wtorek, 14 lutego 2017

Walentynki

Moja pierwsza Walentynka przychodzi rano. Telefon cichym wibrowaniem daje znać o nowej wiadomości. Jestem prawie pewna, że nadawcą jest Rodzicielka. Nie mylę się. Szukam zabawnych obrazków, którymi mogłabym się zrewanżować. Na śniadanie kroję spory kawałek sernika z kokosem i morelami. Maluch chodzi za mną krok w krok. Nie odstępuje nawet w łazience. Czy ja się mogę sama wykąpać- mruczę pod nosem. Ładuje się do swojej wanienki i bawi się konstrukcją z gumki, dwóch żabek do prania i plastykowego patyczka. Mój Transformers! Z lubością traktuje zabawkę. Jaka to literka? EL?- dobrze. Zgadłaś mamo- śmieje. Układamy puzzle z mapą świata. Po chwili widzę, że po raz trzeci zaczyna od Antarktydy, a ja dla równowagi od Arktyki...Kończę trzymając w dłoniach kilka puzzli. Kwiat wiśni, Japonia. Leniwiec do Ameryki Południowej. Dziecko bezbłędnie kończy układankę. Wdrapuje się na blat, kiedy zaczynam robić obiad. Mama co to jest? Taki serek mascarpone. Chcesz spróbować? Zanurza mały paluszek w pudełeczku. Niedobry...Podobnie zareagował wczoraj, kiedy smarowałam naleśniki dżemem z pigwy od Rodzicielki. Uśmiecham się, choć muszę się nagimnastykować, by mu smakowały moje dania, bo odkąd jest przeziębiony z apetytem u niego licho. Czuję jak jego zarazki powoli przechodzą na moje ciało. Zasypia z nosem przyklejonym do mojego. D.P. skarży się. Zrobił się taki marudny i płaczliwy. Dziwisz się? Wyganiają, odsyłają...A ten duży brat się z tobą bawi?- pyta fryzjerka. Mama się ze mną bawi- szczerze odpowiada Maluch. Wieczorem wychodzę z domu. W sklepie z bielizną wymieniam biustonosz zakupiony przez męża. Nie chcę koronek. Szukam czegoś miękkiego. Wiesz, myślałem, że masz 75b. Dziewiętnaście lat temu ten rozmiar nosiłam! Ania, którą znam dłużej niż D.P. zaprasza na kawę. Jestem w ciąży. Będziemy mieli córkę w lipcu. Cieszę się razem z nią. Myślę o różnicy wieku między mamusią, a dzieckiem. Wracam do domu obładowana sprawunkami. Płytą CD z filmu Sztuka kochania, maseczką z ekstraktem ze śluzu ślimaka, nowym Twoim Stylem, którego lektura pochłania mnie na dłuższą chwilę. Do kina nie poszłaś? Odwraca głowę z uśmiechem, by po sekundzie wrócić do oglądania bolesnej, piłkarskiej lekcji dla Barcelony. Ochota na kino mi przeszła...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz