środa, 14 grudnia 2016

Praktycznie

Przyszywam czarne guziki z białą obwódką do czerwonej koszuli Malucha. Przeglądam spodnie w biliźniarce. Przecież nie poślę dziecka w dresach na jasełka. O są, ładne. Ciemnoniebieskie z materiału.Maluch usiłuje odpiąć ostatni guziczek bluzki pod szyją. Czekaj, zrobię ci zdjęcie. Wierci się niemiłosiernie. Robi miny. Mój telefon nie nadąża za dzieckiem. Lekarz zaleca kurację. Probiotyki, to podstawa! Jak zdefiniować ból, z którym żyję cały czas? W skali od 1-10...powyżej pięciu. I chyba najgorzej się czuję, kiedy nic nie robię. Myję okna. Czy ktoś oprócz mnie zauważy, że są brudne? Wątpię. W końcu wybieram prezenty dla D.P. Praktyczne. Nic nie chcę i nic nie potrzebuję. Słyszę co roku. Nigdzie z tobą nie wyjdę- mówię ponad dziesięć lat temu do niego. Ten dla świętego spokoju zmienia spodnie, sweter. Nowy sweter ubierasz na mecz?! Wściekam się. I tak źle i tak niedobrze. Tak, wiem trudno nadążyć...ale podoba mi się to surowe podejście do życia. Pedicure...D.P. nie chce o takich bzdurach słyszeć. Sama sobie idź!- słyszę. Jedyny kosmetyk, który toleruje to krem Nivea. Nabija się z moich karteczek, które zapisuję równoważnikami zdań wieczorem. Krótki plan dnia, by nic nie umknęło. Na bieżąco sprawdzam słówka z angielskiego, które kołaczą się po głowie...Ten kolega Mamy Bliźniaków znośny? Znośny...Choć Pani Prezes zwierza się. Sama muszę wszystko inicjować. Tu idziemy, tu jemy...Trochę odstaje. Tak?!- śmieję się. Mam wrażenie, że on nie do końca rozumie znaczenie pewnych słów. Jakich?- pytam młodszą siostrę. Na przykład ambiwalentny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz