czwartek, 11 lutego 2016

Za dobrze

Maluch wchodzi do łóżka. Kładzie się w poprzek. Czuję jak jego małe, silne stopy rozmasowują moje plecy. Nie może znaleźć sobie miejsca i po jakimś czasie wraca do siebie. Zerkam na zegarek. Czwarta nad ranem. Ale sobie porę znalazłeś na budzenie mamy...Mały dostaje zwolnienie lekarskie do końca tygodnia. Jego syrop i ziołowe tabletki mają zbawienny wpływ na moje zatkane zatoki. Potrawy zaczynają smakować, choć nadal moje kubki smakowe pozostają w uśpieniu. Robię mężowi kanapki do pracy. Ciemne pieczywo, kiełbasa krakowska , ogórek konserwowy, jajko na twardo. Nic nie robi sobie ze swojego BMI. Za dobrze gotujesz. Pieczesz ciągle te swoje ciasta. A ty podjadasz- ucinam. Pamiętam jak dziadek jak takie ciasto drożdżowe z dżemem- wraca pamięcią D.P.. Kroi dwa kawałki i nakłada porcję musu jabłkowego z cynamonem, który zrobiłam kilkanaście dni wcześniej. Uhmm. Dobre. Szukam dla dzieci upominków walentynkowych. Czerwone, różowe serduszka wyglądają kusząco. Mój wybór pada na gorzkie czekolady z suszonym jabłkiem i cynamonem. Słyszę dzwony na kościelnej wieży. Która to godzina? Szósta nad ranem. Czas spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz