miała rację i zaryzykowała kiedyś?! Nie zamierzam posypywać głowy popiołem. Nie żałuję. Niech inni żałują!

poniedziałek, 16 lutego 2015

Tu, tam

Mały przygotowuje się do sprawdzianu z przyrody, Chodź przepytam cię, mówię. Jeży się, ale ostatecznie ulega. Dzisiaj Wyżyna Lubelska. Dokładnie odpowiada na moje pytania, a do mnie powoli dociera, że niedawno słyszałam opowieść, o lubelskiej wsi, gdzie w prawie każdym domostwie pędzą trunki. Pamiętam zapach gerujących owoców w szklanych balonach. Do suteryny prowadziły wąskie, betonowe  schodki bez poręczy. Uwielbiałam to miejsce, podobnie jak Mama Bliźniaków, z którą goniłam się pod ogromnymi płachtami wypranej pościeli. W pokojach miałyśmy zakaz dotykania czegokolwiek, nie mówiąc o robieniu bałaganu. Na ogródku, biegałyśmy po ścieżkach, wytyczonych między grządkami. Nie daj Boże, by noga którejś wnuczki przewróciła tyczkę z pomidorkami....Chowałyśmy się więc pod pościelą, wdychając zapachy całego domu. W suterynie babcia gotowała obiady, jedzenie dla Saby- dużej suki, zwykle była to kasza z mięsem, piekła nam macę na blasze, gdy robiła ciasto na makaron. Uwielbiałam te wszystkie zapachy. Ilość słoików z powidłami z gruszek z czarną jagodą, kiszonymi  ogórkami , kompotami z agrestu, żółtych czereśni przyprawiała o zawrót głowy. Moja egoistyczna i nieodwzajemniona przyjemność powoli przygasa jak polano w kominku. Czuję się jak w saunie. Ciepłe powietrze parzy ciało osłonięte ubraniem. Dość. Dość. Brzmi jak rozkaz w mojej głowie. Ktoś zasypia daleko. Tu, tam. Ulubione słówka Malucha. Czasami myli mu się. Wskazuje tu, a słyszę tam. Dość!

niedziela, 15 lutego 2015

Cisza

Słońce świeciło przez całą drogę powrotną. Zostawiłam za sobą bezkresną biel i ciszę, w której sobie przez te kilka dni trwałam. Na drogach ruch. Atmosfera w samochodzie robi się gęsta. Jestem inna, niż parę miesięcy temu, a może zawsze byłam, tylko o tym zapomniałam. Wygodnie...to chyba trafne określenie. Tylko, że wszystko ma swoją cenę i granicę. Moja linia demarkacyjna uległa zmianie na zawsze.

sobota, 14 lutego 2015

Chcę

Niektóre utwory nie tracą na sile mimo upływu lat. Autentyczne, ponadczasowe kuszą słowami. A jeśli za słowami idą i czyny...Chyba tak powinno być. Wszystko dać? To znaczy co, pieniądze. ..raz są, zwykle deficyt. Wolę to czego nie da się kupić. Niech za słowami najpiękniejszymi kryją się konkretne gesty, działania...nie tylko puste obietnice.

http://m.youtube.com/watch?v=huVXh7awWv0

piątek, 13 lutego 2015

Dla ciała dla...

Dla ciała...ale nie tylko ciało jest tu ważne, bardziej zmysły wzrok- doceniający kształt, smak, czy aby nie brakuje soli, słuch- dźwięki,  a czasem bezgłośne wołanie, węch...zapach dziecka, mężczyzny...dotyk- dłoń nawet w ciemności odnajdzie drogę....



Blask

Słońce rzęsiście oświetliło stoki. Oślepił mnie blask iskrzącego się śniegu. Ciało po nocy zmęczone. Mama robisz wszystkie możliwe błędy- słyszę z ust dziecka. Możliwe! Tylko dwa upadki, odpoczywam, przez chwilę nie muszę się spinać. Nogi jak z waty, nie mam siły odpiąć nart. Maluch głośno protestuje, nie chce wracać. Obiecujemy popołudniową zabawę  na saneczkach. Śpiewam mu balladę: gdy słońce na niebie, gdy wieczór zapada...przewraca się,  szuka swego miejsca, jego mały nosek dotyka mojego. Świat obok, ale jego blask daleko...

czwartek, 12 lutego 2015

Woda

Pierwszy raz Maluch zaznał kąpieli na basenie. Od razu w aquaparku. Wczepiony paluszkami w mój strój, ciekawie rozglądał się wokół. Nad wodą unosiła się gęsta para, a na wyciągnięcie ręki mieliśmy śnieg. Mały biegał z basenu do basenu,  tylko śnieg parzył jego stopy. Moje ciało rozleniwiło się, uśmiecham się do swoich myśli, dotykając stóp, ucząc się ich na pamięć,  by wspomnienie starczyło na długo, na zawsze....





środa, 11 lutego 2015

Czas

Kto nie ma szczęścia w kartach, ten ma szczęście w miłości. ...Wczoraj sromotnie poniosłam klęskę. Maluch urządza pobudki o 6, a Mały...trzecia rano Mama klatka piersiowa mnie boli, źle się czuję.  Szpital! Zawał! Spokój! Uderzył się na nartach uff. Moja jazda...jeszcze żyję,  nikogo też nie skosiłam i nikt mnie...trzy lata przerwy robi swoje. Przerwa, czas...kochana, potrzebna, ale....!



wtorek, 3 lutego 2015

By my side

https://www.youtube.com/watch?v=yPRyaCiOkzU

Na specjalny wieczór " In the dark of the night... I wish You were by my side.........."

Plans

Trzy tygodnie temu też był wtorek. Wszystko zaplanowane z dużym wyprzedzeniem, a potem cisza...przed burzą, a może raczej przed suszą. Czasami sobie myślę, skoro boli, to jeszcze żyję. Jeszcze potrafię odczuwać płytko, czy głęboko, ale nagromadzone emocje ot tak ze mnie nie uchodzą. Może moje samopoczucie, zdrowie jest odzwierciedleniem wnętrza. Dobrze, że choć pisanie jest możliwe. Dzisiaj szesnasta dawka antybiotyku  zażywanego w równych odstępach co sześć godzin, dzień wcześniej inny, po którym czuję, że ból paraliżuje moją prawą stronę głowy i chce wyjść oczodołem. Żołądek się buntuje. Śpię na siedząco...Jest pani przeziębiona?- przytakuję. Od urodzin Mamy Bliźniaków nie wychodzę z domu, zużywając stos chustek do nosa...byle do piątku dam radę! Dentystka nie ma dobrych wieści. Antybiotyk zaczyna działać w niedzielę. Dobrze, za dobrze-czytam...Chce mi się spać. Błąd zaniechania- uczą tego gdzieś, a może trzeba się z tym urodzić? A propos imprezy nie było.

poniedziałek, 2 lutego 2015

Takie kwiatki

Latem Pani Prezes z Mamą Bliźniaków były w niemałym szoku, gdy Maluch wcinał stokrotki z naszego trawnika, a ja podsuwałam mu kolejne...Przecież z Małym już dawno wyjęłabym mu to zielsko z buzi, a następnie zdezynfekowała rączki. Nie trzęsę się nad nimi jak galareta, choć gdy w Chorwacji wkładał wielkie kamyki, by je wylizać dokładnie z soli, to szukałam ich po jego policzkach. Lubię dostawać kwiaty zwłaszcza czerwone róże. Kiedyś D.P. przyniósł mi bukiet, tyle, że do łodyg zostały włożone druty! Swoje usłyszał....Kiedy urodził się Maluch również czekały na mnie kwiatki: margaretki w piorunującym kolorze pomarańczowym i niebieskim....Mały wybierał! Innymi które budzą mój zachwyt są kwiaty, które wybrałam sobie na ślub:) Generalnie klasyka....Dzisiaj dostałam maila z niezwykłym prezentem....Wiersze...tylko maksymalna dawka emocji, mogłaby mnie skłonić do takiej twórczości!

DLA CIEBIE
Mam dla ciebie bukiet

Lecz nie zgadniesz jaki
Zaraz ci opowiem
Co to są za kwiaty
Stokrotka za skromność-
Lecz jakże urocza
Choć przy samej ziemi-
Przecudna dla oka.
Bo pierwsza na wiosnę
Ozdabia nam zieleń
I  z tobą , gdy jesteś
Od razu weselej.
Róża za szlachetność –
Bo serce masz złote
Czyste i ogromne-
Uwierz, wiem coś o tym.
Trzy gałązki wrzosu
 Za radość i siłę.
Wrzos choć niepozorny
Ma jej w sobie tyle.
Może ci się wyda
Mały i zbyt skromny.
Według mnie pasuje
Do tego co robisz.
Bez względu na aurę
Niezmiennie trwasz przy nas
Jesteś jak te kwiatki,
Które ci posyłam.
Upajaj się pięknym
Liliowym widokiem
I jak słońce czasem
Zaglądaj do okien.




niedziela, 1 lutego 2015

Augen sagen mehr als Worte

Niewielu znam niemieckich wykonawców, ale płyty Falco słuchałam kiedyś do znudzenia. Jestem takim przypadkiem, który lubi język niemiecki. Włos mi się jeży, jak Mały po prawie dwóch latach nauki tego języka kaleczy wymowę... W swoim czasie poznałam  interesujących i pomocnych Niemców, którzy daleko odbiegali od stereotypów zasłyszanych w Polsce. Choć wartości, którymi kierowali się często gryzły się z moimi. Z perspektywy czasu wiem, że wielu rzeczy się nauczyłam, doświadczyłam, by potem szukać tego zapomnienia. Przejmująco wypowiadane imię drugiej osoby. Napisane. Pulsujące w myślach. I czasami wystarczy tylko imię, by zawrzeć całą tęsknotę, pasję, rozpacz, pragnienie bliskości.

https://www.youtube.com/watch?v=tuQLnwMEQQc