Upał nie odpuszcza. Muchy leniwie
dreptają po plastykowych futrzynach. Czuję jakby moje ciało
chciało położyć się na chłodnej podłodze i tak trwać do
wieczora. Opuchnięte stopy szukają ulgi w zielonej trawie. Mózg
zwolnił tempo i tak daję sobie wolne od niemyślenia. Delektuję
się kubkiem kawy z mlekiem, która na chwilę mnie otrzeźwia. To
otępienie pozwala się uwolnić od dręczących myśli, odpocząć,
zacząć wszystko od nowa. To nie prawda, że znam i potrafię
przewidzieć wszystko. W każdym mieszka zwierzę, czasem skundlone,
radośnie machające ogonem, by potem wyszła z niego bestia. I już
wiem, że też potrafiłabym zniknąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz