Maluch pewnym krokiem wchodzi po schodach. Z dwóch sal przy szatniach dobiega rozdzierający szloch trzylatków. Mamaaa. Za miesiąc pewnie będzie ciszej. Dzięki nowej podstawie programowej już trzylatki zostaną objęte nauką angielskiego- objaśnia nam wychowawczyni na zebraniu. Cudownie. Dwa razy w tygodniu gimnastyka, dwa razy angielski. Nauczyciel dostosowuje czas zajęć do grupy i nie trzyma się sztywno ram czasowych. Czyżby przedszkole moich marzeń?! Mały w swojej jasnoniebieskiej koszuli spokojnie jedzie na rozpoczęcie roku szkolnego. Wraca z nowym planem lekcji, a tam i plastyka i zajęcia artystyczne...Mama co to za przedmiot edukacja dla bezpieczeństwa?- dopytuje. Może to takie przysposobienie obronne- rzucam po chwili. Jutro mam osiem lekcji. Zerka na plan. Sześć poprawia się. Wychowania fizycznego nie mamy, tylko mecz. Pakuje do plastykowego opakowania makaron z boczkiem w sosie śmietanowym, który został z obiadu. Dociera do mnie przesyłka z książką urodzinową dla bliźniaków. Identyczne wydanie Mary Poppins, jakie mamy w domu. Uśmiecham się w duchu. Wiesz, że ja nie lubię czytać- uprzedza mnie Mama Bliźniaków. Tłumaczę jej zalety czytania dzieciom. Dobrze, dobrze, niech już będzie... Na dworze temperatura nie przekracza dwudziestu stopni. Coraz zimniejsze ranki. D.P. obcina sięgające ziemi gałęzie wierzby...
Widzę, że Mały już się wprawia przed tą plastyką kolorując Kubusie Puchatki. Nieźle mu idzie :P
OdpowiedzUsuńNie może się doczekać:)
Usuń