środa, 7 listopada 2012

Cierpliwość

Słuchaj, czy mam Ci pomóc zrobić porządek na biurku?- zapytałam. Nie, dziękuję, nie musisz. Poskładaj więc te rzeczy, bo zaraz się nimi zajmę. Po godzinie wchodzę do pokoju. Śmietnik na biurku jak był, tak jest. Składowisko wszelakich drobiazgów, pamiątek, niezbędnych karteczek, gazetek: Kaczor Donald, Bravo Sport. Plakaty czekają w kolejce na powieszenie na sosnowym suficie. Powoli zaczynam zgrzytać zębami, spinam się cała w sobie. Masz pięć minut! Oczywiście deadline mija dla mego niefrasobliwca niepostrzeżenie. Po chwili zawartość biurka ląduje na podłodze zmieciona moimi dłońmi. Zaczyna się w końcu wielkie sprzątanie i upychanie skarbów do pudełek po butach, czekoladkach, „kaczorki” równo poukładane, oczekują w szufladzie na swojego wiernego czytelnika. Do tej pory sobota kojarzy mi się z porządkami. Rano zakupy. Dawniej była to moja domena. Trzy jogurty, trzy serki, trzy bułki. Reszta w kawałku. Porządki również były skrupulatnie podzielone, między trzy siostry. Przypomina mi się zabawna sytuacja. Czekam, kiedy to młodsza siostra wyniesie śmieci. Śmieci w koszu rosną jak hałda na Halembie, a ta niewzruszona zajęta ważniejszymi sprawami. Zimna wojna trwa do wieczora. Wchodzę do jej pokoju z wiadrem i bez słowa wysypuję zawartość na środek pokoju. Obierki, papierki nie ważne. Czekam. Za chwilę widzę ją w drzwiach mojego pokoju. Zawartość ląduje na mojej nowej, beżowej wykładzinie. Zbieram wszystko. Już wiem, że tę bitwę przegrałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz