O placku prababci
Dzisiaj upiekłam popisowe ciasto mojej
prababci Kasi. Jest to moje drugie ciasto drożdżowe, bo pierwsze
było tak twarde jak suchar. Dlatego ciasta drożdżowe omijałam
szerokim łukiem i nie kwapiłam się z ich pieczeniem naście lat.
Moja mama na święta piekła rolady drożdżowe z makiem. Hmmm
poezja....Ciasto drożdżowe domowej roboty, wypełnia smakiem i
aromatem cały dom. Kojarzy mi się z ciepłem, bliskością,
rodzinną atmosferą. Na prawdę warto po nie sięgnąć, by poczuć
tę magię. U mojej prababci to właśnie w kuchni toczyło się całe
życie towarzyskie. Biały kredens z szybkami z zielonkawego szkła,
duży piec kaflowy, kozetka, stół, w podłodze specjalna dziurka na
orzechy laskowe, które rozbijałam zwykle z młodszą siostrą, a na
ścianach haftowane makatki. Przy piecu, był drewniany pojemnik na
węgiel. Klimat tego miejsca było czuć już od progu, a prababcia,
którą odwiedzaliśmy regularnie zawsze szykowała placek drożdżowy
z kruszonką, którą uwielbiałam zlizywać, zdrapywać i byłam
głęboko nieszczęśliwa ,jeśli trafił mi się brzeg ciasta, na
którym tego smakołyku brakowało. Jeden placek nasza wszystkożerna
rodzina pochłaniała na miejscu, a drugie dostawaliśmy do domu. Do
tego wyłuskaną fasolę biały jaś, słoiki z ogórkami kiszonymi z
przykrywkami z grubego szkła i z gumowa uszczelką. Te kiszone
skarby znajdowały się u prababci w piwniczce, do której miałam
pewne obawy chodzić. Może brało się to z tego, że sufit był tam
niski, a może bałam się, że prababcia o mnie zapomni i mnie tam
zostawi:) Prababcia Kasia była maleńką osobą o niespożytej
energii. Kiedy byłyśmy małe, huśtała nas na swoich nogach.
Ostatnio spróbowałam tego wyczynu z rocznymi brzdącami i po chwili
moje członki zaczęły omdlewać. To chyba potrafią tylko
prababcie. Mój dzisiejszy placek upiekłam korzystając z
półwiecznej książki kucharskiej mojej babci, a potem mamy. Nie
upiększyłam go kruszonką, tylko dlatego, że wychowałam
„potwora”, który nie lubi pączków, drożdżówek, a wszelkie
lukry nagminnie każe sobie ściągać. Zobaczymy, co powie tym
razem? Oby podejście numer dwa było udane. Smacznego!
Ja z ciast drożdżowych to robię w sumie tylko ciasto na pizzę :) No i ostatnio chlebek - też na drożdżach, bo do zakwasu jeszcze nie doszłam.
OdpowiedzUsuń