czwartek, 30 marca 2017

Dzień w dzień

Czego o mnie nie wiesz.... Słucham? Ćwiczę regularnie prawie dziesięć dni. Dzień w dzień. Dwie, trzy serie...Bardzo dobrze, wreszcie. Dorosłam, a może zmądrzałam. Nie potrafiłam zejść po schodach, zrobić Małemu śniadania do szkoły. Nawet tak prozaiczna czynność jak napełnienie czajnika wodą, sprawiała mi ból. Funkcjonować zaczynałam po godzinie. D.P. spogląda ciekawie na mój wieczorny rytuał. Rozkładam bladoniebieski kocyk Malucha na drewnianej podłodze i ćwiczę. Stopniowo ból odpuszcza. Czuję to. Napięcie znika i ćwiczenia po krótkiej chwili zaczynają sprawiać mi prawdziwą przyjemność. Mały wraca z radosną nowiną! Dostałem piątkę ze sprawdzianu z matematyki! No widzisz, twoja mama ma talent pedagogiczny- cieszę się razem z nim. Siedzę i patrzę na ręce, gdy rozwiązuje wyrażenia algebraiczne. Włosy stają mi dęba, jeżą się...D.P. przygląda się zza komputera. On sam ma to robić! Sam? Najpierw muszę zobaczyć, czy on coś z tego rozumie! Wściekam się, a potem gdy emocje opadną tłumaczę i sprawdzam. Maluch siedzi przy nas i rysuje koślawe literki. Ucz się, bo dostaniesz słabą ocenę- mówi mały mądrutek. I mama będzie się zła!- Mały patrzy na mnie, ja na niego i śmiejemy się głośno....

sobota, 25 marca 2017

Telepatycznie

Niedźwiedź zabawnie komentuje mój wpis. Wiesz, nie mam siły odpisywać- myślę i telepatycznie wysyłam mu tę odpowiedź. Nie pachnę jak czosnek. Oj nie...Już raczej jak tabletka Strepsils o smaku miodu i cytryny. Wychodzę z Maluchem na dwór. Zimno. Ubieram kolejną bluzę i tak wytrzymuję pół godziny. Maluch smaruje różową kredą na granicznej ścianie od sąsiada swoją ulubioną literę A. Ukradkiem zabiera mój telefon, przysypiam na kanapie. Daj znać, gdy brat zadzwoni. Dobrze, dobrze- odpowiada mi swoim dziecięcym głosikiem. Jednak przegapia sygnał nadchodzącej wiadomości sms. Kilka minut spóźniamy się po Małego. Jak było? Przegraliśmy. Boisko beznadziejne. W wielkim skrócie streszcza mi przebieg meczu. Masz ochotę na pizzę? Wolałbym się przebrać. Patrzę jak na zjawisko. Żartujesz. Pizza teraz, albo wracam do domu. Na jego szczęście oprócz obsługującej nas kobiety i dwójki dzieciaków w lokalu nie ma kibiców przeciwnej drużyny. Ostatni weekend marca kusi słonecznymi promieniami, choć nadal czuć zimne podmuchy wiatru...

piątek, 24 marca 2017

Bez

Jedziemy z Maluchem po Małego do szkoły. W radiu podają informację o śmierci dwulatki. Ojczym rzucił dzieckiem i jej czaszka pękła. Spięłam się cała w sobie. Maluch zapytał zaniepokojonym głosem: Dlaczego tata rzucił o drzwi? Zrozumiał w lot informację. Dzieci nie wolno bić!- odpowiedziałam. Jak Cię obcinamy? Na kucyka- śmieje się Maluch. Od kilku dni znów wesoło chodzi do przedszkola i nie płacze. Mały oględniej opisuje swoją fryzurę. No proszę jakiego mam przystojnego syna- komentuję. Przytul mnie- mówi wieczorem. Zbieram zabawki z Maluchem, który zasypał całą swoją podłogę. Uff- za dużo tego masz. Wychodzę do sklepu i kupuję kolejny kwiatek. W domowym ogródku zaczyna królować biel. Przesypiam popołudnie, czuję jakby jakieś choróbsko ciągnęło mnie w swoją stronę. Pani Prezes przysyła kolejne zdjęcia z fenomenalnymi widokami. If You dare come come a little closer....makes me feel...-nucę.

środa, 22 marca 2017

Sałatka z tuńczykiem Gburka

Składniki:
3 jajka ugotowane na twardo
1 puszka tuńczyka w oleju
1 cebula
1 mała puszka kukurydzy
20 dag sera żółtego
6 łyżek majonezu
Tok pracy:
Oddzielamy ugotowane białko jajek od żółtek. Ścieramy na grubej tarce białka jajek i układamy w miseczkach lub misce. Odsączamy tuńczyk z oliwy i układamy na startym białku. Cebulę kroimy drobno i przekładamy na tuńczyka. Zawartość każdej miseczki smarujemy łyżką majonezu. Ser żółty ścieramy na drobnej tarce i przekładamy do salaterek. Odsączoną kukurydzę układamy na startym serze. Następnie trochę cebuli i startego żółtego sera oraz łyżkę majonezu. Na koniec ścieramy żółtko jajka. Smacznego!



piątek, 10 marca 2017

Śledzie z jabłkiem

Składniki:
40 dag matjasów
1 duże jabłko
opakowanie śmietany 18%
1 cebula
pieprz
Tok pracy:
Śledzie moczymy przynajmniej trzy godziny w wodzie. Suszymy na papierowych ręcznikach. Kroimy na małe kawałeczki. Układamy w naczyniu pokrojone śledzie, następnie cebulę. Na grubej tarce ścieramy obrane jabłko, do którego szybko dodajemy śmietanę, by nie ściemniało. Na cebulę wykładamy jabłko ze śmietaną. Smacznego!

czwartek, 9 marca 2017

Zupa rybna

Mały wręcza mi bladoróżowe tulipany. A tym co się stało? Kupiłem je przed lekcjami- wyznaje synuś. Ok...Następnym razem kup po lekcjach- dodaję. Zastanawiam się nad urodzinowym obiadem dla pierworodnego...W końcu decyduję się na zupę rybną. Mały schodzi po schodach. Wiesz, już wiem, co mogłabyś zrobić na moje urodziny. Zupę rybną! Zaczynam się śmiać. D.P. kiwa głową, skupiając swoją uwagę na meczu. Gdzieś te nasze oczekiwania się spotkały...Uwielbiam zupy rybne- komentuje Niedźwiedź. Smakuję schab po beskidzku. Dobre...Już wiem co podam teściom podczas niedzielnego obiadu. Maluch codziennie roni łzy wielkie jak grochy, gdy przekraczamy próg przedszkola. Pamiętaj nie bekusiaj- upomina synka D.P. Wiem coś o tym bezrybiu- mówisz i pijesz węgierski Tokaj. Ja też...
Składniki:
60 dag filetów karpia
włoszczyzna
puszka pomidorów bez skórki
3 ząbki czosnku
olej
papryka czerwona
cebula
przyprawy: pieprz, sól, Vegeta, papryka
śmietana 18%
Tok pracy:
Rybę kroimy na mniejsze porcje i gotujemy na wolnym ogniu z włoszczyzną przez dwie godziny. Paprykę myjemy i wstawiamy do nagrzanego piekarnika o temperaturze 200 stopni na 15 minut, tak by skóra się zrumieniła, zostawiamy do ostygnięcia. Usuwamy skórę i gniazda nasienne z papryki. Cebulę kroimy w kostkę i smażymy na oleju, gdy będzie miękka dodajemy plasterki czosnku, chwilę smażymy, a następnie dodajemy pomidory i paprykę bez skórki. Wszystkie składniki przekładamy do wywaru i gotujemy przez pięć minut. Doprawiamy do smaku. Zupę można podać ze śmietaną. Smacznego!

Ukryte działania

środa, 8 marca 2017

Czas

Spotykam ich w kolejce do kasy. Kupują dwa bilety ulgowe. Zastanawiam się, ile mają lat. Kobieta ma sporą bliznę na biodrze. Mężczyzna jest szczupły. Mimo, że ma swoje lata, jego ciało jest ładnie umięśnione. Moje ciało za każdym razem przeżywa krótki wstrząs, kiedy zanurzam się po szyję w wodzie. Spoglądam na zegarek. Czeka mnie czterdzieści pięć minut pływania żabką dyrektorką, jedynego wyuczonego przeze mnie stylu. Potem z przyjemnością biorę prysznic. Ciepły strumień wody miesza się z kremowym balsamem do kąpieli o zapachu miodu i mleka. Uhmmm mogłabym tak stać i stać, a czas ucieka. Suszę lub też staram się wysuszyć włosy, które rozsypują się jak wyschnięte siano. Okazuje się, że szafki z okryciami wierzchnimi mam w podobnej części obiektu jak spotkana przed kasą para. Czekaj, czekaj- mówi mężczyzna do swojego znajomego. Muszę coś zjeść. Uśmiecham się na te słowa, bo zaczynam również odczuwać głód. Szukam małego batonika ze śliwkami i zbożami. Mężczyzna patrzy na mnie z uśmiechem i mówi: jak się jest młodym, to się tego nie potrzebuje. To o mnie?- myślę sobie. Tyle, że dzisiaj nie czuję się młoda. Zasypałam się w swojej norze jak ten niedźwiedź i wychodzę jedynie z konieczności, bo muszę i powinnam, ale czy do końca chcę?!.... Wyciągam wreszcie moją Dobrą Kalorię z kieszeni płaszcza. Też mam- odzywam się. Do widzenia. Gram z Maluchem i D.P. w Piotrusia. Nauka przez zabawę. Czy rodzicielka też tak robiła?! Nie pamiętam. Wiem, że jak najwięcej chcę przekazać z tego, czego kiedyś sama się nauczyłam. Nauczyciel zabiera telefon Małemu, gdy ten pisze do taty sms-a. Buntuję się cała w środku. Uspokajam, kiedy okazuje się, że telefon odbierze osobiście na drugi dzień z sekretariatu. Wiesz co, chyba podziękuję twojemu nauczycielowi. Popatrz ile dzięki temu masz czasu na naukę. Mały jest innego zdania. Maluch pochlipuje w szatni. Nie chcę iść do przedszkola buuu. Najchętniej zabrałabym go do domu, ale nie jest mój. Musi nauczyć się żyć z całym światem, bo ja go przed nim nie uchronię.