niedziela, 27 grudnia 2015

Czasami

Dostaję sms-a od Chmurzycy z prośbą o zrobienie kilku zdjęć na chrzcinach malutkiej. Dawno nie robiłam zdjęć w kościele. Przywitał mnie mój prawie dwumetrowy kuzyn i już po chwili czułam się pewnie trzymając w rękach aparat i uczestnicząc we mszy. Nic nie zapomniałam i powoli odzyskiwałam pewność siebie. Mój bunt stopniał. Świąteczna atmosfera dotarła i do mnie. Na święta chcemy ogarnąć dom, przygotować wyśmienite potrawy, obdarować najbliższych upominkami, a najważniejsze zostawiamy na później. Mój żal, złość narastały miesiącami. Wystarczyła kropla, za każdym razem bym odwróciła się na pięcie i szczelnie zamknęła drzwi. Czasem chyba tak trzeba. Wyjść z domu i spojrzeć na tę samą osobę, czy sytuację z innej perspektywy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz