wtorek, 5 września 2017

Szkoła

Maluch pewnym krokiem wchodzi po schodach. Z dwóch sal przy szatniach dobiega rozdzierający szloch trzylatków. Mamaaa. Za miesiąc pewnie będzie ciszej. Dzięki nowej podstawie programowej już trzylatki zostaną objęte nauką angielskiego- objaśnia nam wychowawczyni na zebraniu. Cudownie. Dwa razy w tygodniu gimnastyka, dwa razy angielski. Nauczyciel dostosowuje czas zajęć do grupy i nie trzyma się sztywno ram czasowych. Czyżby przedszkole moich marzeń?! Mały w swojej jasnoniebieskiej koszuli spokojnie jedzie na rozpoczęcie roku szkolnego. Wraca z nowym planem lekcji, a tam i plastyka i zajęcia artystyczne...Mama co to za przedmiot edukacja dla bezpieczeństwa?- dopytuje. Może to takie przysposobienie obronne- rzucam po chwili. Jutro mam osiem lekcji. Zerka na plan. Sześć poprawia się. Wychowania fizycznego nie mamy, tylko mecz. Pakuje do plastykowego opakowania makaron z boczkiem w sosie śmietanowym, który został z obiadu. Dociera do mnie przesyłka z książką urodzinową dla bliźniaków. Identyczne wydanie Mary Poppins, jakie mamy w domu. Uśmiecham się w duchu. Wiesz, że ja nie lubię czytać- uprzedza mnie Mama Bliźniaków. Tłumaczę jej zalety czytania dzieciom. Dobrze, dobrze, niech już będzie... Na dworze temperatura nie przekracza dwudziestu stopni. Coraz zimniejsze ranki. D.P. obcina sięgające ziemi gałęzie wierzby...

2 komentarze:

  1. Widzę, że Mały już się wprawia przed tą plastyką kolorując Kubusie Puchatki. Nieźle mu idzie :P

    OdpowiedzUsuń