środa, 12 października 2016

Jedz!

Zatrucie pokarmowe nie odpuszcza. Uczepiło się mojego dziecka mocno, wysysając z niego całą energię. Co dwie godziny wmuszam w Małego porcje jedzenia. Czuję się jak osobista pielęgniarka i sprzątaczka na pełnym etacie. Jakieś hamburgery, hot-dogi były?- pyta lekarka. Nie, kebaby- odzywam się. No widzisz, to mamy winowajcę. Dieta lekkostrawna! Jest na diecie, tyle, że je mniej niż Maluch. Jedyny plus to pryszcze mu znikły. No widzisz- głośno trajkocze doktorka. Ty nie jedz tych świństw, to cerę będziesz miał ładną. Mały uśmiecha się kątem. Maluch wędruje po gabinecie. Grzecznie pokazuje gardełko, podciąga bluzeczkę, by zostać osłuchany. Czysty- wyrokuje. Breloczek chcesz? Proszę dać mu nalepki. Ostatnio ubolewał, że nie dostał. Dziecko otrzymuje kilka do rączek. Czas na mamę. Co my tu mamy...Katar, gardło. Dobrze, dobrze. Pani doktor lustruje moje gardło, bada migdałki. Nie jest źle. Gotuję krupnik na żołądkach i skrzydełkach. Kasza? Sprawdzam jeszcze raz. Tylko drobna jęczmienna. Wrzucam szklankę do gotującego wywaru. Zupa robi się lepka jak klej. Wiesz, że nie lubię krupniku. Jedz, jak chcesz wyzdrowieć. Maluch bez gadania zjada swoją porcję. I kiedy jest źle, a okulary lecą na ziemię, wiem, dla kogo to robię.

3 komentarze: