czwartek, 16 kwietnia 2015

Kiedyś...

W ogródkach zakwitły złociste forsycje. Rozświetlają swoim blaskiem szare płoty  i gołe gałązki krzewów. Powoli otwierają kwiaty różowo-białe magnolie. W Pradzie jest taka uliczka. Stare kamieniczki, a pomiędzy nimi szpaler tych pięknych drzew. Widok zapiera dech w piersiach. Oglądam zamieszczone przez Masami zdjęcia kwitnących wiśni w Japonii. Dziewczyna o jedwabistych włosach, siedzi w różowym kimono. Parę lat temu spędzamy razem Sylwestra. Mama Bliźniaków chce jej pokazać Polskę. Dziewczyna o twardej głowie. Zapytana, czy napije się wina, pije wino. Szwagier z D.P. częstują ją wódką. Wytrzymała. O północy biegają w adidasach po śniegu i w cienkich bluzach. Oglądam z okna balkonu pokazy sztucznych ogni. You look great.- piszę. Zaprasza na wiosnę do Japonii, uśmiecham się....kiedyś...Co to jest?- pyta D.P. Sukienka. Kręci głową z dezaprobatą. Muszę oddać. Za mała. Musiałabym odciąż biust i parę centymetrów w biodrach. Dwa dni temu wchodzi do łazienki. Mogłabyś brać udział w tych filmach o Auschwitz. Dzień później kurier przynosi sukienkę, w którą się nie mieszczę i nie jest to bynajmniej rozmiar S! Skandynawska rozmiarówka jest dużo bardziej pocieszająca. Rozpuszczam w kąpieli wodnej ciemną czekoladę. Obliż łyżkę- mówię do Małego. Długo nie trzeba go prosić. Oglądają na Czechu Ligę Mistrzów. Bayern dostaje lanie od Porto. Oglądam gole na powtórkach. Wychodzą ewidentne błędy obrony. Potem zatapiam się w lekturze. Przeglądam ulubione portale...Wcześniej niż zwykle kładę się spać, ale sen jak na złość nie przychodzi. Maluch wierci się przez sen. Wypada przez otwór w łóżeczku. Ciii Najdroższy. Kołyszę go przez chwilę na rękach. Jest taki ciężki, ale pomimo upadku, szybko zasypia. Codziennie budzi mnie skoro świt. Odwracam się plecami. Robię mu miejsce, ale ten chce koniecznie położyć się od strony ściany. Puk, puk, czuję na plecach. Maluch daj pospać! Wtacza się na mnie, sprawdza, czy moje powieki się przesuwają. Wytrzymuję te końskie pieszczoty, ale nie daje za wygraną. Łaskoczę, go między żeberkami. Dobra, dobra idę zrobić mleko!

1 komentarz:

  1. dni pelne milosci i pieszczot......nie zapomina sie tego, a maluchy nijak nie pamietaja.....takie zycie ....

    OdpowiedzUsuń