Slazaczka: listopada 2017

piątek, 10 listopada 2017

Piosenkarka

Piegowaty pierwszak głaszcze moją rękę. Kiedy pani do nas przyjdzie?- pyta. Niedługo. Poprowadzi pani lekcję w 4s.- pyta pani dyrektor. Religię?- upewniam się. Otworzy pani książki i niech robią. Dobrze. Pomodlimy się- pyta dziewczynka. Hyy? Oczywiście...Zdrowaś Maryjo...Pokażcie kolejną lekcję. Synaj- Góra Bożych przykazań. To nie może być trudne. Dzieciaki szybko odpowiadają na pytania w zeszycie ćwiczeń. Po zajęciach podchodzi do mnie dziewczynka. Szkoda, że nie ma pani z nami religii. To chyba największy komplement dla nauczyciela. Muzyka już nie poszła mi tak łatwo. Dzieciaki wychodzą ze skóry, by zagłuszyć siebie i mnie. Mistrzostwo świata. Będziemy śpiewali. Dzisiaj nie. Nauczymy się nowych piosenek po angielsku. Nie chcę! Drze się Damian. Po trzecim ostrzeżeniu piszę uwagę do dziennika. Wtedy wybucha złością i płaczem. Słuchaj jak będziesz niegrzeczny na lekcjach, to dostaniesz kolejną uwagę. Słuchamy mojej ulubionej kołysanki dla Malucha Twinkle, twinkle little star. Czasu wystarcza jeszcze na kolędę Silent night. Śpiewam razem z dzieciakami. Jest pani piosenkarką?- pyta uczennica. Śpiewa pani lepiej niż pani z muzyki. Jesteś człowiekiem renesansu- komentuje Mama Mądrego. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Wreszcie czuję się na właściwym miejscu. Robię to co lubię i jeszcze za to płacą! Zmęczona? Oj tak. To inny rodzaj wysiłku. W górach koncentracja maksymalna skupiona wyłącznie na osiągnięciu celu. Tutaj muszę rozłożyć siły. Szanować głos. Herbatka imbirowa, len, syrop prawoślazowy, na noc rozgryzam witaminę E. Budzę się przed dzwonkiem budzika. Podwożę dzieci. Napijesz się ze mną kawy......