wtorek, 5 maja 2015

Leniwce

Iście wiosenna pogoda. Z przyjemnością siedziałam z Maluchem na ogrodzie i pokazywałam mu jakie babki z piasku wychodzą spod mojej ręki. Jednak nic nie przebije miejsca, gdzie suszy się drewno. Bierze mnie za rękę i ciągnie, by tam wejść. Moja wyobraźnia podpowiada jakieś katastroficzne scenariusze, ale póki co jeszcze nic na niego nie runęło. Zadowolony wspina się po pieńkach, albo wydłubuje ślimaki z zakamarków w drzewie. Dałam mu do spróbowania żywicę z naszej brzoskwini. Przeżuł i wypluł. Kiedyś na środku ogrodu u babci Poli rosła ogromna czereśnia. Wspinałyśmy się po jej konarach, by zerwać jak najwięcej owoców. Łakomstwo nie znało granic i potrafiłam połykać je z pestkami. Obgryzałam bursztynową żywicę. Z wypraw wracałam poobdzierana, brudna, z drzazgami w palcach, bo często przesiadywałyśmy na deskach, które suszyły się pod wiśniami. Maluch wchodzi po metalowej drabinie na zjeżdżalnię. Krzyczy: nie, nie, kiedy go asekuruję. Na górze robi szybko obrót i zjeżdża na brzuchu w dół. Nic sobie nie robi z moich przestróg. Czasami tylko schowany za moim samochodem wychodzi i woła mama, mama. Widzę, że najlepiej się czuje, gdy ja w tych jego poszukiwaniach uczestniczę. W między czasie zerkam na drzewka, które przyciąć, bo zmarzła gałązka zimą, a które za chwilę będą potrzebowały oprysku przed mszycami. W ubiegłym roku, kiedy nie potrafiłam sobie poradzić z tym robactwem, skróciłam gałęzie śliwki o połowę. Drzewko na szczęście przeżyło to strzyżenie, a i mszyce dały mu spokój. Mały ruszył po kryjomu na hulajnodze do szkoły. Nie chce mu się jeździć na rowerze ku mojemu niezadowoleniu. Czasami podwozi go któraś z babć kolegów. Wygodny leniwiec- jak każdy mężczyzna. Zrób dobry obiadek i ugotuj kompot- słyszę wieczorem. Jak zwykle zrobiłam to, na co ja akurat miałam ochotę moi Panowie....



1 komentarz:

  1. historia lubi sie powtarzac .....w ktoryms tam pokoleniu ;)

    OdpowiedzUsuń