piątek, 8 maja 2015

By być

Jedziesz na lody? Nie widzisz, że trawę muszę skosić, jutro worki zabierają. Mały ubieraj się. Cooo?! Nie chcę. Chcesz, tylko jeszcze o tym nie wiesz. Zabieram dzieci. Polewa toffi!! Mamo, nie lubię takiej. To zgarnij i wrzuć do kosza. Obok bawią się dzieciaki. Nikola nie odstępuje Malucha na krok. Zjeżdża z nim ze zjeżdżalni. Jest zachwycona, nie chce się nim dzielić z innymi dziećmi. Jej mama zerka z wózka. Julki, Majka i inne dziewczynki biegają obok. Ojciec karmi córkę, nosi, przytula. Dziecko jest upośledzone. Aż mnie ściska i nie potrafię się ruszyć z ławki. Siedzę patrzę na dzieci. Moje i inne. Słucham rozmowy rodziców. Piją piwo z sokiem. Wyławiam. Pracuje do 18, teraz u pacjentki, będzie o 21. W styczniu wziął urlop. Mały wył przez dwa tygodnie, ale nauczył się sam spać. Czyjś przyjaciel mija mnie, patrzy...Czy poznaje? Żona wróciła, sprawdzić, czy dobrze skosiłeś- żartuje sąsiad. Na słupie śpi bocian. Rodzicielka szykuje się do podróży do Polski. Sprawdzam temperaturę. Rano tylko dziesięć stopni. Chcę jechać, by być blisko na wyciągnięcie ręki. Tam gdzie kończy się droga i widać tylko żwir.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz