wtorek, 19 maja 2015

Ślady

W ostatniej chwili zdążyłam przed burzą. Siedziałam w sali wypełnionej rodzicami. Na biurku leżał kask, kurtka suszyła się na krześle. Po zebraniu podeszła do mnie mama M.. To ty?! Nie poznałam cię, czy ty w ogóle coś jadasz?! Baśka zareagowała podobnie. Jadam, jadam, spokojnie wyjaśniłam koleżankom. Mama jesteś jedyną osobą, która uprawia sport w mojej klasie. Pochwała syna wprawiła mnie w dobry nastrój. Podobnie jak rozmowa z rehabilitantką. Dobrze wiedzieć, że są osoby, które odczuwają podobnie jak ja. Pocieszające i budujące, bo będzie dobrze, prawda? Musi być! Dwa miesiące oglądania seriali i odrodzę się jak ten Feniks z popiołów. Ciągle zadawałam sobie pytanie dlaczego?!Szukałam sensownej odpowiedzi i nic. Pustka. Z jednej strony: idealnie, zawsze, piękna, a z drugiej cisza, aż słyszę nerwowe bicie serca. Zatrzeć ślady.....może wygumować? Tekst zapisany szarym ołówkiem w książce też można zmazać. Ot tak i już. Maluch pokłada się na mnie. Cały dzień harców go wymęczył. Całuję mały jasny łebek. Wdycham zapach jego skóry. Chodź obetniemy pazurki. Nieee. No popatrz jaki długie ten paznokieć, wygląda jak u Baby Jagi....Posłusznie podaje małą dłoń. Obiad. Zupa z młodą botwinką nie przypadła mu do gustu. Popatrz ten ziemniaczek ubrał zielony płaszczyk. Udaje mi się namówić go na parę łyżek zupy. D.P. nie trzeba do niczego namawiać. Nie robi obietnic bez pokrycia. Twardo, bardzo twardo stąpa po ziemi, od której ja się odrywam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz