niedziela, 26 kwietnia 2015

Wrażenia

7:21 dzwoni Pani Prezes. Gdzie jesteś? Stoję obok tabliczki z numerem 42. Już jadę. Uff. Myślałam, że chce mi przekazać wiadomość: nie jedziemy. Ruszyłyśmy trasą na Bielsko. Dopiero w Złatnej zapytałyśmy się kobiety stojącej przy drodze, gdzie zaczyna się szlak na Halę Lipowską. Niech panie jadą do końca tej drogi. Od początku szłam z nastawieniem, że muszę tam dotrzeć, choćby nie wiem co. Dzisiaj rano kręgosłup jednak dał mi znać: gdzie ty się moja droga wybierasz....Na szczęście żółta tabletka załatwiła sprawę. Pani Prezes trenowała z Mamą Bliźniaków na piasku do nowego sezonu. Wiesz, wczoraj wróciłam i nie mogłam się ruszyć, ale już jest o niebo lepiej. Pocieszała mnie myśl, że moja siostra nie ruszy z kopyta i mnie nie zostawi gdzieś na szlaku. W schronisku przyznała się, że końcówka dała się jej we znaki. Za to nowym szlakiem schodziła jak młoda kozica, a ja za nią zapadałam się po kolana w śniegu. Dzień dobry- zagadnął do nas starszy mężczyzna. Gdzie to panie idą? Na Rysiankę i Na Halę Lipowską. I na Krokuski też?- dodał on. Zastanawiałam się, gdzie są te Krokuski...Okazało się, że pięć minut przed Rysianką na zboczach zakwitły krokusy. Skakałyśmy w naszych nielekkich butach i fotografowałyśmy te fioletowe cuda natury. Pod śniegiem płynęły wartkie strumyki wody. Wystarczył jeden fałszywy krok, by zagłębić się w cienkiej warstwie śniegu i wpaść do lodowatej wody. Gałązki świerczyny zieleniły się na białym śniegu. Powietrze tak inne do tego, którym oddycham na co dzień na Śląsku. Popatrz widać Tatry- cieszyłam się swoim odkryciem. W schronisku obsłużył nas mężczyzna z wytatuowaną ręką. Jakieś dziewczyny piły wódkę i piwo na zewnątrz budynku. Herbata z fusami. Dawno takiej nie piłam- uśmiechnęłam się. Pani Prezes zamówiła pieczonki i kwaśnicę. Dla mnie proszę jabłecznik. Sami pieczecie?- upewniłam się. Kwaśne jabłka rozpuszczały się powoli na języku. Schodziłam rozważnie stawiając swoje stopy. Daleko do schroniska? - zagadnęło nas na żółtym szlaku dwóch mężczyzn. Zapraszamy na herbatę. Pani Prezes uprzejmie podziękowała. W drodze powrotnej zatrzymałyśmy się na kawę we Wiśle. Ostatni przystanek przed powrotem do domu, do dzieci.

1 komentarz: