środa, 1 kwietnia 2015

Czekam

Wieje. Nad Śląskiem zebrały się chmury w różnych odcieniach szarości i bieli. Wiatr bawi się zielonymi tujami i mocnymi podmuchami huśta je z prawej strony na lewą. Gospodyni w Ornontowicach zamiata swoje podwórko. Daremna praca. Po chwili kurz i piach wracają na swoje miejsce. W mięsnym lady uginają się od pachnących szynek i kiełbas. Jest i biała parzona, która tak lubię do żurku. Mały prosi- kup mi metkę cebulową. Zawsze żegnam go słowami- jak nie zapomnę...Tym razem to pierwszy zakup na mojej liście. Nie chcę robić wielkich zapasów, tylko tyle, by w Wielki Piątek i Sobotę zatęsknić za szynkami. W moim domu rodzinnym jadało się wędlinę dopiero podczas śniadania wielkanocnego. Oj kusiło, kusiło. Lepiłyśmy się z Mamą Bliźniaków do lodówki i gdy mamy akurat nie była w pobliżu, szybciutko skubałyśmy zakazane produkty...Oczywiście ta wiedziała o naszych podchodach, ale nie gniewała się bardzo. Jadłeś śniadanie ?- pytam mojego zajętego graniem syna. Nie, czekałem na ciebie, aż przywieziesz coś dobrego. Poproszę bułeczkę z metką i białe kiełbaski ze słodką musztardą- składa zamówienie. Po sporym posiłku ledwie się rusza. Maluch zjada swoją porcję. Po chwili widzę, że zaczyna wyglądać jak mały chomik. Otwórz buzię. Widzę trzy kawałki. Wypluj! Podsuwam mu plastykowy talerzyk. Po chwili zjada swoją całą przeżutą porcję. Zaczyna marudzić, jest śpiący, dzisiaj trochę wcześniej. Szuka swojego misia, ale ten został na dole. Rozczula mnie widok mojego małego chłopca. Kilka dni przed Wielkanocą, a ja śpiewam Lulajże Jezuniu i Cichą Noc. Te melodie przenoszą go do krainy snu. Wiatr nadal podzwania dachówkami, jakby sprawdzał, czy uda mu się strącić w tym roku choć jedną. Ból mnie nie opuszcza. Opatuliłam szyję i piszę. Czekam na inne słowa, tylko czekam.

1 komentarz:

  1. no prosze co zostaje w pamieci.....:) chlopaki sa super!!! a Tobie jak zawsze polepszenia!!!!

    OdpowiedzUsuń