wtorek, 27 września 2016

B&W

Czy aby te buty są do pary? - pytam z niedowierzaniem. Niby takie same, a jeden biały, drugi czarny. Tak, tak- gorąco zapewnia Mały. Maluch dojada loda waniliowego, a ja siedzę na szarej pufie i wiem, że D.P. pewnie trafi apopleksja, kiedy zobaczy kolejną parę korków...Masz pieniądze? Można powiedzieć- rzecze synuś, że babcie ufundowały tę parę. I biegnie do kasy. Ja chcę na plac zabaw- dobrze kochanie. Brat kupi buty i pójdziecie. Zostawiam ich w bawialni, a sama ruszam z koszykiem na Tesco. Gdzieś w oddali słyszę krzyki i śmiechy moich dzieci. Wcześniej korzystam z pięknej, jesiennej pogody i ruszam rowerem po okolicznych miejscowościach. Wrzucam rękawiczki i kurtkę przeciwdeszczową do małego, czerwonego plecaka. Po siedemnastej wychodzę na mecz- zdążysz wrócić? Nie martw się- zapewniam wiernego kibica. Zabierz Malucha na spacer. Grzeczny byłeś w przedszkolu? Płakałem...Co mój chłopczyk, płacze. Ty jesteś dzielny przecież. Wieczorem, kiedy już siedzimy na kanapie streszcza przebieg rozmowy z trenerem Małego. Ta pięta może go boleć, bo ma niewygodne buty lub doznał jakiegoś urazu..powodów może być kilka...Obiecał, że go będzie miał na oku. Mama Mądrego zachęca do złożenia wniosku o stypendium. Tylko, że między Mądrym, a moim leniwcem różnica jest taka, że jednemu z nich nie trzeba dziesięć razy powtarzać: ucz się...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz