sobota, 18 kwietnia 2015

Konfiguracje

Włącz może ten GPS- powiedziałam wsiadając do samochodu Mamy Bliźniaków. Adres znałyśmy, ale club do którego zamierzałyśmy się udać, mieści się w części miasta, gdzie przebiega główny front robót DTS. Wiesz, zaparkuję tutaj- zdecydowała siostra, kiedy tak kluczyłyśmy po gliwickich uliczkach. Pogoda tego dnia gwałtownie się zmieniła, więc kiedy wyszłam z samochodu, chłód wdarł się pod moją marynarkę. Czułam się jak na bułgarskiej plaży, kiedy zmierzałyśmy do celu. Wszędzie tony ciemnego piachu. W lokalu Mama Bliźniaków zajęła się komentowaniem strojów niektórych pań. Cóż dwadzieścia lat minęło i pewnie niektóre bluzeczki w rozmiarze small przeleżały w szafie, by teraz mieć swoje wielkie wyjście. Panie i panowie z grupy Bollywood, zwracali uwagę chustami ze złocistymi ozdobami. Tańcząca dziewczyna zajęła się rozpinaniem koszuli wysokiego blondyna, by po chwili jej ręce zeszły do parteru mężczyzny. Panie wymieniały się partnerami i przy okazji tworzyły różne konfiguracje. Żadne tam szare myszki, żadne kłody. Niektórzy panowie wyszli na parkiet z piwem, by po chwili z powrotem grzecznie stać przy barze. Ochroniarze i sprzątaczka się nie nudzili. Zamówiłam dla nas piña coladę. Młody chłopak udający barmana sprawdzał w karcie skład przy robieniu tego drinku. Przynajmniej wszystko w nim będzie. Pomyślałam sobie o minie najmłodszej z sióstr. W Old Cuban barze byłam oczarowana barmanem. Z łatwością i lekkością przychodziło mu serwowanie coraz to bardziej wymyślnych drinków. Wytańczone za wszystkie czasy, wróciłyśmy przed północą. Dom już spał...Ktoś inny rano wstanie i ruszy w góry. Ja w tym moim wolnym, sobotnim czasie upiekłam jedwabisty sernik z cytrynowo-kokosową nutą z dodatkiem serka mascarpone...Przez żołądek do serca...czyżby?

1 komentarz: