poniedziałek, 11 grudnia 2017

Mania

W niedzielny poranek budzę się po piątej. Mama Bliźniaków i rodzicielka już nie śpią. Radosne, nerwowe wyczekiwanie udziela się nam wszystkim. Po godzinie zasypiam i tak w niezmąconej ciszy śpię do dziewiątej rano. Już wyjechaliście do Krakowa? Nie jestem w pidżamie. Na dworze chwycił lekki mróz. Najchętniej wróciłabym do łóżka. Do bólu gardła dołącza katar. Nie mam kiedy odpocząć. Obowiązki domowe...Musicie mi pomóc- mówię do chłopaków. Wiatr wywiewa ciepło z domu. W kominku szybko gaśnie ogień. Kraków przemierzam sobie znanymi ścieżkami. Skrawkami wspomnień. Mama, czy to nie jest ciocia?- pyta Mały. Chmurzyca? Niemożliwe! Przypadkiem spotykamy się przy Wawelu. Rodzina telepatycznie potrafi wysłać sobie niewypowiedzianą wiadomość. W pracy ból zatok towarzyszy mi przez całą pierwszą lekcję. Na drugiej lekcji mam przerwę. Sprawdzam wiadomości. Jest! Malutka, piękna, zdrowa dziewczynka. Moja pierwsza siostrzenica. Mama Bliźniaków gorzej znosi ten poród. Będzie dobrze. Musi być! Czego pani najbardziej się boi? - pyta Karolina z szóstej klasy. Chyba tego, że mogłabym stracić kogoś bliskiego. Ja też. Na przerwie podchodzi do mnie i mocno przytula w pasie. Karolina udusisz mnie! Klepię ją po plecach. Odliczam dni do przerwy świątecznej...

3 komentarze:

  1. Gratulacje! A ta Mania to imię małej czy chodziło Ci o stan podwyższonego nastroju? ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Obstawiam: Marysia? Marianna? A może Mariolka?

    OdpowiedzUsuń