piątek, 19 października 2012

O placku prababci

O placku prababci

Dzisiaj upiekłam popisowe ciasto mojej prababci Kasi. Jest to moje drugie ciasto drożdżowe, bo pierwsze było tak twarde jak suchar. Dlatego ciasta drożdżowe omijałam szerokim łukiem i nie kwapiłam się z ich pieczeniem naście lat. Moja mama na święta piekła rolady drożdżowe z makiem. Hmmm poezja....Ciasto drożdżowe domowej roboty, wypełnia smakiem i aromatem cały dom. Kojarzy mi się z ciepłem, bliskością, rodzinną atmosferą. Na prawdę warto po nie sięgnąć, by poczuć tę magię. U mojej prababci to właśnie w kuchni toczyło się całe życie towarzyskie. Biały kredens z szybkami z zielonkawego szkła, duży piec kaflowy, kozetka, stół, w podłodze specjalna dziurka na orzechy laskowe, które rozbijałam zwykle z młodszą siostrą, a na ścianach haftowane makatki. Przy piecu, był drewniany pojemnik na węgiel. Klimat tego miejsca było czuć już od progu, a prababcia, którą odwiedzaliśmy regularnie zawsze szykowała placek drożdżowy z kruszonką, którą uwielbiałam zlizywać, zdrapywać i byłam głęboko nieszczęśliwa ,jeśli trafił mi się brzeg ciasta, na którym tego smakołyku brakowało. Jeden placek nasza wszystkożerna rodzina pochłaniała na miejscu, a drugie dostawaliśmy do domu. Do tego wyłuskaną fasolę biały jaś, słoiki z ogórkami kiszonymi z przykrywkami z grubego szkła i z gumowa uszczelką. Te kiszone skarby znajdowały się u prababci w piwniczce, do której miałam pewne obawy chodzić. Może brało się to z tego, że sufit był tam niski, a może bałam się, że prababcia o mnie zapomni i mnie tam zostawi:) Prababcia Kasia była maleńką osobą o niespożytej energii. Kiedy byłyśmy małe, huśtała nas na swoich nogach. Ostatnio spróbowałam tego wyczynu z rocznymi brzdącami i po chwili moje członki zaczęły omdlewać. To chyba potrafią tylko prababcie. Mój dzisiejszy placek upiekłam korzystając z półwiecznej książki kucharskiej mojej babci, a potem mamy. Nie upiększyłam go kruszonką, tylko dlatego, że wychowałam „potwora”, który nie lubi pączków, drożdżówek, a wszelkie lukry nagminnie każe sobie ściągać. Zobaczymy, co powie tym razem? Oby podejście numer dwa było udane. Smacznego!

1 komentarz:

  1. Ja z ciast drożdżowych to robię w sumie tylko ciasto na pizzę :) No i ostatnio chlebek - też na drożdżach, bo do zakwasu jeszcze nie doszłam.

    OdpowiedzUsuń