czwartek, 1 września 2016

1 września

Maluch szybko zakłada swoje nowe kapcie. Grzeczny bądź!- potakuje jasną główką i znika za przeszklonymi drzwiami. Podchodzi do swojej wychowawczyni i wysoko zadziera głowę, mówiąc dzień dobry. Ta uśmiecha się do mojego dziecka. Zadowolony siada obok dzieci bawiących się klockami. Będzie dobrze- cieszę się. Z drugiej sali dobiega płacz i wołanie mama, mama...Jakaś młoda mama wychodzi zapłakana z przedszkola. Pępowina odcięta. Pierwszy dzień Małego wyglądał podobnie jak Malucha. Spokojnie, radośnie bez płaczu i krzyku. W południe przychodzę odebrać Malucha, który siedzi z rączkami na udach swojej wychowawczyni. Ta pokazuje dzieciom bajkę. Jak tam Maluch?- pytam. Urodzony przedszkolak- śmieję się ze znajomą opiekunką. Wiedziałam- cieszę się w duchu. Jedziemy odebrać jajeczka- mogę iść z tobą? Dobrze. Wypytuję go o obiad, kolegów, wychowawczynię....Kiedy wracamy do domu, pyta: jedziemy do przedszkola...Nie, dopiero jutro. Będę mógł tam spać? A chcesz? Tak. Mały wraca dwie godziny później. Zjesz obiad? Nie...Znowu jadłeś kebab? Tak. Mały!! Głodny byłem. To trzeba było jogurt sobie kupić. Jutro sobie kupię- obiecuje. Zagląda do garnków. Pręga wołowa i kasza- kręci nosem....Zjada ogórka kiszonego od teściowej i znika w swoim pokoju. Za chwilę słyszę jak rozmawia z kolegą. Grają i rozmawiają równocześnie. Kupiłam ci okładki na książki i zeszyty. Tu masz nalepki. O fajne! Kocham cię. Nie ciebie, do mamy mówię i śmieje się do kolegi.

1 komentarz: