czwartek, 26 marca 2015

It depends

Maluch wcześniej niż zwykle uciął sobie drzemkę. Od niedzieli pokaszluje, a wczoraj dostał gorączki. Póki co temperatura spada po zażyciu Nurofenu, ale pokłada się na mnie. Przytula małą główkę do moich włosów i głaszcze je....choć to ja powinnam jego. Ty mój łysy kotku- mówię. Mały jest zachwycony jego fryzurką. No widzisz Malucha obcinasz tak jak ja chcę wyglądać, a mnie zabraniasz- żali się starsza pociecha. Obiecuję, że coś równie podobnego jak ma młodszy brat zaistnieje i na jego łebku. D.P. zaczyna mi przypominać diabła Borutę. I jemu przydałaby się wizyta u fryzjera. Coraz więcej siwych włosów widzę na jego skroniach. Jego zarost jest twardy i ostry jak brzytwa. Dostaję alergii, gdy woda po goleniu wnika w moją podrażnioną skórę. Mały skarży się na swoje uczulenie. Może przestań używać taty żelu pod prysznic. Niee to nie z tego. Założysz się- mówię. Wysyłam go do apteczki po Calcium w syropie. Na zdrowie! Pichcę chili con carne. Potrawa sycąca, rozgrzewająca, która przypomina mi hiszpańskie wakacje. Barwy składników jak w filmach Almodovara.

2 komentarze:

  1. cos staliscie sie wszyscy poddatni na rozne bakcyle i nie tylko ...:( dbajcie o siebie, prosze......

    OdpowiedzUsuń