sobota, 25 kwietnia 2015

Cząstka

Przepraszam, czy była pani dzisiaj u nas? Tak byłam, tylko tym razem kupuję lody- uśmiechnęłam się w odpowiedzi. Mały co prawda zjadł podwójną porcję bitej śmietany, ale za to bez marudzenia udało mi się namówić go na spacer. Chciałam spalić gałkę malagi, a przy tym pokazać Małemu miejsce, gdzie czasami można spotkać piękne konie. Tym razem mimo późnej pory czekały na wybiegu. Maluch co chwilę ściągał swoje buciki, zrzucał skarpetki i blokował na wszelkie możliwe sposoby spacerówkę. Jasnozielone listki na brzózkach, budziły ochotę, by dotknąć tego wiosennego piękna. Popatrz jak słońce przebija przez chmury, widzisz te kolory? Nieopodal spalonego pnia drzewa spacerował bażant. Szukał drogi ucieczki, kiedy tak powoli zbliżaliśmy się do niego. Mały zrezygnował z fryzjera na rzecz hamburgera. Potem tylko marudził. Mięso smakuje jak naleśnik, co tu robi ten ogórek kiszony, za mało sosu hamburgerowego, za dużo musztardy. Wiesz co, już nigdy nie kupię ci hamburgera i będzie spokój. To nie twoja wina, to oni robią kiepskie hamburgery- chciał mnie udobruchać Mały. Może obejrzymy film?- zapytał D.P. Na szczęście lepiej się czuje i może zająć się dziećmi. Co my tu mamy? Diana, nie widziałam. Płytka była w ostatnim numerze TS. Bardzo kobiece kino, momentami bliskie, zabawne i jednocześnie radosne i tragiczne. Odkryłam, że poziom mojego szczęścia jest uzależniony od wysiłku i dobrego jedzenia....I nie chodzi o to, by umierać z przejedzenia, ale by skosztować choć odrobinkę. Tak jak całowanie się z ukochanym, a jednocześnie ręce są związane. Przeszłością, teraźniejszością. W żadnym maratonie, a nawet półmaratonie nie wezmę nigdy udziału, ale mam nadzieję, że moje ciało, mój kręgosłup mnie jutro nie zawiedzie. Chcę być blisko tej przestrzeni, potrzebuję tej cząsteczki, która nadaje życiu sens.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz