wtorek, 9 lutego 2016

Kto wie

Mam różowe dłonie od buraków. Trę warzywa na tarce na jutrzejszą szubę. Po raz kolejny wysyłam D.P. na zakupy. Dziwi się, że tyle zapłacił i nic nie kupił. Dobrze niech doceni, że danie na stole nie bierze się z powietrza, tylko trzeba zadać sobie trochę trudu i kupić potrzebne składniki. Maluch na klatce schodowej zostawia kolejne arcydzieła. Zabierz mu te kredki. Nic nie będę zabierała- protestuję. Mały wraca ze szkoły sino-blady. Kładzie się bez słowa do łóżka. Co ci jest?- pytam. Źle się czuję. I jego zmogło paskudne przeziębienie. Przeglądam strony, na których widnieją opisy szlaku na Orlą Perć. Wyjazd? Sama? Kto wie. Zmotywowana, zdeterminowana, przeźroczysta...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz