poniedziałek, 25 maja 2015

Mrówki

Mrówki w nocy opanowały moje królestwo. Walczę z nimi od rana, ubijam niemiłosiernie. Niestety nie mogę rozsypać na drodze ich wędrówki białego proszku, bo to blat kuchenny. Nasypałam do małych zakrętek. Na zdrowie małe wszędobylskie. Kupiłam Maluchowi opakowanie kredy. Ostatnio maleńkimi kawałkami węgla kamiennego rysowali z Małym po ścianie budynku gospodarczego naszego sąsiada. Gdzieś tam pod jego dachem zamieszkały szerszenie. Idealne warunki. Biały lilak nieopodal, ciepło od dachu pokrytego czarną papą, cicho...choć gdy Mały kopie w ścianę, ćwicząc swoje karne, to pewnie humor im rzednie. Zapach czosnku pięknie rozchodzi się po całym domu. Pewnie kiedyś będę wyglądała jak włoska mamma...Póki co moja konsumpcja makaronu jest ogromna. Ziemniaki z rzadka. Miłość do dań kuchni włoskiej kwitnie i ma się dobrze. Mały dopytuje, kiedy znowu zrobię deser "poderwij mnie". Wkrótce Kochanie! Ostatnio zjadł trzy kawałki i było mu mało.




1 komentarz:

  1. Patrząc na to zdjęcie przypomniało mi się, ze odkryłam przed swoim ukochanym słonecznik. On nigdy nie skubał słonecznika. Zapytał mnie dlaczego nie kupiłam łuskanego, tylko tak dziubię. Nie wiedział, że o to chodzi właśnie, ale jak się ze mną zabrał, nie mógł przestać.

    OdpowiedzUsuń