sobota, 25 lipca 2015

Niespodzianka

Dzień zaczął się wcześnie. Maluch popłakiwał, bo nie potrafił znaleźć swojego smoczucia. Idziemy na rowerek?- udał, że nie słyszy mojego pytania i bawił się swoją kolejka dalej. Zaparł się nóżkami, kiedy chciałam go oderwać od zabawek. Nie to nie. Tata się tobą zajmie. Po kilku dniach upału, miałam wrażenie, że poranny chłód nigdy się nie skończy. Jednak już po godzinie całe ciało pokryło się lepkim potem. W Ornontowicach zajechałam do cukierni. Kusiła mnie myśl, by napić się mrożonej kawy...ale jak zwykle skończyło się na latte. Zatankowałam samochód. Jutro prosto udam się w góry...gdzie...chyba sama do końca nie wiem. Kondycja na razie dobra, choć mogłaby być lepsza. Po ponad dwunastu latach kolega z roku pamięta moje imię. Miła niespodzianka...Niebo pociemniało, zanosi się na burzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz