wtorek, 31 marca 2015

Wolna

Opatulona szalikiem wyruszyłam rano na zakupy do EC. Zamarzył mi się kawałek czerwonego materiału...jak już uwodzić, to czerwienią. Maluch nauczył się wędrować w swoim wózku. Odpycha się bucikami i pokonuje spore odległości, wywołując uśmiech na twarzach ekspedientek. Kiedy jedziemy opiera adidaski na kółeczkach swego wózka i wówczas poruszamy się ślimaczym tempem. Do koszyka zebrałam sporą grupkę czekoladowych królików dla najmłodszych łasuchów. Pani Prezes narzeka, że nie dostaje prezentów z okazji Zajączka, a przecież też jeszcze czuje się dzieckiem. Wczoraj pochwaliła się zakupionym biletem do NY. Jeszcze tylko visę muszę załatwić- mówi. Zamierza cały miesiąc spędzić w USA, podróżując i odwiedzając rodzinę i znajomych. Wolna jak ptak. Mam nadzieję, że mimo to znajdzie czas na weekend w górach. Chodzenie, podziwianie zapierających dech w piersiach widoków, oddychanie krystalicznie czystym powietrzem, pokonywanie swoich słabości. Dopiero na szczycie moja radość miesza się z ogromnym zmęczeniem. Cała krew odpływa z twarzy, a nogi nie chcą zrobić kroku dalej. Powtarzam sobie wtedy słowa, które usłyszałam dawno temu: jesteś wielka, dałaś radę! W maju w Tatrach jest tak pięknie. Nie ma jeszcze tłumów turystów, za to śnieg pokrywa wyższe partie stoków i grubymi warstwami leży w osłoniętych od słońca dolinach. To jest wspaniałe, że nic się tam nie zmienia.


Kto zgadnie, gdzie zostało zrobione to zdjęcie?:)

poniedziałek, 30 marca 2015

Niepogoda

Mały sprzedał wszystkie gry na PSP i oczywiście jeszcze w ten sam dzień upłynnił  swoje zaskórniaki na konsolę. Nie wiem w jaki sposób przekonał D.P., ale w tym samym czasie kiedy dokonywali zakupu, niczego nieświadoma poszłam spać z Maluchem. W głowie czułam narastający ból. Okazuje się, że teściowa ma niezłe poczucie humoru. Kiedy poprosiłam o drugą szklankę kompotu zapytała, czy mam kaca....Co miałam jej powiedzieć, że głowa mnie boli i być może to znak, że implant się nie chce przyjąć...Może niech spojrzy na swojego syna krytycznym okiem....Chyba, że wszystkie matki są ślepe i głuche....oprócz mnie. Późnym wieczorem wybrałam się na basen. Było cudownie pusto, pas do swojej dyspozycji. Gdybym potrafiła skakać na główkę, to pewnie zrobiłabym użytek z wolnego słupka. Ratownicy zwijali plastykowe pasy, więc by nie zgubić kierunku, pływałam wzdłuż granatowego pasa kafelek. Trwa tygodniowa przerwa technologiczna. Póki co będę musiała zadowolić się ćwiczeniami w domu.  Lekarka obejrzała dzisiaj moje gardło i Malucha, przepisała dla mnie antybiotyk i na koniec powiedziała: jak nie przejdzie to do dentysty. Deszcz zacina po szybach, taka pogoda ma się utrzymać do piątku. Szykują się chłodne święta.

niedziela, 29 marca 2015

Czas letni

Nastał czas letni z zimowym przytupem srebrnego przymrozku. Cały dom jest pogrążony we śnie, choć już słychać dzwony wzywające ma poranną sumę. Niedziela Palmowa. Mamy w domu palmę? Jak co roku nie- odpowiadam. To idź coś zrób. Sam zrób. Nie zjem baziowych kotków, które mają zachować moje ciało od różnych chorób, co najwyżej za tydzień wysmaruję kostki swoje i dzieci kawałkiem pachnącej skórki kiełbasy wiejskiej, by nas węże i żmije omijały. D.P. nie podziela tego typu praktyk i spokojnie je śniadanie wielkanocne dalej. Ojciec przychodził nad ranem z garścią zabytkowych, srebrnych monet i dawał nam byśmy nimi potrząsnęły, by nas się pieniądze trzymały. Oj gdyby to tak działało, to mój mąż jako pierwszy stałby przy moim łóżku. Niedźwiedź narzeka na swoją połowicę.: W tym miesiącu tyle kasy ode mnie wyciągnęła, a na co pytam: kindla jej kupiłem, e-booki, kosmetyki. Słuchaj jestem taka sama! Co prawda wolę nadal formę papierową, kupuję dermokosmetyki.....Taka sama, a może i gorsza! Co sprawia, że wydaje nam się, że dostrzegamy różnice, podczas gdy jesteśmy tak podobni....Jestem głodna, nie mogę się doczekać obiadu u teściowej, po którym pewnie dostanę boleści żołądkowych. Gotuje te pyszności, dodając do potraw tłuszczy, których w mojej kuchni próżno by szukać. Przez żołądek do serca...Niestety D.P. surową jajecznicą i podgrzanymi parówkami, by mnie nie ujął. Na szczęście ma swoją mamę i siostrę, które podejmowały ich we wszystkie te studenckie niedziele beze mnie, a i na mnie czekał garnek z kluskami, mięsem i kapustką...Mój żołądek został kupiony przez kuchnię teściowej....Czas letni, jaki będzie? Za kilka miesięcy się dowiem!

sobota, 28 marca 2015

Pójdę...



https://www.youtube.com/watch?v=vNxS5QTIZLg

Wełniane rękawiczki

Nie muszę Cię rozumieć, by Cię kochać. To kolejna Twoja złota myśl?-zadrwił Mały. Koniecznie musisz ją zapisać. Przepychanek o pizzę ciąg dalszy. Może dlatego mam alergię, bo tak kiepsko gotujesz? To jest argument, który niewątpliwie może zranić...tyle, że opinia kogoś kto przekłada jedzenie w KFC, Mc Donaldzie i gminnej pizzeri jest dla mnie nieistotna. Co najwyżej może spowodować skutek odwrotny do zamierzonego. Pogoda spłatała figla meteorologom. Miało być bezdeszczowo, a tu proszę wiosenny deszcz postanowił obmyć szare chodniki i domy z kurzu. Ciało nadal czuje, myśli, czeka....Dowody miłości mokną na czarnej ziemi. Czuję ból, gdzieś z tył głowy, który promieniuje do ucha i gardła. Musisz się wygrzać, radzi rodzicielka...Tak czekam, aż będzie ciepło...Można zaszyć się głęboko w trawie i mieć nad sobą tylko niebo.Wizja wełnianych rękawiczek mąci mój spokój, a może to był tort schwarzwaldzki, który jadłam na tyle długo, że marzę o czymś zgoła innym. Maluch zajmuje sobą całą wolną przestrzeń moich piersi i brzucha. Mały drażni się z nim, udaje, że przytula się do mojej nogi, a ten odpycha głowę brata. Mam być tylko dla niego. Nie chce się dzielić, nie potrafi. Sama wiem, że to trudne.

piątek, 27 marca 2015

Smak

Druga trzydzieści. Budzi mnie marudzenie dobiegające z łóżeczka. Choć mój piecyku. Maluch przytula się całym sobą do mnie. Temperatura pół godziny później trzydzieści osiem i osiem. Chcesz się wykąpać? Ochoczo przystaje na propozycję nocnej kąpieli. Nie ma się siły ruszać, a ja robię mu małe fale, by woda choć trochę pokryła gorące ciałko. Zasypiamy na moim łóżku. Przez głowę przelatuje mi tylko myśl o drugiej kołderce, ale już nie mam siły wyciągnąć jej z łóżeczka. Spokojna i szczęśliwa.... Maluch budzi się o dziwo po siódmej, więc i on potrzebował snu. Wczorajsze popołudnie spędziłam na wypisywaniu kartek świątecznych, dziś poszły w świat do adresatów. Na poczcie proszę o nożyczki. Pani z okienka niepewnie mi je pożycza. Na języku czuję smak kleju. A gdzieś daleko z tył głowy, gdy zamknę oczy, ledwo wyczuwalny zapach i sól...Mały domaga się pizzy. Niestety jestem nieubłagana. Nie poszedł do szkoły i nawet nie próbuję dociec, czy jego odpowiedź jest prawdą. Odżywa oczywiście w domu. Siedzą z Maluchem na kanapie. Starszy puszcza piosenkę na tablecie, a młodszy krzyczy nie, nie...Upodobania muzyczne widać ma już ukształtowane. Cały dzień pada, trochę szaro, cieplej. Lepiej nie planować wszystkiego....

czwartek, 26 marca 2015

Bądź

Nie planuję pewnych sytuacji. Często działam pod wpływem emocji. Skrajnych, wyniszczających lub i też motywujących, uskrzydlających. Nie patrzę wtedy na zegarek, nie zważam na to co się dzieje obok mnie, czas staje w miejscu na tę chwilę. Myślę, że pod względem temperamentu bliżej mi do młodszej z sióstr. Na zewnątrz spokój, pełne opanowanie, a pod tą cieniutką warstwą niepewność wymieszana ze stu procentową pewnością .Post nie piję- mówi Pani Prezes i sączymy kolejną lampkę wina przy kominku...Różnimy się tym, że ona budzi się o trzeciej nad ranem i nie może spać, a ja śpię do chwili, kiedy Maluch wypełnia sobą moją przestrzeń. Takie małe dzieci nigdy nie chcą spać do ósmej...Mały z kolei spałby do dziesiątej. Mówię nie, nigdy w życiu, a potem cała tonę...Wystawiam się na widok, zakładam ciemnogranatowe leginsy, chcę być widoczna w pełnym świetle, z każdą moją zmarszczką przemijającego nieubłaganie czasu. A może pozostanę ponadczasowa...bo pewnych rzeczy się nie dostrzega, kiedy unosimy się kilka centymetrów nad ziemią...bądź.

It depends

Maluch wcześniej niż zwykle uciął sobie drzemkę. Od niedzieli pokaszluje, a wczoraj dostał gorączki. Póki co temperatura spada po zażyciu Nurofenu, ale pokłada się na mnie. Przytula małą główkę do moich włosów i głaszcze je....choć to ja powinnam jego. Ty mój łysy kotku- mówię. Mały jest zachwycony jego fryzurką. No widzisz Malucha obcinasz tak jak ja chcę wyglądać, a mnie zabraniasz- żali się starsza pociecha. Obiecuję, że coś równie podobnego jak ma młodszy brat zaistnieje i na jego łebku. D.P. zaczyna mi przypominać diabła Borutę. I jemu przydałaby się wizyta u fryzjera. Coraz więcej siwych włosów widzę na jego skroniach. Jego zarost jest twardy i ostry jak brzytwa. Dostaję alergii, gdy woda po goleniu wnika w moją podrażnioną skórę. Mały skarży się na swoje uczulenie. Może przestań używać taty żelu pod prysznic. Niee to nie z tego. Założysz się- mówię. Wysyłam go do apteczki po Calcium w syropie. Na zdrowie! Pichcę chili con carne. Potrawa sycąca, rozgrzewająca, która przypomina mi hiszpańskie wakacje. Barwy składników jak w filmach Almodovara.

środa, 25 marca 2015

Playground

Przedstaw się powiedz, jestem Ewa, może zejdziesz, a nie pchaj chłopczyka- usłyszałam ojca dziewczynki. Już dawno nie byłam z Maluchem na placu zabaw, a dzisiaj zapragnęłam przypomnieć sobie wspólne przebywanie z rodziną....Ciepło, radośnie, lekko...Przyjemnie było sobie obserwować Malucha, który podchodził do dzieci i mało nachalnie przebywał w ich towarzystwie, bawił się foremkami w piasku. Swoją obecnością nie robił zamieszania i pewnie dlatego zjednywał sobie również rodziców....Mały trenował na sali obok obserwowany przez swojego najwierniejszego kibica- tatę....Tym razem po treningu nie prosił, by mu kupił ciasteczko. Zanim wyszedł zjadł trzy kawałki kołocza z jabłkami. Stojący za nami starszy pan w piekarni, mówi do sprzedawczyni: Sprawiłabyś sobie jeszcze takiego małego i pokazuje na mojego króliczka....Zaczęłam się śmiać, widząc jej minę....Taa zaraz bym teścia do roboty zaprzęgła- odparowała. Mama Bliźniaków marzy o córce...może chce by rodzicielka została prawdziwą babcią....a może kiedyś Pani Prezes doczeka się potomstwa, ubranka czekają na siostrzenicę lub siostrzeńca...:)

A bit of everything

Jestem szczęśliwą posiadaczką radia w łazience. Wyniosłam je kiedy Maluch był malutki i kiedy jeszcze ja go kąpałam. Teraz kąpię go kilka razy w roku, kiedy D.P. jest niedysponowany....Muzyka towarzyszy nam podczas kąpieli, a Mały włącza radio nawet podczas mycia kurzy. Kiedyś na studiach robiłam ankietę dotyczącą badania słuchalności radia na Śląsku. Największą wiedzą wykazał się wtedy mój ....przyszły teść. Potrafił wymienić nazwy audycji radiowych radia Katowice. Równie namiętnie ogląda programy sportowe, kiedyś trenował piłkę nożną  i był sędzią....bardzo "rasowy" Ślązak....pewnie dlatego tak dbałam, by Mały nie mówił po Śląsku. Niestety teraz słabo zna gwarę...parę tygodni temu zapytał się mnie co to są karminadle...Ja jestem za to bardzo pojętną uczennicą....Lubię słuchać śląskiego, zwłaszcza w wydaniu starszych ludzi, w tych moich miejscowych sklepikach....Tym razem nie będę tak konsekwentnie broniła czystości języka Malucha....w końcu jestem Ślązaczką:)

https://www.youtube.com/watch?t=92&v=rhfiiGGy7Ls


wtorek, 24 marca 2015

Obok

Wyobrażam sobie, że siedzisz tuż obok. Jesteśmy do siebie odwróceni plecami i gadamy....Mam Ci tyle do powiedzenia, tych moich opowieści, które zebrały się we mnie od tych paru miesięcy....a może chcę Cię po prostu czuć, chłonąć Cię wszystkimi zmysłami i chcę być blisko. Bo świat wiruje cały czas i jakoś nie chce się zatrzymać. Czego chcesz- pytam? Standard...trochę przyjemności  i dużo świętego spokoju. Wynik RM lekko zatrważający, ale ja nie godzę się, że będzie gorzej- rozumiesz? Pływałam dzisiaj, śmieję się w duszy widząc osoby, które po basenie stoją z fajkami....brakuje mi jednego dnia sam na sam z Tobą, tylko z Tobą bez dzieci, bez....przyszłości i przeszłości. Takiego od nowa....Spójrz na mnie, co widzisz?

Bez ogródek

Słuchaj, spasłeś się. Musisz coś z tym zrobić. Jestem okrutna i bez ogródek walę prawdę prosto z mostu. Oglądam cudowne wakacyjne widoki, rajskie plaże i nie mogę uwierzyć, że mój domowy psycholog, z którym spędziłam wiele godzin na delektowaniu się opowieściami o dobrym jedzeniu, o kobietach, o różnych zawiłościach życia....przestał o siebie dbać. Kupiłem zaj.....e dresy...Uchmmm, chcesz lecieć w dresach? Chrzanić wygląd, wygoda jest najważniejsza. Ręce opadają...Już go sobie wyobrażam...wielki niedźwiedź w spodniach z dresu podrywający szwedki. Byle nie miejscowe. A co z nimi nie tak, pytam? Ten typ urody mnie nie pociąga...Jedziemy z kumplem na rowerach do Rajczy. Wow jestem pod wrażeniem. Możesz jechać z nami...Mój drogi, po drodze byś mnie zbierał. Mężczyźni potrafią być niezwykle wytrzymali fizycznie. Czasami chciałam im dorównać, ale najczęściej kończyło się to nieciekawie...udarem cieplnym, zmęczeniem, odparzonymi stopami, zakwasami....Obiecał, że weźmie się za siebie. U mnie sport mocno indywidualny. Nie lubię być przysłowiowym ogonem, a tak zawsze jestem pierwsza...Dzisiaj bardziej niż zwykle czuć wiosnę. Wszystko rodzi się na nowo. Nowe doświadczenia, doznania, inspiracje.....Moje pogodzenie się trwa. Może w końcu upiekę mazurek, odwiedzę babcię Polę. Chyba w końcu nadszedł czas by zajrzeć na Podkarpacie...I tam w końcu dotarła autostrada.

poniedziałek, 23 marca 2015

Koncepcja szczęścia

Od tygodnia po naszej łazience spaceruje biedronka. Kiedy wchodzę do łazienki udaje, że śpi, ale o jej żywotności zdaje się przemawiać fakt, że zmienia swoje położenie. Raz siedzi obok lustra, innym razem ukrywa się za tubkami z kremem. Może odżywia się resztkami mydła w umywalce...albo powietrzem...Przeniosłam ją do pokoju dziennego i położyłam na kwitnący na różowo kwiatek....Tydzień temu słyszę dyskusję przy stole teściów z D.P. odnośnie owego kwiatka. Usycha biedaczek, bo jest mu za ciepło od kaloryfera. D.P. przestawia go na drugi parapet. Z kuchni słyszy moje niezadowolenie. Daj go z powrotem na miejsce- mówi teściowa. Nie chce mieć ze mną żadnych zatargów...kiedy mnie podnosi się temperatura, ona gasi naszą kłótnię w zarodku. Swoich ma dość w domu....Gotuję kompot z owoców, które dostaję od nich w ilościach więcej niż hurtowych. Nie mogę wstawić nic do zamrażalnika, bo wysypują się z niego woreczki z podgrzybkami, czarną i czerwoną porzeczką, agrestem...Mały, chłopaki Kozików i Mamy Bliźniaków popijają ten napój zamiast soków z kartonów. Pani Prezes przynosi paczuszkę z kolorowymi makaronikami. Znikają w mgnieniu oka, nawet nie zdążyłam się im przyjrzeć. Wiesz, dzieciaki lubią takie rzeczy- mówi. Tak wiem marsy, snikersy, potem jak są starsze zaczynają doceniać tort zrobiony specjalnie dla nich....ale do wszystkiego trzeba samemu dojrzeć. Czas jaki tej drugiej osobie się poświęca...rozmowa bez rozmowy. Muszę radzić sobie z tą niewiedzą.

niedziela, 22 marca 2015

Chucham

Nowy czajnik wzbudza ogólne zainteresowanie. Nie dość, że jest na półmetrowej uwięzi i kiedy chcę nalać do niego wody, to muszę najpierw odkręcić kran wlać wodę do kubka, a następnie do czajnika to jego pojemność wynosi....pół litra. Niewątpliwą zaletą jest fakt, że jest bardzo cichy. Kuchnia w obrębie pokoju gościnnego, to nie najlepszy pomysł. Mały pogłaśnia telewizor, gdy ja trzaskam talerzami i garnkami obok. Gdzie byłaś?- pyta Pani Prezes. Robi wielkie oczy ze zdumienia, kiedy mówię na basenie. Na basenie?! W niedzielę rano?! Co prawda nie mogę się doczekać cieplejszej pory, by wskoczyć na rower, ale jak się nie ma co się lubi....to się lubi co się ma. Zjadamy ostatnie maleńkie kawałki torcika. Nakładam sobie na talerzyk śledzika pod pierzynką. Ciasto, ryba- w takiej kolejności, zagryzam śniadanie kabanosem...Moje kubki smakowe są usatysfakcjonowane i mogę oddać się niedzielnemu leniuchowaniu. D.P. zabiera dzieci na trening Małego. Babcię odwiedzę za tydzień, nie chce mi się ruszać z domu spod kołdry. Rodzicielka ma swoje zdanie na temat mojego opatulania się. Kiedy się nie ruszam marznę. Tak jakbym chciała w zamarzniętej lodem szybie wychuchać miejsce, by zobaczyć coś więcej. Więc sobie chucham codziennie w tę swoją przestrzeń, ale cieplej wcale się nie robi.

sobota, 21 marca 2015

Czekanie

Pierwszy Dzień Wiosny. Dzieciaki ruszyły gromadnie nad rzeczki i potoki, by utopić w nich swoje Marzanny. Mały przyniósł nagrodę książkową. Póki co historia obok wychowania fizycznego, to jego ulubione przedmioty....Rano zanim wyszedł na mecz, pożegnałam go słowami "Zjedz trawę". D.P. daje mu wskazówki. Wieczorami piłka nożna. Jak nie Liga Mistrzów, to Liga Europejska, polska reprezentacja....treningi, mecze, sparingi, podwórkowe kopanie, odbijanie piłki Małego z bratem. Sport to zdrowie, tyle, że stracone jak mówi Mama Bliźniaków. Pani Prezes pilnuje bliźniaków, podczas gdy ich mama maluje...Wolałabym malować, niż pilnować tych dwóch piekurotów....Maluch zajada się biszkoptem, który wyszedł nad podziw pięknie. Mały zjadł parę truskawek z ciastem i wylizał garnek po kremie. Ubitą śmietanę z mascarpone można wręcz kroić nożem. Wiesz, ale serniczek też byłby dobry- mówi z pełną buzią.....Piorunuję go spojrzeniem, niestety nie skamieniał. Dzisiaj kolejna impreza urodzinowa....W tym świętowaniu wkrótce dotrzemy do kwietnia i odbędzie się moja zaległa...Póki co złota sukienka wisi w szafie...czeka. Mam nadzieję, że druga połowa kwietnia okaże się ciepła...Spore przesunięcie w czasie. Czekanie....

piątek, 20 marca 2015

Zabawka

Mały dzwoni do mnie rano. Co się stało? Mama wyjdź na dwór, zaraz będzie zaćmienie słońca. Naście lat temu jestem w Monachium, w pracy. W pewnej chwili robi się zupełnie ciemno i ta ciemność trwa przez dobrą chwilę.....Dzień stał się nocą. Dziś...Czajnik został wybrany. Przez kolejne półtora roku będzie parzył herbatę. A może chodzi o termin przydatności? Ludzie tak jak zabawki szybko się nudzą. Mały miał ich na kopy. Ostatnio sam przyznał, wyjście do sklepu oznaczało dla niego nowy hot wheels. Maluch powoli przejmuje schedę po starszym bracie. Może jakiś nowy film obejrzę....tylko jaki?! Nawet skomentuję i na tym się skończy. W którym momencie jestem zauważana: kiedy piszę, gotuję, kiedy jestem bliżej? Piszę to co czuję, nie ubarwiam, bo po co? Już nie muszę udawać innej niż jestem. A czy ta normalność magnetyzuje...........?

Co dzień

Świt przebija przez żaluzje. Nawet przyroda robi niespodziankę- minus pięć. Trawa i gałązki pokryły się srebrem. Cicho schodzę po schodach, by nie obudzić dzieci. Kiedy wracam, widzę ciałko mojego robaczka. Otulam go kołderką. Wyjątkowo długo śpi. Zamykam oczy, śnię...Maluch cicho wykrada się z łóżeczka. Jak co dzień szuka pod łóżkiem mojego telefonu. Jestem szybsza niż on. Grajdoli się po misia, którego zauważył w rogu łóżka. Nie otwieram oczu i dostaję buzi. Po chwili czuję jak rozpycha się łokciami i kolanami. Ten poranny masaż trwa...taki zwykły niezwykły dzień.

czwartek, 19 marca 2015

Może

Znowu zgubiłam rękawiczki....zawsze zostawiam w nieodpowiednich miejscach......Rekord bicia szybkości na drodze, ale i Pani Prezes to się zdarza...Słuchaj, jeszcze nigdy tak wolno nie jechałam tą drogą. Ciemno, jakiś zwierzak, zaraz mi tu wypadnie na maskę- odparowała. Przyjedziesz jutro? Pojedziemy zobaczyć skarbonkę Mamy Bliźniaków. Mam inne plany....przyjedź Ty. Kupiłam truskawki, mascapone, włoskie wino do mojego deseru....Zrób lepiej brownie. Nie, truskawki są z Hiszpanii, proszę mi tylko nie ogołocić lodówki do soboty....- mówię do D.P.Mały prosi...narysuj mi te ilustracje. Nie, miałeś sporo czasu...Herbata czarna...jak to było myśli rozjaśnia. Być może....Znowu kolejny mecz, znowu piłka....choć czy o piłkę mi chodzi? Wątpię. A może jak się tak napatrzę to mi przejdzie, może...Pani Prezes zachwala mi swoje danie de lux z Lidla. Nie jadam gotowych dań- odparowuję...u mnie dzisiaj pierś z kurczaka w przyprawie gyros, ryż i sos tzatziki. Pachnie obłędnie, mam ochotę zjeść wszystko...Zapach...ale ładnie pachniesz, wybierasz się gdzieś- pyta Mały....tak...po truskawki.

Życie

Codziennie zanim wyjdę z domu z Maluchem sprawdzam temperaturę powietrza. Dzisiaj po raz kolejny przywitał nas zimny poranek. Tylko pięć stopni na plusie, a za dwa dni zaczyna się kalendarzowa wiosna. Mały pokaszluje swoim charakterystycznym suchym kaszlem. Ciekawe, co znowu pyli? Wieczorem zanim wyszłam na basen, zakropiłam mu oczy. No to teraz żadnego zadania z  matematyki nie zrobisz. Nie wydawał się szczególnie zmartwiony tym faktem. Przypominam Małemu, by zabrał do szkoły czekoladę na świąteczną akcję charytatywną. D.P znajduje w szafce opakowanie galaretek z Krakowskiego Kredensu. Skąd to masz?- pyta. Dostałam od Mamy Bliźniaków...Wyczucie. Jak byłam w ciąży dostawałam butelki wina, które chętnie wypijał przyszły ojciec, a teraz kiedy nie jadam kupnych słodyczy, dostaję je w prezencie....Ostatnio w programie Wiem, co jem usłyszałam, że jedna czekoladka  codziennie przez cały rok, to dodatkowe pięć kilogramów na następnego Sylwestra....Kości, to na cmentarzu jak mówi babcia Marysia, ale....jak biały salceson też nie chce wyglądać. Póki co dobrze się czuję w swojej skórze, nawet tak jasnej....

środa, 18 marca 2015

Słodycz

Po raz pierwszy zabrałam Malucha na basen. Zanim tam dotarliśmy, wstąpiłam po kołocz. Tym razem bez drożdżówek. Maluch oczywiście próbował uciec z szatni prosto na basen w swoim płaszczyku i czapce...ale sytuację uratował kaptur z bluzy. Potem postanowił pomóc pani sprzątaczce i położył się na podłodze. Koniec końców ponaglany przeze mnie zaczął się rozbierać. Czepek pływacki nie znalazł jego uznania, ale kiedy założyłam mu go po raz trzeci, odpuścił. Ratowniczka dała nam dmuchane kółko i moja mała żabka dryfowała na powierzchni wody. Robił to z dość poważną miną, ale po chwili się rozruszał i zaczął sam uderzać o taflę wody. D.P ogląda mecz na pepiku...Idę na basen...Co przecież już byłaś. Tak, w charakterze opiekunki dla dziecka. Mały się nabija z mojej żabki....poczekaj myślę, będziesz chciał iść ze mną....Jednak nie wszyscy są fanami piłki nożnej....a szkoda byłoby więcej miejsca w basenie dla mnie. Mam ochotę na coś grzesznie słodkiego...Na deser który zjem w całości. Marzy mi się biszkopt nasączony półsłodkim winem, przekładany kremem z bitej śmietany z mascapone, ze świeżymi truskawkami...Tak takie połączenie słodyczy z orzeźwiającą nutą owoców....

wtorek, 17 marca 2015

Inaczej

Wybrałam się z Maluchem na dopołudniowy spacer. Zaskoczyło mnie miłe ciepło i fala słońca, która ogrzewała moje plecy. Maluch skubał herbatniki zakupione w sklepie na rogu. Chce pani chleb odebrać? Ach, no tak, dla męża....Przypominam sobie ....D.P. zajada się ciemnym pieczywem, którego to Mały nie chce tknąć, nawet jeśli nie ma nić innego w domu. Biała buła musi być i koniec, ewentualnie chlebek pszenny. Te z domieszką mąki żytniej gryzą go w język. Jak co roku w mijanym przy drodze ogródku kwitną krokusy- cała gama kolorystyczna. Cebulki zostały posadzone jesienią przez starszego pana, którego często widzę pochylonego nad jakimś krzewem. Obok swojej posesji ma lasek sosnowy. Lubię wracać z drugiej strony tej ulicy, ale w pewnym miejscu droga się urywa i powrót tylko koleinami, w których gubią się małe kółeczka. Z dwóch stron droga wiedzie przez pola marchewki, ziemniaków, kukurydzy, żyta...kto by pomyślał, że na Śląsku znajdę namiastkę wsi. Wielokrotnie w tych polach widziałam sarny, bażanty....choć te wchodzą bez zaproszenia na nasze podwórku. Sąsiad wówczas się wścieka, bo jego owczarki kaukaskie biegają jak oszalałe. Mama o której jest ten konkurs? Ręce mi opadły, a może już się zaczął, a ty siedzisz w domu. Na szczęście zdążył dotrzeć na czas na swoim lekko przyrdzewiałym rowerze. Dlaczego nie zakładasz blokady? A kto chciałby taki rower? Rzeczywiście przydałby mu się lifting...Mój crossfire stoi w garażu. W tym roku obiecałam sobie, że zrobię mu przegląd. Całkiem dobrze wygląda jak na swój wiek, o niebo lepiej niż rower na którym jeździ Mały. Ma obiecane, że jak wyrośnie ze swojego dostanie mój, a ja wtedy kupię sobie w końcu jakąś damkę....

poniedziałek, 16 marca 2015

Nic

Chcesz pogadać?- pyta rodzicielka. Co się dzieje? Nic. Wszystko dobrze. Wiesz trzynasta rocznica ślubu, jest problematyczna, tak samo jak siódma. Taaak no proszę, spinam się. Jest mi niedobrze, w głowie zaczyna pulsować. Za dużo siedzenia przed ekranem, za mało snu. Są jeszcze jakieś problematyczne rocznice? Tak....jak dzieci wychodzą z domu. No proszę jedno wyjdzie, drugie zostanie- podsumowuję wywód. Idę myć samochody- zajmij się Maluchem. D.P. spogląda znad komputera. Zostaw, ja to zrobię jutro. Nie, chcę mieć zajęcie. Muszę coś robić, działać, może wtedy głowa nie pęknie. Po godzinie zdążyłam umyć wnętrza samochodów i swoje odkurzyć. Śląsk odkłada się nam sporymi dawkami kurzu i brudu. Zapowiadają piękną pogodę na cały tydzień. Nie zobaczę nawet płatka śniegu. Nie chcę już widzieć zimy. Czuję się jakbym dłubała łyżeczką od herbaty w dwudziestometrowym murze, a nawet jeśli uda mi się go przejść, to czeka kolejna pułapka jak w filmie Cube. Włosy falują na wszystkie strony, nie założyłam białej opaski. Zaróżowiłam się z wysiłku, a może z zimna? Rozgrzewam zimne dłonie kubkiem z ciepłą bawarką. Znowu zimne! Mały chwali się piątką ze sprawdzianu z geometrii, czyta materiały na jutrzejszy konkurs. Wino przestało smakować....

Porządki

Zostaniesz z Maluchem?- pytam D.P.Chciałabym pooglądać jeansy. Ten obiecuje zabrać kurczątko na spacer.  Najbardziej lubię samotne zakupy. Nikt się nie denerwuje, niecierpliwi, nie zrzuca ubrań z wieszaków lepką rączką. Ludzi wydawałoby się sporo, ale na szczęście tam, gdzie weszłam nie czuć było ścisku. Porządki w szafie....do porządku siebie przywołuję. Czy chcę?! Muszę. Choć wszystko we mnie bulgocze i się buntuje! Obrzydzam sobie jabłka, kawę, śnieg, zimę, piłkę, dłonie, kolor czerwony. Celebruję każde nie, każde niezdecydowanie, każdy smutek. Chodzę po sklepie, kicham. Uczulenie na ludzi! Z zazdrością patrzę na parę jedzącą lody. Cóż deseru tu nie będzie, bo herbata nawet niewypita. Mały zadowolony z nowej kurtki i bluzy. Ciocie doskonale trafiły w jego gust. Odprowadziłam go z Maluchem pod szkołę. W sklepie spotkałam żywą reklamę swojej firmy wir leben Autos. Ciekawie zerkała na Malucha, który dla odmiany krzyczał: serka. Dzieci dobitnie i głośno wyrażają swoje emocje i potrzeby. W przeciwieństwie do nas.


sobota, 14 marca 2015

Kawałki

Pani Prezes skarży się na dolegliwości żołądkowe. Prowadzę swoje małe śledztwo i po chwili mam odpowiedź na swoje pytania.....Blisko, a jednak daleko. Daleko, a jednak blisko. Jak stąd do Kenii.....Podskórnie wyczuwam. Powoli kończy się okres świętowania urodzinowego. Idź już, nie proś! Stoję z plastykowym kubkiem herbaty i widzę plecy. Tylko plecy. Ktoś obok pije piwo, inny sprawdza wiadomości w telefonie. Siedzi. Plecy nawet nie drgną. Taki obraz wystarczy za wszystkie słowa. Nienapisane, niewypowiedziane. Dochodzi do mnie małymi kroczkami, mrozi moje rozedrgane chwile. Bardzo twarde, a jednocześnie kruche, jak porcelana z której pije się herbatę. Jak mocniej uderzysz, rozpadnie się na wiele kawałków. Maluch budzi się przed szóstą. Zalewa się łzami idąc do łazienki. Słuchaj wszyscy śpią. Ciocia śpi, dzieci śpią, tata śpi...Ta argumentacja nie działa. Po chwili sam przestaje, zapomniał. Tylko ja mam dobrą pamięć?!

piątek, 13 marca 2015

Trwanie

Stoję gdzieś na środku chodnika i mijają mnie przypadkowi ludzie. Takie moje trwanie w bezruchu, wpatrywanie, chłonę tę chwilę wszystkimi wyostrzonymi zmysłami. Szaleństwo, autostrada?! I gdzieś w tym wszystkim Ja. Maluch ściąga swoje buty i rzuca nimi śmiejąc się przy tym do rozpuku. Przestałam liczyć, ile razy zajęło nam zakładanie adidasków. Rzucam je w końcu do koszyka, by zrobić zakupy na urodzinową kolację i obiad dla Małego. Pieczone udka  i bitki wołowe, dużo klusek i modrej kapusty. Na deser sernik z brzoskwiniami...Bardzo tradycyjnie, klasycznie....Dzisiaj bez żadnych szaleństw, ekstrawagancji...Do tego potrzeba nastroju, zapachów, smaków, inspiracji! Śnieg z deszczem pada od rana, szaro. Hiacynt stoi na parapecie obok gwiazdy betlejemskiej, która jakby zapomniała, że Boże Narodzenie było prawie trzy miesiące temu i dalej kusi swoją czerwienią. Wiosna zazębia się z zimą.


czwartek, 12 marca 2015

Szukam

Maluch od kilku dni stękał i jęczał, gdy usiłowaliśmy mu włożyć na stopę buciki. D.P. ruszył na strych, by przynieść mocno wysłużone buty po Małym, które pewnie po nim nosił mój chrześniak. Co to jest?! Wiesz te może nosić na dwór, a za miesiąc kupisz mu jakieś adidaski...Cóż miesiąc to szmat czasu, obecne buciki wyglądają na mocno wysłużone, więc postanowiłam załatwić sprawę od ręki. Na szczęście w sklepie, gdzie mają dział dziecięcy jest włączony telewizor, więc Myszka Micky umiliła czas Maluchowi, a ja mogłam zająć się jego stopami. Mój chłopczyk ma wysokie podbicie, więc to nie jest prosta sprawa cokolwiek wcisnąć na zdawałoby się tak maleńką stópkę. W końcu wybrałam, mam nadzieję, że następny taki zakup będzie miał miejsce jesienią...Wieczór może kino, może siłownia- co prawda nie wiem, co mogłabym tam robić, by się nie uszkodzić i nie zaryć nosem podłogi. Dalej szukam...!


środa, 11 marca 2015

Kolejność

Maluch jak zwykle robił furorę w piekarni. Dla mojego dziecka przesuwanie, dotykanie jest niezwykle ciekawym zajęciem i nie potrafi ustać w ogonku przez pięć minut. Jednak ten kołocz jest niesamowity. Jeszcze ciepły, gdy go zawijają w papier i warto chwilę postać w kolejce. Maluch co prawda woli drożdżówki z serem, ale ja czekam na moment degustacji ciasta....Długo delektuję się moim kawałkiem, bo drugi dopiero nazajutrz. Rano wychodzę z naszej sypialni i mówię, że idę zrobić mleko i kawę...Codzienny niezmienny rytuał. Przez ostatnie tygodnie kawa była chłodniejsza....ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Pachnę mieszanką chloru, ziół i perfum. Zanim weszłam do sauny pływałam czterdzieści pięć minut. Pierwszy raz było mi tam zimno....Być może tak moje ciało zareagowało na różnicę temperatur. Zdecydowanie to miejsce ma więcej plusów niż jacuzzi. Kolejny tydzień mija...bliżej do wiosny niż do zimy. W bez-pragnieniu trwam.

poniedziałek, 9 marca 2015

Wiem

Wiem, że myślisz o mnie. Skąd to wiem? Intuicja, szósty zmysł. Często brakuje Twej fizyczności. Zapominam pytania, które chciałam Ci zadać, bo tak wiele ich jest każdego dnia. Wszystko co najważniejsze masz blisko siebie, prawda?! Pytanie retoryczne. Co czujesz, czy czujesz mnie?


Double Birthday

Jak chcesz, to zrobię dla Ciebie urodzinowe danie. Dobrze- zgodził się łaskawie Mały. Tylko tak na bogato...Akurat skończyła się w domu oliwa z oliwek, którą mój kuchcik ostatnio zużył do swoich bruschettek. Zanim więc dotarłam do domu zrobiłam zakupy w Biedronce, w której jak zapewniała Pani Prezes znajdę dorodne krewetki i inne owoce morza. Danie wyszło bardzo smaczne i pewnie wkrótce do niego wrócę. Do południa wybrałam się z Maluchem na spacer. Jest piękna, słoneczna pogoda, ale silny wiatr głośno przypominał, że mamy marzec i nadal ciepło należy się odziać. Maluch jak zwykle usiłował zrzucić swoje buty i głośno protestował, kiedy chciałam go zabrać do domu. Musiałam moją kluseczkę śląską wziąć na ręce i dawaj szybko otwierać drzwi, bo na sto metrów słychać było jego głośny lament. Wieczór...tylko dla siebie. Niektórzy grają w piłkę, inni jeżdżą na rolkach, a ja męczę moją żabkę...



niedziela, 8 marca 2015

Without men

Pani Prezes dzwoni do mnie: No i jak stęsknili się za Tobą? Tak baaaardzo:)- odpowiedziałam. D.P. usłyszał pytanie szwagierki i rzecze: Zwłaszcza Mały, bo pierwsze słowa zadane w kierunku syna brzmiały: czy powtórzył angielski...Maluch ucieszył się z precelka i nie schodził z kolan dopóki nie przeczytaliśmy kilku książeczek. Wieczór, noc....taka jaką pamiętałam jak przez mgłę. Swoisty powrót do przeszłości. Mama Bliźniaków wyglądała zachwycająco w oberżynowej sukience. Czarne skórzane spodnie przylegały jak druga skóra do mojego ciała. Więcej czerwonej szminki- zaordynowała najmłodsza sióstr. Rozepnij ten guzik! A Ty co?! Ja jestem waszym tłem. D.P. zadzwonił tak jak obiecał- wcześnie! Na szczęście telefon był wyciszony. Jednak mnie obudził brak małego ciałka, soczystych pocałunków z rana. Chmurzyca czekała na nas z ciastem czekoladowym i pysznym obiadem....Makaron z krewetkami w winnym sosie...Spacer oczywiście po krakowskim rynku. Postanowiłyśmy, że co roku będziemy w ten sposób spędzały Dzień Kobiet. Bez mężczyzn, którzy o nas nie pamiętają, tak jakbyśmy sobie tego życzyły....

Our day







sobota, 7 marca 2015

piątek, 6 marca 2015

Take this waltz

Pachnę chlorem po basenie. Dzisiaj do kin wchodzi obraz Szumowskiej "Ciało". D.P. zachwyca się moim....zna mnie tak długo. Widział jak się zmieniało przez te dziewiętnaście lat. Dalekie od ideału...ale ostatnio dobrze się w nim czuję. Może więcej je rozpieszczam niż dziesięć lat temu. Może jestem bardziej świadoma swoich wyborów. Krytyczna- zawsze....Chciałabym posiadać umiejętność zapominania, pstryk palcami i już...życie toczy się dalej. Tak jak we wczorajszym filmie...Myślę, że Mamie Mądrego, by się spodobał. A może mnie po prostu podoba się takie kino, trochę odrealnione, baśniowe.  Śmiech przez łzy. Mały obchodzi w poniedziałek kolejne naste urodziny. Urodziny podwójne, bo moja rodzicielka ma tego samego dnia. Ja obchodzę z moją szwagierką. Maluch z D.P. mają dwa tygodnie różnicy. W ramach prezentu zażyczył sobie wyjście do swojej ulubionej restauracji.....krewetki chodzą mu po głowie. Jutro Pani Prezes oprowadzi nas po swoich miejscach...Nasz Dzień Kobiet!

https://www.youtube.com/watch?v=JQm1OmLMNno


środa, 4 marca 2015

RM

Na początku listopada miały miejsce zapisy na RM na nowy rok. Po półtorej godziny czekania w kolejce długiej jak za mięsem w PRL-u zostałam zarejestrowana. Doczekałam się i dzisiaj mój kręgosłup został dokładnie zobrazowany. Na wyniki opisowe przyjdzie czekać kolejne dwa tygodnie. Co nagle to po diable! Na głowę założono mi słuchawki, ale hałas wydobywający się z tego urządzenia, przypominał mi łomot na technoparty. Niestety nie mogłam się nawet poruszyć. Mam nadzieję, że to mój pierwszy i ostatni zabieg tego rodzaju. Nad całym ciałem miałam ogromny, plastykowy sufit w odległości czterdziestu centymetrów od oczu. Przytłaczający, klaustrofobiczny widok. D.P. z miną cierpiętnika siedzi z Maluchem, który podobno przechodzi samego siebie. Idę na basen. Co?! Kto ma urlop?! Obierz ziemniaczki- powiedziałam na odchodne. Stęskniłam się za zapachem chloru, RUCHEM...Na pasie obok trenował zawodowiec. Z podziwem patrzyłam na kraula w jego wykonaniu. Woda wręcz rozstępowała się pod ruchami jego ramion. Raz za razem zupełnie bez żadnego wysiłku. Jednak basen to nie tylko rekreacja dla ludzi sprawnych, zdrowych. Po chwili na basenie pojawiła się grupa z pobliskiego ośrodka. Zajęli sąsiednie jacuzzi. Niektórzy na wózkach, inni o kulach. Z pomocą kolegów wszyscy znaleźli się w bulgocącej, ciepłej wodzie. Ciągle jakiś łącznik. Jak Alicja  po drugiej stronie lustra. Tyle, że obok nie stoi buteleczka z magicznym płynem. Pogoda pokazuje swoje marcowe oblicze. Tu sypnie śniegiem, by nagle dmuchnąć mocniej i rozwiać chmury, ustępujące miejsca słońcu na niebie. Maluch nasłuchuje dudnienia z kratki wentylacyjnej. Mały wrócił z wycieczki szkolnej z pustym kubełkiem. Opadły mi ręce, kiedy usłyszałam na co wydał trzydzieści złotych...-Mama, by ci miesiąc kurczaka piekła- słyszę słowa D.P. Moje dziecko to taki bardzo przeciętny nastolatek. Gdy ma pieniądze, musi je wydać do ostatniej złotówki......w dodatku na junk food!

wtorek, 3 marca 2015

Wyjątkowy

Mały kaszle od piątku. Stężenie leszczyny osiągnęło średni stopień pylenia w całej Polsce. Z ulgą przyjęłam wczorajsze deszcze, które choć na chwilę osłabiły siłę rażenia unoszących się pyłków. Dzisiaj kolejna niespodzianka. Zima przypomniała sobie o mnie, o nas i rzuciła trochę białego śniegu na mokrą ziemię. Jeszcze niedawno studziła rozgrzane ciała, teraz tylko swym ostatnim tchnieniem, chce przypomnieć swe najlepsze dni. Mały z D.P. pierwszy raz wybrali się na wieczorne bieganie. Zastanawiałam się, który pierwszy padnie...Starszy musiał później wyregulować oddech...Mam nadzieję, że ta namiastka sportu wejdzie mu w krew. Na moim policzku pojawił się brązowy siniak. Skin illusion przykrył go swoją delikatną, jasną barwą. Trochę piecze, swędzi, to chyba znak, że się goi. Maluch długo marudził, zanim usnął. Dzisiaj zrobił pobudkę po czwartej. Świat bez okularów jest bardzo miękki. Szukam po omacku smoczka. Zasypia. Sprawdzam pocztę. Życzy mi jak zwykle miłego dnia. Wyjątkowy sposób na pożegnanie, przywitanie nocy, świtu. Czekanie na kolejną wiadomość, tekst....Czasami aż przytyka mi oddech, po chwili serce zaczyna bić swoim rytmem. Rozum i rozsądek zwyciężył w tym pojedynku. Maluch udaje, że nie słyszy "daj buzi". Nie lubi być całowany, nie lubi rozdawać swoich buziaków ot tak. Pewnie niedługo zacznie wycierać twarz kątem rękawa. Nie wymuszam na nim całusów, bo wiem, jak sama tego nie lubiłam. Wszystko musi zagrać w danej chwili. Temperatura, zapach, dotyk, to chyba uruchamia chęć bycia całowaną....

poniedziałek, 2 marca 2015

Inna

Szwy drażnią policzek od wewnątrz. Najchętniej uwolniłabym się z tych plastykowych nitek. Mały marudził pół dnia chcąc wymóc na mnie wyjście...kino lub sklep. Miałam sobie wybrać. Pogoda miażdżąco wpłynęła na moje samopoczucie i po południu usnęłam ubrana od stóp do głów i przykryta po czubek nosa. Dalej jednak nie miałam ochoty na żadne wyjście i wysłałam go po książkę. Na koniec podsumowałam, że zdolności językowe ma po swoim ojcu. Dobrze, że zadzwoniła Pani Prezes, która skróciła moje i jego męki. Ciężarna Chmurzyca zaprosiła nas na Dzień Kobiet do siebie. Jakoś ostatnimi laty spotykamy się przy soczku, bo zawsze któraś z nas jest w ciąży. Dawniej kiedy jeździłyśmy do babci Poli na Podkarpacie, gdzie msza niedzielna trwa półtorej godziny do dwóch plotkowałyśmy do późna w jej kuchni, czekając tylko aż babcia pójdzie do siebie odmawiać modlitwy. Można wtedy było otworzyć drugą butelkę wina. Każda z nas lubiła inne....różowe kalifornijskie Mama Bliźniaków,  najczęściej Chardonnay Chmurzyca, Bordeaux to był mój wybór. Pani Prezes zaproponowała uczcić  Dzień Kobiet i "skarbonkę" Mamy Bliźniaków już w sobotę. Zapytałam, czy może pójdziemy na ośmiorniczę, którą ostatnio chwaliła się na profilu społecznościowym...W tym wypadku jednak cena równoważy jakość. Ta skorygowała jednak moje plany i zaproponowała inny lokal. Mam nadzieję, że mają tam sałatki, bo nie zamierzam zajadać się wieczorem pizzą, nawet i najlepszą....Krewetki tygrysie na liściach sałaty... to bym też połknęła równie szybko jak Mały. D.P. nie podziela naszego entuzjazmu jeśli chodzi o owoce morza...dla niego z owoców morza może być ryba. Kiedy delektowaliśmy się smakiem ostryg z politowaniem patrzył na mnie i swego pierworodnego. Cóż jedni wolą drób, a inni...

niedziela, 1 marca 2015

Wychodne

Mogę iść z wami. Nie, chcę z ciocią porozmawiać. Mały jest zawiedziony naszą odmową. Tak to jest kiedy dziecko zabiera się prawie wszędzie. Jeździł ze mną na rehabilitację, kiedy miał pięć lat. Siedział sobie na krzesełku i czekał na koniec zabiegu. Zwykle potem zabierałam go na basen lub lody, jako, że był to okres wakacji. Podobnie robię z Maluchem. Jego rekord to prawie dwie godziny siedzenia w wózku podczas wizyty u dentysty. Zanim gdzieś wyszliśmy lub jechaliśmy z Małym, szykowałam dla niego bułkę i wodę mineralną. Spokój był całą drogę. Mama Bliźniaków chętnie skorzystała z propozycji sobotniego wyjścia. Po wydarzeniach ostatniego miesiąca schudła trzy kilogramy. Wczoraj nie zamykała się jej buzia, kiedy z błyskiem w oczach opowiadała o swojej nowej "skarbonce". Prawdę mówiąc mam nadzieję, że ja nie będę musiała tego drugi raz przeżywać. Tych wyrzeczeń, zmęczenia. Nawet dzisiaj wydawałoby się proste odmalowanie pokoju budzi mój wewnętrzny sprzeciw. Przygotowanie, działanie, sprzątanie....Niestety mimo, że w karcie mieli sok warzywny musiałam zadowolić się grejpfrutowym. Mama Bliźniaków spałaszowała deser lodowy, wypiła jasnozielone Mojito, które zapiła Tequilą w tęczowych barwach. Myślę, że to niespodziewane wyjście dodało jej energii. Oczywiście nie obyło się bez zwierzeń dotyczących małżeńskich relacji. W ostatnim numerze Twojego Stylu, jest ciekawy artykuł o tym, co determinuje wybór partnera, męża. Generalnie szukamy kogoś, kto miał podobne doświadczenia w życiu, bo chcemy to wszystko niejako przerobić jeszcze raz, tyle, że oczekujemy innego efektu. Poza tym chemia...niewidoczny system immunologiczny . Mężczyźni przy wyborze stałej partnerki wybierają inne cechy, a inne gdy chodzi o przelotną relację. Artykuł porusza wiele zagadnień i z pewnością każdy wyciągnie z niego jakąś swoją dobrze mu znaną prawdę.