wtorek, 3 lutego 2015

Plans

Trzy tygodnie temu też był wtorek. Wszystko zaplanowane z dużym wyprzedzeniem, a potem cisza...przed burzą, a może raczej przed suszą. Czasami sobie myślę, skoro boli, to jeszcze żyję. Jeszcze potrafię odczuwać płytko, czy głęboko, ale nagromadzone emocje ot tak ze mnie nie uchodzą. Może moje samopoczucie, zdrowie jest odzwierciedleniem wnętrza. Dobrze, że choć pisanie jest możliwe. Dzisiaj szesnasta dawka antybiotyku  zażywanego w równych odstępach co sześć godzin, dzień wcześniej inny, po którym czuję, że ból paraliżuje moją prawą stronę głowy i chce wyjść oczodołem. Żołądek się buntuje. Śpię na siedząco...Jest pani przeziębiona?- przytakuję. Od urodzin Mamy Bliźniaków nie wychodzę z domu, zużywając stos chustek do nosa...byle do piątku dam radę! Dentystka nie ma dobrych wieści. Antybiotyk zaczyna działać w niedzielę. Dobrze, za dobrze-czytam...Chce mi się spać. Błąd zaniechania- uczą tego gdzieś, a może trzeba się z tym urodzić? A propos imprezy nie było.

2 komentarze:

  1. ale bedzie, bedzie....:) trzeba odczekac i WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W DNIU URODZIN !!!!!!!!! I DUZO ZDROWKA :):):)

    OdpowiedzUsuń