środa, 18 marca 2015

Słodycz

Po raz pierwszy zabrałam Malucha na basen. Zanim tam dotarliśmy, wstąpiłam po kołocz. Tym razem bez drożdżówek. Maluch oczywiście próbował uciec z szatni prosto na basen w swoim płaszczyku i czapce...ale sytuację uratował kaptur z bluzy. Potem postanowił pomóc pani sprzątaczce i położył się na podłodze. Koniec końców ponaglany przeze mnie zaczął się rozbierać. Czepek pływacki nie znalazł jego uznania, ale kiedy założyłam mu go po raz trzeci, odpuścił. Ratowniczka dała nam dmuchane kółko i moja mała żabka dryfowała na powierzchni wody. Robił to z dość poważną miną, ale po chwili się rozruszał i zaczął sam uderzać o taflę wody. D.P ogląda mecz na pepiku...Idę na basen...Co przecież już byłaś. Tak, w charakterze opiekunki dla dziecka. Mały się nabija z mojej żabki....poczekaj myślę, będziesz chciał iść ze mną....Jednak nie wszyscy są fanami piłki nożnej....a szkoda byłoby więcej miejsca w basenie dla mnie. Mam ochotę na coś grzesznie słodkiego...Na deser który zjem w całości. Marzy mi się biszkopt nasączony półsłodkim winem, przekładany kremem z bitej śmietany z mascapone, ze świeżymi truskawkami...Tak takie połączenie słodyczy z orzeźwiającą nutą owoców....

1 komentarz: