piątek, 24 lutego 2017

Śledzie z żurawiną

Śledzie z dżemem?!- D.P. przeszedł dreszcz obrzydzenia na widok żurawiny. Dobre to jest tato- wyraził swoją opinię Mały, który kilka dni temu uszczknął kilka kawałków z małego słoiczka. Ja śledzików nie lubię- dodał Maluch, przy okazji wsadzając swój mały nosek do słoika...
Składniki:
40 dag matjasów
10 dag suszonej żurawiny
2 małe, czerwone cebule
pieprz świeżo mielony
2 listki laurowe, kilka kulek ziela angielskiego
olej rzepakowy
Tok pracy:
Śledzie moczymy w wodzie ponad dwie godziny. Osuszamy papierowym ręcznikiem i kroimy na małe kawałki. Żurawinę zalewamy wrzątkiem na 5 minut. Po tym czasie odcedzamy. Cebulę kroimy na talarki lub piórka. Warstwami układamy w słoiku: śledzie, cebulę, żurawinę i przyprawy i tak kolejne warstwy. Na koniec całość zalewamy olejem, który powinien dotrzeć na dno słoja. Śledzie zostawiamy w słoju na co najmniej 24 godziny. Smacznego!

Młoda kapusta ze śmietaną

Co to za wynalazki sobie szykujesz?- zaglądam ciekawie do kubka, w którym pęcznieją zalane gorącym mlekiem płatki owsiane. Ważę osiemdziesiąt pięć kilogramów!- Uhm. Trzeba osiągnąć dno, by chcieć się od niego odbić- komentuję. Tak do końca nie jestem przekonana, czy to najwyższa waga jaką jest w stanie osiągnąć mój mąż, ale mimo moich starać, uszczypliwości odganiał od siebie myśl o diecie. Wojtula się żeni za trzy miesiące i do tego czasu chce schudnąć dwadzieścia kilogramów - zdradza plany kolegi z pracy. Wariactwo- wie, że czeka go efekt jojo?! Każdy z nas ma zrzucić parę kilo. A ty? Siedem- powodzenia myślę sobie...Na drugie śniadanie cieszę oczy i podniebienie smacznym pączkiem z Valdika. Maluch zlizuje i zdrapuje lukier ze swojego. Mama, co to jest? Skórka pomarańczowa. Nie lubię tego. Uśmiecham się w duchu. Babcia Marysia przygotowywała taką skórkę w syropie i potem dodawała do sernika. W czasach kiedy mało co było, nawet skórki z pomarańczy się nie marnowały...Pamiętam smak tych domowych bakalii, które ukradkiem wyciągałam ze słoika i ssałam dopóki nie poczułam gorzkiego smaku na języku. Kiedy szukałam pomysłu na obiad, mój wzrok spoczął na pięknej główce kapusty. Idealna. Już widziałam Małego pałaszującego ten zielony dodatek. Robisz najlepsze kapusty- pochwalił mnie mój syn wybredny. Jestem jak ten bohater z powieści Süskinda, który zapamiętuje zapachy. U mnie jest tak ze smakami. Wystarczy, że spróbuję jakiegoś dania, jego smak zostaje we mnie na dobre. Kapustę ze śmietaną serwowała nam babcia Pola. Przyszedł czas, by sobie ją przypomnieć....
Składniki:
główka młodej kapusty
pęczek kopru
200 g 18% śmietany
vegeta, sól, cukier, pieprz do smaku
sok z połówki cytryny
olej
Tok pracy:
Kapustę szatkujemy i gotujemy z Vegetą. U mnie zwykle trwa to nie dłużej niż 15 minut. Odcedzamy. Skrapiamy sokiem z cytryny, słodzimy do smaku i wlewamy kilka łyżek oleju rzepakowego. Dodajemy śmietanę, którą hartujemy wodą z naszej ugotowanej kapusty. łączymy śmietanę z kapustą i doprawiamy pieprzem i solą. Na koniec posypujemy pokrojonym koperkiem. Smacznego!

wtorek, 21 lutego 2017

Rzeko...

Maluch nie idź po błocie- upominam młodszą pociechę. Zerkam przez ramię na synka, który radośnie drepce za mną...w kapciach. Maluch! Co się stało? Dlaczego nie masz bucików?! Bo mi nie założyłaś- szczerze odpowiedziało moje dziecię. Wracamy na przedszkolną ławeczkę i zakładamy granatowe, zamszowe buciki. Podeszwy kapci wycieram chusteczką higieniczną. W zeszycie zapisuję daty: 3, 9, 15, 29. Maluch bezbłędnie zapamiętuje daty urodzin. Jesteś super chłopak! Dotykam dłonią jego ust, czoła, noska. Ten leży na moich kolanach i mówi: tak lubię. Śmieję się w duchu na to stwierdzenie. Zamawiam dla Małego i D.P. bilety na trzy mecze U21 w czerwcu. Żona bilety Ci kupuje na mecze?!- dziwią się koledzy w pracy. Jak dbosz tak mosz! Znasz mnie na wylot, wszystkie emocje, a mimo to jestem Tu. Kucyki pleciesz?- zerka na mnie D.P. Mały razem z nim komentuje wieczorny mecz na pepiku. Mama, kiedy wreszcie kupisz sobie nowy telefon?! Macham ręką...Wiesz nie wypada chodzić w jednej sukience na wszystkie imprezy z tymi samymi ludźmi. Masz ładną malinową sukienkę...Eh, czy ja jestem jakaś księżniczka?! Czytam babskie czasopisma, zachwycam się na chwilę sukienkami, spodniami, biżuterią, a największe wrażenie robią na mnie... naturalne kobiety...

piątek, 17 lutego 2017

Piersi z kurczaka z mozzarellą i suszonymi pomidorami

Podobno zapach tego dania wzbudził spore zainteresowanie...Czasami udaje mi się trafić w czyjeś upodobania kulinarne i wówczas radość jest podwójna.
Składniki:
piersi z kurczaka
ser mozzarella
serek mascarpone
pieprz, sól
suszone pomidory
Tok pracy:
Piersi kroimy na pół, tak by powstała sakiewka. Przyprawiamy solą i pieprzem. Wewnątrz układamy plaster mozzarelli i pokrojone kawałki suszonych pomidorów. Na spód naczynia wlewamy dwie łyżki oleju z pomidorów, układamy piersi, na które od serca wykładamy mascarpone. Zapiekamy w nagrzanym piekarniku w temperaturze 200 stopni przez 22 minuty. Po wyłożeniu na talerz można dodać łyżkę mascarpone na każdy upieczony kawałek mięsa. Smacznego!

Przewieszenie

Wchodzimy do biblioteki z Maluchem. Mamo, a po co tu idziemy? Wypożyczymy książkę dla twojego brata. A cukierki pani ma? Chyba nie...Maluch przyzwyczajony do słodkich podarunków u fryzjera, czy w sklepie mięsnym, czujnie czeka na cukierek, czy lizaczek. Czy są Krzyżacy? Bibliotekarka przynosi dwa tomy powieści historycznej. Jak nazwisko? Podaję dane Małego. Oni chyba chcą nas zniechęcić do czytania- stwierdza po lekturze Skąpca i Romeo i Julii. Wiesz- mówię. Chodzi o to, byście zapoznali się z klasyką literatury. Ehh obrusza się. Książki lądują w kącie. Mam czas! Maluch wychodzi z biblioteki niezadowolony. A dla mnie nic nie kupiłaś. Tam się nie kupuje książek. Tam się wypożycza- objaśniam małemu buntownikowi. Po chwili za nami wychodzi starsza kobieta ubrana w pstrokate leginsy i stalową kurtkę. Kiedy czekaliśmy na lekturę, wertowała książki na małym stoliku. W oczy rzuciło mi się nazwisko Gray. W głowie zaczyna mi kiełkować pewna myśl. Nazajutrz ubieram ciepło Malucha i zabieram wcześniej przygotowaną torbę. Gdzie idziemy? Do biblioteki. Maluch potyka się w drzwiach. Ma swoje wielkie wejście. Przyniosłam książki. Bibliotekarka ciekawie zerka na mnie. Wyciągam "Dianę w pogoni za miłością"- prezent od rodzicielki. Kobieta kiwa głową zadowolona. "Szczygła" Donny Tartt- do której zakupu zainspirował mnie sprzedawca sałaty oraz "Przewieszenie" Mroza. Biorę w ciemno!- wykrzykuje uradowana. Jest pani pewna, że nie chce tych książek?- pyta. Tak, mam nadzieję, że więcej osób je przeczyta...

wtorek, 14 lutego 2017

Walentynki

Moja pierwsza Walentynka przychodzi rano. Telefon cichym wibrowaniem daje znać o nowej wiadomości. Jestem prawie pewna, że nadawcą jest Rodzicielka. Nie mylę się. Szukam zabawnych obrazków, którymi mogłabym się zrewanżować. Na śniadanie kroję spory kawałek sernika z kokosem i morelami. Maluch chodzi za mną krok w krok. Nie odstępuje nawet w łazience. Czy ja się mogę sama wykąpać- mruczę pod nosem. Ładuje się do swojej wanienki i bawi się konstrukcją z gumki, dwóch żabek do prania i plastykowego patyczka. Mój Transformers! Z lubością traktuje zabawkę. Jaka to literka? EL?- dobrze. Zgadłaś mamo- śmieje. Układamy puzzle z mapą świata. Po chwili widzę, że po raz trzeci zaczyna od Antarktydy, a ja dla równowagi od Arktyki...Kończę trzymając w dłoniach kilka puzzli. Kwiat wiśni, Japonia. Leniwiec do Ameryki Południowej. Dziecko bezbłędnie kończy układankę. Wdrapuje się na blat, kiedy zaczynam robić obiad. Mama co to jest? Taki serek mascarpone. Chcesz spróbować? Zanurza mały paluszek w pudełeczku. Niedobry...Podobnie zareagował wczoraj, kiedy smarowałam naleśniki dżemem z pigwy od Rodzicielki. Uśmiecham się, choć muszę się nagimnastykować, by mu smakowały moje dania, bo odkąd jest przeziębiony z apetytem u niego licho. Czuję jak jego zarazki powoli przechodzą na moje ciało. Zasypia z nosem przyklejonym do mojego. D.P. skarży się. Zrobił się taki marudny i płaczliwy. Dziwisz się? Wyganiają, odsyłają...A ten duży brat się z tobą bawi?- pyta fryzjerka. Mama się ze mną bawi- szczerze odpowiada Maluch. Wieczorem wychodzę z domu. W sklepie z bielizną wymieniam biustonosz zakupiony przez męża. Nie chcę koronek. Szukam czegoś miękkiego. Wiesz, myślałem, że masz 75b. Dziewiętnaście lat temu ten rozmiar nosiłam! Ania, którą znam dłużej niż D.P. zaprasza na kawę. Jestem w ciąży. Będziemy mieli córkę w lipcu. Cieszę się razem z nią. Myślę o różnicy wieku między mamusią, a dzieckiem. Wracam do domu obładowana sprawunkami. Płytą CD z filmu Sztuka kochania, maseczką z ekstraktem ze śluzu ślimaka, nowym Twoim Stylem, którego lektura pochłania mnie na dłuższą chwilę. Do kina nie poszłaś? Odwraca głowę z uśmiechem, by po sekundzie wrócić do oglądania bolesnej, piłkarskiej lekcji dla Barcelony. Ochota na kino mi przeszła...

czwartek, 9 lutego 2017

Charaktery

Moje zaufanie jest cienkie jak bibułka. Zawsze jest we mnie to zwątpienie, nieufność, kilka scenariuszy, które wybierze za mnie życie. Gotuję na obiad rosół z kaczki i kurczaka. Mały kolejny raz dostał boleści żołądkowych. Mamo, pół nocy nie spałem. Dobrze, sam zdecyduj, czy dasz radę iść do szkoły, czy zostaniesz w domu. Zalecam dietę i rygorystycznie nadzoruję. Banan, kisiel, pszenne pieczywo, gorzka herbata, na obiad bulion. Mały pod koniec dnia gotuje jajka na miękko. Chodź powtórzymy niemiecki. Po prawie półtorej godziny ślęczenia nad podręcznikiem słyszę słowa skargi. Wiesz nawet w szkole mamy przerwę. Rozpoczyna się słuchanie, potem powtarzamy gramatykę, na koniec odpytuję ze słówek. Pamiętam jak Mama Mądrego chwaliła sobie profesora z języka niemieckiego, który przez cztery lata nauki przygotował ją do egzaminu na studia. Zamierzam podszkolić się z niemieckiego, kosztem starszego syna. Ohh mamo, jak ja nie znoszę niemieckiego. Czy wyobrażasz sobie jakiś film w tym języku?! Owszem. Szybko w pamięci szukam tytułów, które dawno temu widziałam w kinie: Obejrzyj sobie "Biegnij Lola, biegnij" i "Good bye Lenin..."Pamiętasz jak lubiłeś oglądać Baśnie braci Grimm. To co innego. Uśmiecham się. D.P. podnosi głos na Malucha. Ścierają się dwa mocne charaktery. Maluch płacze głośno. Chcę do mamy, chcę do mamy!- wyje. D.P. jest nieugięty. Wieczorem układają puzzle, już jest dobrze. Zanim położymy się spać- proszę, nie krzycz na niego...

wtorek, 7 lutego 2017

Zebrane

Chodzenie też boli. Budzę się w poniedziałkowy ranek obolała. Przebieram powoli nogami, schodząc po schodach. Wiesz, jest siedem dni w miesiącu, kiedy nic mnie nie boli. Dzisiaj jest ten dzień! Ćwiczę. Zmuszam kręgosłup do pracy. Zjadamy rolady, modrą kapustę, schabowe, ciasto z urodzin teściowej i szwagierki. Jak ja nie lubię wyrzucać jedzenia! Chleb i obierki dla królików, D.P. dojada wędlinę, za którą nie przepadam....Za rok jedziemy do Rzymu!- informuję. Taki prezent urodzinowy. Rodzicielka,Pani Prezes i Mama Bliźniaków. Gdzie?! Kupisz mi bilet, zamówisz hotel. Tak?! Ja tylko jedzenie. Wielkie mi oszczędności- parska mąż. Badasz piersi? Badam...Mają taką siateczkę kanalików. Po ciąży, karmieniu piersią?!... Zgłosi się pani na cytologię w lipcu. Dobrze, dobrze potakuję. Nie ma komu rozebrać choinki. Temperatura spada poniżej minus pięciu stopni. Dostaję kosmetyki dr. Nona. Sól pachnie rozmarynem i eukaliptusem. Mały wraca ze szkoły, kładzie głowę na ramieniu. Kąpałeś się po treningu? Nie. Mały!....Wieczorem wchodzę do pokoju Malucha. Sprawdzam, czy ma ciałko przykryte kołderką...Dziecka nie ma w łóżeczku. Wchodzę do pokoju starszego syna. Śpią odwróceni plecami. Biorę za rękę Piwnookiego. Idzie posłusznie do łóżeczka....

piątek, 3 lutego 2017

Życzenia

Na piętrze poruszenie. Mama ma urodziny- mówi młodsza pociecha. Za chwilę słychać jak krok po kroku schodzi po drewnianych schodach na parter. W rękach dźwiga spore pudełko po klockach Lego, które w dobrym stanie uchowało się od Świąt Bożego Narodzenia. Nie mam drogiego prezentu dla Ciebie- rozbraja mnie tym stwierdzeniem. Ściskam go mocno i dziękuję za prezent, którym okazuje się porcelanowa figurka z jego pokoju. Po chwili schodzi Mały. I on nie zapomniał! Z papierowej torebki wyciągam czekoladki Merci i lakier do paznokci w odcieniu cukierkowego różu....Od samego rana dzień obfituje w miłe niespodzianki. Zastanawiam się, czy gdzieś tam na górze trwa konkurs na prezent dla mnie. Życzenia sprawiają mi wiele radości i pławię się w tych dobrych słowach, które napływają od rodziny, przyjaciół, znajomych..I o dziwo. Nie czekam na żadne inne słowa. Jakoś długo mi to zajęło dochodzenie do tego wewnętrznego zadowolenia, że nic nie muszę, tylko mogę. Spacer i herbata...Marzy mi się długi spacer w zimowej, górskiej scenerii i herbata z widokiem na staw...