wtorek, 16 lutego 2016

Wizyta

Jedziemy do lekarza do Zakopanego. Cooo?! Mój mąż nie narzeka na małżeńską rutynę. Lekarza mamy pod nosem. Ubieraj się. Zabiera mnie do internisty, który kręci głową na brak dyskietki uprawniającej do leczenia za granicą. Ogląda gardło, uszy, osłuchuje. Za wizytę nie płacę nawet euro. Antybiotyk, krople do nosa i środek przeciwbólowy wykupuję w pobliskiej aptece. Wreszcie odczuwam poprawę. Zdrowie zaczyna powoli wracać. Mały przygotowuje dla siebie i brata pudding waniliowy. Coś ci kupić?- pyta D.P. Zjadłabym coś słodkiego...Miód, dżem truskawkowy...Maluch ogląda ilustracje w elementarzu. Układa drogę z kolorowych pionków na marmurowym blacie stołu. Nowa talia kart czeka na pierwsze rozdanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz