niedziela, 14 czerwca 2015

Koraliki

Maluch poszedł spać. W pokoju panuje upał. Śpimy przy otwartym oknie. Czuję się jakbym mimowolnie przeniosła się do białego pokoju w Bibinje. Na łóżku tylko prześcieradła, w szafie koce. Przez cały pobyt przeleżały w szafie. Łóżko jest ogromne z podwójnym materacem. Mały śpi w środku, by nie spadł. Ogromny taras, to jego plac zabaw. Wieczorem siadamy, sączymy czerwone wino i patrzymy na zachód słońca. Czasami w nocy słychać dzwony. Ostrzegają rybaków na morzu przed nadchodzącą burzą. Syn właścicielki przynosi swojej matce świeże śledzie, małże, czasami kalmary....Lignje na żaru z Małym uwielbiamy. Wystarczy trochę zielonej pietruszki, świeżego czosnku i soku z cytryny. D.P. woli "mieszane mieso z grilla". Funduję rodzinie dwa, trzy wyjścia do malutkiej restauracji na samym cyplu. Dosłownie parę kroków i można by zażyć kąpieli w morzu...Potem zarządzam wyjazd na targ rybny do Zadaru, gdzie kupuję kilogram Brancina i małże. Nieopodal jest targ, gdzie kuszą mnie ogromne, brzoskwinie, których sok ścieka po brodzie. Mam ochotę zabrać sadzonkę figowca do domu. Potem o tym zapominam...Skąd to masz? Z Chorwacji. Każdy gdzieś zatrzymuje swoje wspomnienia. Biżuteria, ściany budynku...nawet brelok u kluczy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz