poniedziałek, 26 grudnia 2016

Autograf

Pewnie byłam trochę młodsza od Małego. Adres do Fun Clubu Georga Michaela znalazłam w gazetce Bravo lub Popcorn. Pierwszy i ostatni raz napisałam list z prośbą o autograf. Było to o tyle trudne, że za tłumacz musiał mi wystarczyć słownik języka angielskiego. Niestety list wrócił z adnotacją "adresat nieznany". Łamaną angielszczyzną chciałam przekazać jak bardzo podobają mi się jego piosenki. Dzisiaj też wracam do nich z sentymentem. Last Christmas to obowiązkowy numer świąteczny i niezapomniany Freedom z Lindą Evangelistą...
https://www.youtube.com/watch?v=z-46HyXuAwk

niedziela, 25 grudnia 2016

Wigilia

Maluch od rana dokazuje. Słuchaj- mówię. Jak będziesz niegrzeczny dzisiaj, to cały rok taki będziesz. Nic sobie nie robi z moich upomnień. Jego niespożyta energia zostaje tylko na chwilę okiełzana, a później wymyka się spod kontroli. Mały ulega moim namowom i usiłuje włożyć białą koszulę. Kiedy przychodzi się pokazać, wybucham śmiechem. Od kwietnia przybyło mu z dobre pięć centymetrów i teraz za długie ręce śmiesznie sterczą, jak dwa konary drzewa. Ruszamy na śląską Wigilię białymi drogami. Zima zrobiła miłą niespodziankę i sypnęła mocno śniegiem. Idealnie- cieszę się. Maluch szybciutko zjada swoją porcję i chce wstać od stołu. Musisz poczekać, aż skończymy- upominam. Od szkraba uczę chłopaków tej trudnej sztuki zachowania się i czasami jestem miło zaskoczona, że nauka nie poszła w las. Mały zjada na zmianę to pierogi, to karpia. Na moczkę dostaję czysty talerz, a kiedy chcę skosztować śledzika teściowa podsuwa kolejny. Zjem z tego mama. D.P. przytacza historię o Wigilii w moim rodzinnym domu, na której jadamy wszystkie potrawy z jednego talerza i gospodyni- moja mama, nakłada każde danie oddzielnie. Tutaj wszyscy częstujemy się tym, co kto lubi. Śmieszą mnie ich ograniczenia, ksenofobia, zaściankowość. Teść ze swoim bratem wiodą niechlubny prym. Co innego obiad z nimi, a co innego życie- mówi po ostatniej wizycie u rodziców D.P. Maluch usiłuje wepchnąć czerwony balon do torby z prezentami. Słuchaj, zostaw jeden cioci. Przyjedziesz i będziesz miał do zabawy. Udaje się go przekabacić. Pięknie dzisiaj wyglądałaś. Dopiero teraz mi to mówisz- żartobliwie strofuję męża. Wysyłam zdjęcia do najbliższych. Dzielę się cząstką moich Świąt, moją radością, moim spojrzeniem...

piątek, 23 grudnia 2016

2 lost in U

Film, z którego pochodzi ścieżka dźwiękowa odświeżam co roku w tym szczególnym, świątecznym okresie...

https://www.youtube.com/watch?v=sl35LkxLctE

Snikers

Przepis dostałam piętnaście lat temu od Chmurzycy. Placek jest pracochłonny i robię go od wielkiego dzwonu. Jest takie trafne brytyjskie określenie hardly ever. Przypomniałam sobie odpytując Małego do ostatniego, poniedziałkowego testu z języka angielskiego.Mama Mądrego chyba nie miewa sprawdzianów w tygodniu przedświątecznym...
Beza:
Ubić 5 białek, kiedy białko będzie ubite stopniowo dodać 1/2 szklanki cukru, kolejne składniki mieszamy już łyżką: 1 łyżkę płynnego miodu, po 1 łyżce przesianej mąki ziemniaczanej i pszennej, 1 łyżeczkę proszku do pieczenia oraz 25 dag posiekanych orzechów włoskich. Piec w temperaturze 180 stopni około 15 minut. Ciasto wyłożyć na blat i zostawić do ostygnięcia.
Krem:
Przygotować budyń waniliowy wg. przepisu na opakowaniu, tyle że do mleka dodać 1/2 szklanki cukru. Zostawić do wystudzenia. Potem ubić dłonią kostkę masła i stopniowo dodawać wystudzony budyń.
Placek ciemny:
Ubić 7 białek, kiedy białko będzie ubite stopniowo dodać 1/2 szklanki cukru. Następnie dodajemy żółtka, mieszamy łyżką, przesiewamy stopniowo 5 łyżek mąki pszennej, 2 łyżki kakao i łyżeczkę proszku do pieczenia. Upiec dwa placki lub jeden i przekroić na pół. Placek pieczemy około pół godziny w temperaturze 180 stopni.
Wykonanie:
Na placek ciemny dajemy połowę masy, na to placek orzechowy (bezę), potem pozostałą masę, do której dodajemy 1 łyżkę kakao, tak by była ciemna, przykrywamy plackiem ciemnym. Na wierz robimy polewę z dwóch tabliczek czekolady np. deserowej Wedla rozpuszczonych z 1/4 kostki dobrej margaryny. Na górę sypiemy niesolone orzechy arachidowe.

środa, 21 grudnia 2016

Rekin

Wojtunia- kolega z pracy D.P.podpytany przez swoich kolegów, co kupił swojej narzeczonej wypalił: Kolczyki z Apatronu. Chłopaki ryknęli, bo co jak co, Apatron ma niewiele z biżuterią wspólnego. No widzisz- mówię z udawanym wyrzutem. Jaki romantyczny chłopak. Nie to co ty. Eee tam takie "dupcy" to się na początku daje.No tak teraz mi tylko garnki chcesz kupić. A co byś chciała?- pojednawczo pyta małżonek. Buty mi kup. Oglądam od kilku miesięcy stronę internetową z wymarzonymi butami i czekam. Cena mocno zaporowa. Proponuję połączyć prezent gwiazdkowy z urodzinowym. D.P. z ulgą zgadza się na moją propozycję. Co Ci przygotować na klasową Wigilię- pytam Małego. Pierniczki,ciasto...Coś słonego- prosi dziecko. Śledziki? Dobrze- zgadza się. Szykuję sałatkę z marynowanymi ogórkami, podgrzybkami i matiasami z cebulką, ketchupem i przecierem pomidorowym. Maluch ściąga z deski do krojenia pokrojone w kostkę kawałki ogórka. Brzuszek będzie cię bolał. Nie będzie- przekonuje i wpycha sobie do buzi kolejną porcję przekąski. Po chwili dopomina się o kawałek czekolady. Mam dla ciebie niespodziankę. Tak, tak- cieszy się dziecko. Wyciągam z papierowej torebki jajko. Studio jajo!- wykrzykuje. Szybko ściąga opakowanie i wbija swoje małe paluszki w mleczną czekoladę. Mniam, dobre. Złożysz mi zabawkę? Co to jest? Jaki to rekin?- obracam w dłoni rybkę. Wieloryb- podpowiada mi Maluch. Sprawdzam w Wikipedii. Rekin wielorybi. Mój trzylatek po raz kolejny mnie zaskoczył...


środa, 14 grudnia 2016

Praktycznie

Przyszywam czarne guziki z białą obwódką do czerwonej koszuli Malucha. Przeglądam spodnie w biliźniarce. Przecież nie poślę dziecka w dresach na jasełka. O są, ładne. Ciemnoniebieskie z materiału.Maluch usiłuje odpiąć ostatni guziczek bluzki pod szyją. Czekaj, zrobię ci zdjęcie. Wierci się niemiłosiernie. Robi miny. Mój telefon nie nadąża za dzieckiem. Lekarz zaleca kurację. Probiotyki, to podstawa! Jak zdefiniować ból, z którym żyję cały czas? W skali od 1-10...powyżej pięciu. I chyba najgorzej się czuję, kiedy nic nie robię. Myję okna. Czy ktoś oprócz mnie zauważy, że są brudne? Wątpię. W końcu wybieram prezenty dla D.P. Praktyczne. Nic nie chcę i nic nie potrzebuję. Słyszę co roku. Nigdzie z tobą nie wyjdę- mówię ponad dziesięć lat temu do niego. Ten dla świętego spokoju zmienia spodnie, sweter. Nowy sweter ubierasz na mecz?! Wściekam się. I tak źle i tak niedobrze. Tak, wiem trudno nadążyć...ale podoba mi się to surowe podejście do życia. Pedicure...D.P. nie chce o takich bzdurach słyszeć. Sama sobie idź!- słyszę. Jedyny kosmetyk, który toleruje to krem Nivea. Nabija się z moich karteczek, które zapisuję równoważnikami zdań wieczorem. Krótki plan dnia, by nic nie umknęło. Na bieżąco sprawdzam słówka z angielskiego, które kołaczą się po głowie...Ten kolega Mamy Bliźniaków znośny? Znośny...Choć Pani Prezes zwierza się. Sama muszę wszystko inicjować. Tu idziemy, tu jemy...Trochę odstaje. Tak?!- śmieję się. Mam wrażenie, że on nie do końca rozumie znaczenie pewnych słów. Jakich?- pytam młodszą siostrę. Na przykład ambiwalentny.

niedziela, 11 grudnia 2016

Obowiązki

Wiatr głośno liczy dachówki na dachu. Raz, dwa, trzy, cztery...podskakują z hukiem. Za oknem panują grudniowe ciemności. Tylko gdzieś w oddali widać migoczące światełka. Popatrz- mówię do Malucha. Domek przystrojony kolorowymi lampkami. Na fejsbukowych profilach znajomych pojawiają się pierwsze choinki i pierniczki. Dzwoni Mama Bliźniaków. Słuchaj jak się robi ten lukier?!- Białko ubijasz na najmniejszych obrotach, stopniowo dodajesz szklankę cukru pudru, miksujesz od pięciu do dziesięciu minut. Możesz dodać kilka kropli soku z cytryny. Ok, dzięki. I się wyłącza. Wraca do swoich małych pomocników, którzy zjadają sporą porcję pierniczków. Częstuję gości karpatką, która okazała się być nizinką. Pocieszam się, że choć krem dobry mi wyszedł. Mały z D.P. cieszą się na popołudniowy mecz. Mam wątpliwości, czy się odbędzie. Jestem zmęczona gruntownymi porządkami, gotowaniem, słownymi przepychankami z Małym. Nagrywam go po kryjomu. Ręce mi się trzęsą z nerwów. Daj mi pada. Nie dostaniesz! Ile można grać?! Grałem tylko godzinę. Na zegarku się nie znasz! Owszem można sobie kupić ciszę i święty spokój padem. Tylko nie o to chodzi! Rano krótko po śniadaniu zażywam tabletkę na kręgosłup. Sirdalud. Niedobrze mi. Nogi do góry- przemyka mi przez myśl. Zasypiam na kanapie w pokoju gościnnym i tak śpię półtorej godziny. Gdzieś z oddali docierają do mnie głosy dzieci i męża. Zapach jajecznicy. Wstaję powoli. W lustrze widzę swoje blade, przeźroczyste oblicze. Czas dokończyć obiad...

wtorek, 6 grudnia 2016

Mikołajki

Późnym wieczorem, kiedy dom usnął, Mikołaj zostawił w łóżeczkach dzieci prezenty...nie zapomniał o D.P. Jeszcze przed szóstą zaczął dzwonić telefon Małego. A tak pewnie chce sprawdzić, co dostał i pójdzie spać dalej- pomyślałam. Krótko po szóstej usłyszałam Malucha, który pierwsze kroki skierował do łazienki. Był u ciebie Mikołaj?- zagadnęłam. Nie był. Zerknij do łóżeczka, może jednak coś zostawił. Mama zobacz! Jakie cudeńko dostałem! Zawse o tym mazyłem!- radośnie terkotało moje dziecko. Spełnieniem marzeń okazała się koparka z kolekcji Lego Duplo...Mały bardzo oszczędnie zareagował na swój prezent. Terma bowiem nie wyzwala takich emocji jak parę kolorowych klocków. Co to za firma? Dobra- rzekłam. Uhmm. I spakował nową bluzkę na trening. Uff. Nie jest źle. Kupowanie mojemu nastolatkowi prezentów, to karkołomne zajęcie. Jak na życzenie śnieg zaczął padać. Pobielił szarą ulicę i ceglasty żwirek. Pójdziemy do Kingusi?- nie wiem. Masz katar, a ona ma małą siostrzyczkę. Takiego dzidziusia?- i wskazuje na niemowlę na paczce pampersów. Tak, takie malutkie. Widzę, że w myślach wizualizuje sobie małą dziewczynkę, marszcząc przy tym czółko. Chodź posmaruję Ci buzię. Piwne oczka żegnają mnie na kilka godzin....

niedziela, 4 grudnia 2016

sobota, 3 grudnia 2016

Pierwszy piątek

Ostatni dzień rehabilitacji, a mnie dopadła bomba estrogenów. Zejdź mamie z drogi- upomina Małego D.P. Dzisiaj pierwszy piątek miesiąca. Co mnie obchodzi pierwszy piątek miesiąca?!-denerwuje się Mały. Msza dla młodzieży. Coo?! Nigdzie nie idę! Idziesz- ostrzegam. Osobiście cię zawiozę, pod bramę kościoła. Grrr. Sama sobie idź. Ja? Wiesz ja mam piękne trzecie imię Anna, a ty jak chcesz tego Januarego musisz się trochę postarać. Ostatnio narzekałeś na brak towarzystwa w sobotę. To spotkasz się ze starymi kolegami ze szkoły. Tylko mi nie gadaj na mszy!- napominam. Całą mszę będę gadać!- odgraża się młody buntownik. Rehabilitant wprowadza moje ciało w stan zupełnego rozluźnienia. Schodzi ze mnie całe napięcie. Ból odpuszcza. Wystarczy mną umiejętnie potrząsać. Śpi pani?- odzywa się nadużywający trybu rozkazującego mężczyzna. Nie. Kiedyś sparaliżowało nam pacjenta na dwie godziny. Niech pani ćwiczy codziennie "V-kę", pośladki przy drzwiach i jeszcze to ćwiczenie. Ostanie demonstruje na pożegnanie. Adi jedzie w niedzielę na Babią.- zdradza plany kolegi z pracy D.P. Pięknie. A ty nie chcesz? Już tam byłem. Poza tym jest Barbórka. Msza, piwo z kolegami w pobliskiej restauracji, ewentualnie golonko- tradycja. Tym razem zburzyłam porządek uroczystości zapraszając Mamę Bliźniaków z rodziną na obiad. Pani Prezes leci na chwilę do Londynu, by za chwile ruszyć na Bali. Wiesz śledziki na Wigilię zamówiłam.- zdradza najmłodsza siostra. Miałam na imprezie firmowej. Rewelacja. Już widzę minę mojej teściowej. Wiesz moja teściowa robi dwa rodzaje śledzika- odpowiadam dyplomatycznie. Nie wtrącam się w kuchnię i zasady panujące podczas Wigilii u teściów. W każdej rodzinie, domu panują inne. Maluch przytula się, kiedy wracam wieczorem do domu. Potem chodzi krok w krok za mną. Plącze się pod nogami, wspina na blat kuchenny, kiedy robię kolację. Czeka pod drzwiami łazienki. Gdzie jest mama? Mały przychlast...