poniedziałek, 11 stycznia 2016

Gdzieś blisko...

Pani Prezes siedzi ze swoim chrześniakiem nad matematyką. Liczę na to, że jej obecność zmobilizuje go do pracy. Obiadek?! Żurek masz? Lubię żurek, wczoraj jadłam bardzo smaczny w Siewierzu... Co na drugie? Ciocia jak nie chcesz, to ja zjem za ciebie. Pani Prezes jednak tak łatwo nie rezygnuje z domowego obiadu, a posiłek kończy wyjątkowo cienkim kawałkiem sernika. Jedziemy w niedzielę w góry? - pytam młodszą siostrę- uhmm. Tak, czy nie? Wiesz, nie wiem, czy do Warszawy nie będę musiała jechać...A gdzie chcesz jechać? Nie tak daleko...uśmiecham się. Ta szybko sprawdza. No wiesz daleko. Czy ty nie możesz jechać gdzieś blisko? Do Brennej, czy do Wisły? Nabijam się z D.P. Jeszcze coś ci się stanie. Nie martw się- dodaję spokojnie. Nic mi się nie stanie- zapewniam. Czuję, że fizycznie jestem lepiej przygotowana niż rok temu. Zmobilizowana, zdeterminowana...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz