wtorek, 12 lipca 2016

Burza

Pielęgniarka szuka fioletowej żyłki. Ile pobrać tej krwi? Z pięć centymetrów. Sporo- przebiega przez moją głowę myśl. Mały robi się dziwnie blady. Źle się czujesz?- pyta kobieta. Kiwa głową. Stań przy oknie. Nie- głośno mówię. Zemdleje. Głowa między nogi. Oddychaj głęboko!- mówię do dziecka. Po chwili dochodzi do siebie. Deszcz miarowo zaczyna padać. Maluch stoi nieruchomo, wygląda przez otwarte okno. Podmuch wiatru przewraca pojemniki z moczem. W deszczu idę po pieczywo na śniadanie. Funduję sobie prywatną saunę, prasując kolejną porcję pościeli. Termometr wskazuje trzydzieści stopni. Biorę rower, by zniknąć wśród zieleni wysokich drzew. Wyłącz klimatyzację....Tam. Piję czerwone chorwackie wino, wodę i kawę...Upał staje się nie do wytrzymania. Tu. Zjadam czwarty kawałek baklavy. Patrzę na łódeczki na jasnym kawałku materiału i uśmiecham się. Lubię się tak czuć. Odgadywanie myśli i pragnień trwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz