niedziela, 22 marca 2015

Chucham

Nowy czajnik wzbudza ogólne zainteresowanie. Nie dość, że jest na półmetrowej uwięzi i kiedy chcę nalać do niego wody, to muszę najpierw odkręcić kran wlać wodę do kubka, a następnie do czajnika to jego pojemność wynosi....pół litra. Niewątpliwą zaletą jest fakt, że jest bardzo cichy. Kuchnia w obrębie pokoju gościnnego, to nie najlepszy pomysł. Mały pogłaśnia telewizor, gdy ja trzaskam talerzami i garnkami obok. Gdzie byłaś?- pyta Pani Prezes. Robi wielkie oczy ze zdumienia, kiedy mówię na basenie. Na basenie?! W niedzielę rano?! Co prawda nie mogę się doczekać cieplejszej pory, by wskoczyć na rower, ale jak się nie ma co się lubi....to się lubi co się ma. Zjadamy ostatnie maleńkie kawałki torcika. Nakładam sobie na talerzyk śledzika pod pierzynką. Ciasto, ryba- w takiej kolejności, zagryzam śniadanie kabanosem...Moje kubki smakowe są usatysfakcjonowane i mogę oddać się niedzielnemu leniuchowaniu. D.P. zabiera dzieci na trening Małego. Babcię odwiedzę za tydzień, nie chce mi się ruszać z domu spod kołdry. Rodzicielka ma swoje zdanie na temat mojego opatulania się. Kiedy się nie ruszam marznę. Tak jakbym chciała w zamarzniętej lodem szybie wychuchać miejsce, by zobaczyć coś więcej. Więc sobie chucham codziennie w tę swoją przestrzeń, ale cieplej wcale się nie robi.

1 komentarz: