piątek, 22 lipca 2016

Pilgrims

Spotkałem Tomka na lodach z rodziną- mówi wieczorem D.P. Uhmm...Mają dwóch pielgrzymów z Włoch...Ooo zaciekawił mnie mój mąż. I już na lotnisku pytali go, czy nie ma nic przeciwko, jeśli kupią sobie piwo. Pielgrzym też człowiek i wypić sobie musi....a już w kraju, gdzie od gatunków piwa kręci się w głowie...Ponad dwadzieścia lat temu D.P. również jeździł na spotkania oazowe organizowane w Taize...Wina kupowane w kartonach- bo lekkie. Parówki- bo najtańsze, maczane w musztardzie Dijon i jazda stopem do najbliższej miejscowości...Modlitwa przy okazji...Kiedyś z kolegami wyjechał na Wakacje z Bogiem, gdzieś tam w Polskę...Z kartek śpiewników zrobili samolociki, a potem wysłali je przez okno na pobliskie boisko. Wchodzi ksiądz opiekun: Co tu się dzieje, Sodoma i Gomora...poszedł wezwać posiłki. Chłopaki wyskoczyli przez okno pozbierali samolociki co do jednego i grzecznie poszli na nabożeństwo. Na śniadanie spóźniali się tylko na początku, bo potem wszyscy zgromadzeni musieli na nich czekać. Cała sala przeciwko czterem nastolatkom...Potem spotkał tego samego księdza na ślubie swojego kuzyna w Orzeszu i grzecznie wycofał się pod ścianę, by broń Boże, ksiądz nie skojarzył go z samolocikami... Dzisiaj też pójdziemy na lody?- pyta Maluch. Pojedziecie- obiecuję dziecku. Kingusia będzie?- pyta o swoją koleżankę. Oj tego to nie wiem, może...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz