czwartek, 5 października 2017

Rzadko

Zamykam drzwi lekkim trzaśnięciem. Po chwili słyszę tupot mniejszych nóżek. Mama! Dziecko mocno ściska moje nogi. Mały podchodzi i parodiuje okrzyk Malucha. Niezdarnie ściska mnie w pół. Kolację zjadłeś?- pytam młodsze z dzieci. Tata właśnie szykuje. W kuchni na desce leży wyciągnięte masło, Almette i kawałek boczku. Chcesz z dżemem? Szykuję szybko posiłek, by zająć się sernikiem. Słodkie śniadanie to podstawa. Rano wyciągam pół kilogramowe opakowanie serka waniliowego. Uhmm. Siedzę i pochłaniam słodką zawartość. Nadal nie ciągnie mnie do mięsa. Może kiedyś mi przejdzie. Zapominam o żeberkach w piekarniku. Dopiero zapach spalonego mięsa przypomina o obiedzie. Mały dziobie widelcem swoją porcję. Trzeba było je zamarynować, albo chociaż jakiś sos zrobić- upomina mnie dziecko. Pomidorki masz z cebulą i śmietaną. Po górskich wędrówkach paznokcie pękają lub sinieją na zmianę. W aptece oglądam plastry. Hmm sporo, ale nic nie ma na moje bolączki. Wiatr wzmaga się z godziny na godzinę. Naładujcie telefony! Zasypiam szczęśliwa po słowach D.P. Tak rzadko mi to mówisz....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz