poniedziałek, 21 listopada 2016

Kije i lustra

Po co ci ta cała rehabilitacja?- Jak ktoś chodzi po górach, to mu rehabilitacja niepotrzebna- podsumowuje D.P. Może dlatego chodzę, by gdzieś tam jeszcze zajść. Wizja babci Marysi przyprawia mnie o dreszcze...Genetycznie uwarunkowana na zwyrodnienia różnej maści zostałam dawno temu. Nie dźwigaj Malucha! - ostrzegam Małego. Siedź prosto! Nie garb się! W sobotni wieczór jedziemy razem do Areny. Maluchowi buzia się nie zamyka. Mama, jedziemy na lody? Tak. Ale tu lodów nie ma . Nie. Mija dwadzieścia sekund. A gdzie jedziemy na lody? Do cukierni. A gdzie jest ta cukiernia? W Arenie. Daleko jeszcze? Mały chichocze...a ja czekam na kolejne pytanie. Zbychu- kolega z pracy D.P. zachwala mu wczasy All inclusive. Codziennie kupuje dwie bułki pszenne, które smaruje pasztecikiem z puszki lub otwiera foliowe opakowanie boczku z Biedronki. Dla jednej osoby nie opłaca się gotować- dodaje. Zbychu all inclusive to ja mam na co dzień w domu. Wiesz, chyba masz rację- stwierdza kolega. Początkowo spięta, zaczynam odczuwać przyjemność, która dociera do cebulek moich włosów. Przyjemny zabieg...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz