czwartek, 4 czerwca 2015

Na nie

Ja nie wiem, czy to jest taki dobry pomysł...moja babcia...a Twoja prababcia Kasia mówiła, że dzień jest do kłócenia, a noc do godzenia. Sęk w tym, że my się nie pokłóciliśmy...Jestem zmęczona, chcę odpocząć, najchętniej od wszystkich mężczyzn świata. Zaproś teściową do siebie, zobaczysz będzie jej miło. Rodzicielka rzeczywiście chce uprzykrzyć mi te parę dni wolnego. Nie zgadzam się też na weekend u Mamy Bliźniaków. Nic. Niedźwiedź zamierza pokonać kolejne kilometry na swoim rowerze. Przyłączysz się? Nie. Mam dość męskiego rodu. Zazdroszczę mu porannego wypadu i sama ruszam z Maluchem kwadrans przed ósmą. Musze popracować nad kondycją, zabrać się za ćwiczenia póki je jeszcze pamiętam. Dzień w dzień to samo. Ból samoczynnie ustępuje po godzinie. Potem tylko lekko dźgnie, gdy się schylę nieprawidłowo po Malucha lub zapędzę się w moich drobiazgowych porządkach. D.P. dzwoni...dojechali szczęśliwie. Pogoda o ósmej rano dwadzieścia sześć stopni. Zdążyli zrobić zakupy i czekają przed wejściem na kamping. Obiecałam sobie obiad w restauracji...ale Maluch po naszej porannej eskapadzie był nie do wytrzymania. Nic to. Tagliatelle z oliwą, czosnkiem i parmezanem, to danie wybitne, więc nie będę długo rozpaczała. Latte również mogę przygotować w domowym ekspresie. Sprzedawca sałaty trzeci dzień funduje sobie na obiad kebaba. Co za ironia losu. Siedzi wśród świeżych rzodkiewek, kalarepki, truskawek, a nie znosi zieleniny. W przeciwieństwie do mnie. Mogę obyć się bez mięsa. Na szybach widnieją żółto-białe kielichy, monstrancje, święte obrazki z papieżem, Matką Boską, powiewają flagi...Polska katolicka ustroiła się na procesję Bożego Ciała. Różnokolorowe ptaki szybują nisko nad miotełkami jęczmienia. Idealnie...dźwięczy mi w uszach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz