środa, 8 kwietnia 2015

Okoliczności

Mały rano z entuzjazmem przyjął propozycję podwiezienia do szkoły. Co prawda mogłam przy okazji kupić świeży chleb w piekarni bez konieczności wypinania Malucha z fotelika. Chleb...Kolejne kromeczki suszą się w papierowej torebce przy kominku. Króliki lub kurki sąsiadki zrobią z nich użytek. Deszcz lekko siąpi, jest szaro. Wiosnę czuć. Powolutku się rozwija i kiełkuje, ale stopniuje nam swój urok. Być może za kilka dni znajdziemy się pod jej cieplejszym wpływem. Często zakładam się sama ze sobą. Jeśli dojdę do najbliższego znaku i nie przejedzie samochód, to kupię lody. Jak Maluch zje cały kotlet wyprasuję zaległe pranie. Takie uzależnienie mojej decyzji od innych okoliczności, które chcą lub też wręcz przeciwnie nie są po mojej myśli. Skoro ja się staram i czegoś chcę, niech los też mi da jakiś znak, że tak właśnie ma być. Odmroziłam piersi z kurczaka na dzisiejszy obiad. Okazało się, że mięsa jest tak dużo, iż starczy na dwa dni. To jak na razie jedyny mięsny przysmak Malucha. Można by pomyśleć, że jest wegetarianinem, widząc jego menu. Ale, co zrobić, gdy nie chce jeść nic innego. Wieprzowinę, czy wołowinę przeżuje, potrzyma jak chomik w policzkach, a potem wypluje w najlepszym razie na podłogę. Podsyłam Pani Prezes zdjęcia małych czarnych. Nie masz takiej sukienki- pyta? Nie, nie mam. Jak nie masz, to zawsze ci się przyda. Do czego?- drążę. Każda kobieta powinna mieć małą czarną- odpowiada sentencjonalnie Pani Prezes. Mały wchodzi do pokoju podczas naszej krótkiej konwersacji. Na jednym ze zdjęć modelka ma wełnianą pelerynkę. A ten kocyk w komplecie?- pyta. Mógłbym iść z wami? Kupisz mi kebaba. Wykluczone. Opcja wspólnego, nocnego wyjścia nie wchodzi w rachubę. Ani teraz, ani w przyszłości. Dawniej, gdy koledzy zadawali mi pytanie, gdzie jest mój chłopak odpowiadałam: drzewa do lasu się nie nosi. Chyba nadal wolę indywidualne wyjścia.






1 komentarz:

  1. hahaha drzewa do lasu .....powiadasz ? :):):) mala czarna to zawsze cos ......

    OdpowiedzUsuń