czwartek, 3 września 2015

Więź

Budzę się przed trzecią rano. Jest zupełnie ciemno, słychać tylko brzęczenie komarów. Rozpuszczalna kawa z mlekiem smakuje mimo tak wczesnej pory. Myślę o Chmurzycy, która ma rodzić lada dzień...Rankiem otrzymuję od niej wiadomość. Agusia jest już z.nami! Tamtej nocy, gdy umarła prababcia Kasia, też nie mogłam spać...widocznie jestem silnie związana z najbliższymi kobietami w mojej rodzinie i mimo, że nie widzę ich często...to czuję tę więź. Może prababcia przekazała mi swój dar? Łapię się na tym by źle nie myśleć o jakiejś osobie, bo moja niechęć, ma niszczycielski efekt. Na parapecie czekają na swoją kolej malinowe pomidory, cukinia i patison...może kolejne wegetariańskie leczo...? Czy potrafię czekać...Nie, jestem niecierpliwa jak nurt rzeki. Dziesięć minut i ani chwili dłużej... Nawet kiedy Mały robi zadania z angielskiego, prasuję i jednocześnie go odpytuję. Maluch przysłuchuje się i powtarza jak mała papuga. Zaśmiewamy się z Małym z tych poczynań. Słucham pięćdziesięciu jeden fragmentów utworów....Tych kiedyś wybranych przeze mnie i kilkunastu, które również dobrze znam. Spokojnej drogi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz